Naprawdę mogli sobie darować wątek z wrzecionem. To było tak oklepane... W pierwszej części Diabolina rzuca klątwę na Aurorę, klątwę, której nie da się złamać. W kontynuacji Królowa używa go (tego samego wrzeciona?) na królu. Film tłumaczy, że klątwa jest absolutna i nie da się jej złamać. Tymczasem Diabolina pod koniec filmu podrzuca sobie je do góry i niszczy klątwę...
Po drugie, była to magiczna rzeź i nie poświęcili twórcy nawet sekundy, żeby uczcić pamięci po poległych, tylko buzi buzi, ślub i happy end.
Co do pierwszego, to może uznali, że stała się tak silna, że mogła sobie ot tak złamać klątwę poprzez zniszczenie wrzeciona, ale fakt, to się nie trzyma kupy. Z drugim także się zgadzam. Mogli choć w kilku zdaniach na tym ślubie wspomnieć o poległych. Widocznie uznali to za zbędne.