Jestem bardzo mile zaskoczony kreacja Farrow w tym filmie! Do tej pory widziałem ja w samych dramatach jako udręczoną, kobietę po przejściach (właśnie u Allena) czy trapiona jakimiś lękami (Rosemary ofcourse) - grała poprawnie lub bardzo dobrze ale jakoś nie wyobrażałem sobie jej w roli bardziej komediowej /nie na serio/, tylko w "Seksie nocy letniej" gdzie była całkiem niezła (niesłusznie 'doceniona' nominacja do Złotej Maliny) ale w "Broadway Danny Rose" była świetna! Z początku nie wierzyłem ze to ona - pierwsza scena w jej mieszkaniu z Woodym - super:)
Wszyscy zawsze chwalili Mie ale ja pozostawałem sceptyczny, po tym filmie chyba zmienię zdanie, przynajmniej po części;)
Sam film bardzo zabawny, niezłe teksty, mi się chyba najbardziej podobał:
"W życiu nie widziałem tyle trzciny! Czuje się jak Mojżesz" :D