Ten cały dyrektor obwinia wszystkich, tylko nie siebie. Jeśli szkolenia nie zrozumiał pracownik i popełnił błąd, to odpowiada pracownik, a nie osoba szkoląca. Bo może osoba szkoląca wszystko dobrze przekazała, a pracownik nie zrozumiał. A potem dyrektor ochrzania kobietę, że ta nagrywa, a gdy ona mówi, że przecież jej pozwolił, to on na to, że "zapomniałem o pani". A potem chce oddawać sprawę do sądu :) Już widzę, jak po takim tekście wygrywa tę sprawę :) A tokarz zamiast po prostu zgłosić sprawę wyżej, to poszedł tamtego pobić, czy tam rozmówić się osobiście :) Abstrahując od tego, że nikt dzisiaj nie pozywa pracownika za szkody, które ten wyrządził. Po prostu zwalnia się go z roboty.