Autorzy silą się aby pod surową jak kanadyjska zima forma ukryć jakąś głębię, ale niestety nie udaje się. Film jest nudny i płytki. Losy głównego bohatera obchodzą tyle, co zeszłoroczny śnieg. Omijać szerokim łukiem, nawet w długie zimowe wieczory.
Ależ to nieprawda. Film otwiera niesamowite przemyślenia. Nieuchronność kary, możliwość odroczenia jej z racji ukrywania się na dużych niezamieszkałych przestrzeniach (ale na jak długo?), wpływ alkoholu na losy człowieka, odkrywanie powiązania sprawcy tragedii z ofiarą i tak naprawdę nieumyślnym spowodowaniem wypadku. I wiele innych aspektów których o tej porze nie pamiętam. Film można oglądać kilka razy i odkrywać nowe jego oblicza.