Moim zdaniem naprawdę niezły świąteczny film!
Widz ma tutaj wszystko, czego można oczekiwać od świątecznej produkcji: śmiech, momenty budzące dreszczyk emocji, a przede wszystkim świetną atmosferę. Film łączy w sobie elementy fantasy, thrillera i typowo świątecznej opowieści. Ma w sobie także szczyptę ciepłego przesłania i morał, które w świątecznych filmach są wręcz obowiązkowe.
Już na wstępie warto zaznaczyć, że Czerwona Jedynka to film świąteczny, który należy oglądać z przymrużeniem oka. Traktowanie go zbyt poważnie może odebrać całą przyjemność z seansu. Jeśli podejdziemy do niego z odpowiednim dystansem, zapewni nam świetną rozrywkę. Polecam oglądać w wersji oryginalnej, ponieważ dubbing, zwłaszcza jeśli zna się głosy aktorów, może nieco zepsuć odbiór.
Fabuła, choć dość prosta i miejscami przewidywalna, pasuje do świątecznego klimatu. Jest przyjemna i wciągająca, co pozwala w pełni cieszyć się seansem. Niestety, efekty specjalne nie zawsze stoją na najwyższym poziomie. W niektórych scenach, szczególnie w pościgach, CGI wyglądało bardziej jak z gry komputerowej niż z wysokobudżetowego filmu. Na szczęście rekompensują to świetnie wykonane kostiumy, które przyciągają wzrok i dodają autentyczności.
Pod względem aktorskim film również wypada dobrze. Każdy z aktorów świetnie wpasowuje się w swoją rolę, co podnosi ogólną jakość produkcji. Szczególnie podobała mi się chemia między Chrisem Evansem i Dwaynem „The Rock” Johnsonem – ich dialogi i sposób, w jaki się przekomarzają, dodają filmowi wiele humoru i lekkości.
Czerwona Jedynka to naprawdę fajny świąteczny film, który łączy humor z klimatyczną fabułą i ciekawymi postaciami. Choć efekty specjalne mogłyby być lepsze, kostiumy, aktorstwo i świąteczna atmosfera zdecydowanie nadrabiają te braki. Film idealny na wieczór z rodziną lub znajomymi – lekki, zabawny i pełen świątecznej magii.