bo ział tandetą na 3 kilometry. Aktorstwo sztuczne, więcej dialogów niż akcji, cwał konno w jedną stronę i w drugą po stepie, ot i wszystko. W porównaniu z rosyjskim Czyngis Chanem z tego samego roku japoński gniot wypada beznadziejnie i ciamajdowato. Lubię batalistykę, lubię filmy historyczne, więc sporo wymagam, sorry. Słabe kino. Nie polecam.
Powiem to samo,ale zdecydowanie w drugą stronę. Czyli ruski Mongol był nudny i bez akcji, niedużo brakło, a usnąłbym . Tam raptem były dwie sceny walki i to na końcu filmu i pominięto wiele szczegółów, czego nie zabrakło tutaj. Ja zdecydowanie polecam