Wiele osób się wypowiedziało, że film jest genialny, a żeby go ocenić jako 'arcydzieło' powinno się wpierw przeczytać książkę -ale po co? "By zrozumieć niektóre wątki filmu" (gdzieś wyczytałam). Ale tak nie powinno być! Ekranizacja książki powinna nam ukazać całą książkę, jej zawartość po to byśmy już nie musieli jej czytać, ale tutaj? Tutaj film jest po prostu katastrofą...
pisałam już w innym wątku, ze dla mnie ten film to "wariacje na temat". zaczęłam od filmu skończyłam na książkach i pozostaję fanem obydwu. lubię ten film bez wględu na jego ułomności bo trafił mi z klimatem :)
też w pierwszej kolejności natrafiłam się na film i nie żałuje, bo gdyby nie to nigdy bym się nie zabrała za książki <o których nie miałabym pojęcia>, a film jest równie rewelacyjny co książki i nie mogę się doczekać następnych ekranizacji :)
Jak dla mnie film to pomieszanie z poplątaniem nieco, książka wywarła na mnie dużo większe wrażenie. Brakowało mi Magnusa, był zdecydowanie za krótko, Valentine był dla mnie rozczarowaniem, podobnie jak pominięcia i niedomówienia paru wątków.
Książki nie czytałam (nie jestem fanką tego gatunku, ale może kiedyś przeczytam), więc może dlatego też film wydawał mi się bardzo średni, ale dobrze ujęłaś, że w filmie wiele rzeczy jest "poplątanych".
W filmie pominięto dość sporo, troche pozmieniali. Aczkolwiek- gdyby film miał być całkowitym odzwierciedleniem książki, musiałby trwać 2h dłużej ;) Mnie osobiście najbardziej zasmuciło, że wątek Simona i tego co się z nim stało (po imprezie u Magnusa, Hotel Dumort) został przedstawiony inaczej niż w książce..
"Ekranizacja książki powinna nam ukazać całą książkę, jej zawartość po to byśmy już nie musieli jej czytać" - piszesz jak gimnazjalista, któremu się nie chciało przeczytać "chłopów" ;)
prawda jest tak, że nie jet rolą ekranizacji streścić i jak najwierniej oddać książkę.
wprost przeciwnie - wiele wątków musi być pominiętych, część fabuły powinna zostać zmieniona, a to po to, żeby nie robić kilkugodzinnej epopei, tylko film z w miarę wartką akcją, bez dłużyzn i nieprzegadany.
nie ma też nic dziwnego w tym, że film bardziej podoba się osobom, które czytały książki.
Nie czytałam książki, ponieważ nie jestem fanka tego gatunku. Miałam zamiar obejrzeć film i zrozumieć fenomen tej książki...