Jak w temacie - bardzo ładna ekranizacja książki Dumasa, ze świetnie zachowanym klimatem, pięknymi wnętrzami i strojami i zachwycającą, jakby wyjętą z portretu z epoki aktorką w roli Marguerite Gautier.
Zgadzam, że jest to ładna wersja, jednakże po ponownym obejrzeniu wersji z Gretą Garbo i Robertem Taylorem, stanowczo przedkładam amerykańską z 1936 roku nad współcześnie zrealizowaną, francuską. Piękne stroje i wystrój robią wrażenie, Cristiana Réali jest prześliczna - jak z obrazka. Niestety w filmie nie czuje się całego dramatyzmu sytuacji kobiety, której statut społeczny nie pozwala cieszyć się szczęściem; kochać i być kochaną. Miło, poprawnie aktorsko, ale nawet scena śmierci nie wyciska łez z oczu, w przeciwieństwie do tej, świetnie odegranej przez Garbo.
Zgadzam, że jest to ładna wersja, jednakże po ponownym obejrzeniu wersji z Gretą Garbo i Robertem Taylorem, stanowczo przedkładam amerykańską z 1936 roku nad współcześnie zrealizowaną, francuską. Piękne stroje i wystrój robią wrażenie, Cristiana Réali jest prześliczna - jak z obrazka. Niestety w filmie nie czuje się całego dramatyzmu sytuacji, kobiety, której statut społeczny nie pozwala cieszyć się szczęściem; kochać i być kochaną. Miło, poprawnie aktorsko, ale nawet scena śmierci nie wyciska łez z oczu, w przeciwieństwie do tej, świetnie odegranej przez Garbo.