Szczerze,po tym jak obejrzałam Piękne istoty i jak zniszczyli ten film spodziewałam się lekkiej
padaki ,ale film był świetny. Fakt ucięli niektóre drobiazgi i wgl, ale był wspaniały. Najchętniej
poszłabym na niego jeszcze raz. Nie byłam przekonana do Jamie'ego ,bo byłam tą fanką Alexa ,
ale zagrał najlepiej jak umiał i naprawdę dobrze mu to wyszło. Już pominęłam szczegóły typu
włosy Clary bo gdy oglądało się ten film to po prostu Ah !
Oj! Mnie też się podobał! Nie porównuje do książki, bo dla mnie to chore! Tzn. sama też trochę się wkurzałam, jak pozmieniali kilka rzeczy, ale takie są adaptacje filmowe ;) Dla mnie bomba! Co do Jamie'go, to również obawiałam się go jako Jace'a, ale zagrał idealnie! Spełnił moje oczekiwania ! :D Ogólnie było dobrze, nawet świetnie bym powiedziała! Jedyny minus to Simon, który nie był szczurem.. a tak to nie będę się czepiała :p Trochę mało było Aleca i Magnusa, dużo za to Izzy. Myślałam, że jej rola w filmie będzie trochę mniejsza, więc bardzo mnie cieszy, że się myliłam ;) Jace - świetne teksty, większość książkowa, co uznaję za wielki plus! Dużo akcji, nawet zaczynam się zastanawiać czy nie za dużo? Trochę brakowało mi Clace.. nie wiem, może lubię takie historie, ale jakoś brakowało mi ich... ale co ja tam narzekam, mnie się podobało! :D REWELACJA! Wielki fan nie powinien narzekać, tak sądzę.
Ps. sorka za bełkot, nie spałam całą noc z wrażenia <3
Ucięli niektóre DROBIAZGI?
Kobieto, oni ucięli 2/3 książki!
Chyba najbardziej raził mnie początek (Przecież zaczęło się od Pandemonium, no...), "przygoda" Simona (że niby sobie wisiał, uratowali go i nagle dobrze widzi? WTF?), miłość od pierwszego wejrzenia (no halo, ale to chyba motyw przewodni książki i filmu... w książce była ironia, sarkazm, żarty, chłodne stosunki, a nie miłość od klubu Oo okej było ratowanie Clary przez Jace'a, ale to tyle...), na wiadomość o Bachu wybuchłam śmiechem, Alec wyglądał jakoś staro na tle reszty, a walka w Instytucie to też porażka... to nie tak wyglądało! Doliczmy do tego to, że postać Hodge'a mnie przy końcówce irytowała (przecież Valentine uwolnił go od klątwy, Hodge uciekał, Clary go złapała, a potem ratował ją Luke...) i jeszcze wyjawienie motywu przewodniego, który trzymał w napięciu - oni NIE są rodzeństwem... Nie pamiętam co z tą historią o spalonych ciałach, ale czy to nie było w drugim tomie przypadkiem? I było o wiele więcej wyjaśnione, bo od razu o tej drugiej rodzinie (o ile się nie mylę).
No cóż, jakby nie patrzeć, fabuła to totalna porażka.
To już nawet taki 5 tom Harry'ego Pottera nie jest tak poprzekręcany... Tam przynajmniej wszystko trzyma się kupy. Pozmieniali fakty i bohaterów wykonujących poszczególne czynności, ale była ta płynność wydarzeń.
W Mieście Kości mamy mieszankę dwóch tomów (trzech, jeśli liczyć np. tajemnicę) i scenarzystka myśli, że będzie dobrze... Nie będzie :/ Ale wizualnie mi się podobało, nawet aktorzy, do których nie byłam przekonana.
Co do tej miłości od pierwszego wejrzenia: trzeba też zwrócić uwagę na to, że w filmie historia jest pokazana z różnych perspektyw i mamy możliwość dopatrzyć się więcej u każdego bohatera niż w książce. W książce wszystko się skupiało na tym, co czuje Clary, a ona nie zdawała sobie sprawy, że Jace na nią leci, choć on zakochał się od razu. A w filmie to pokazali.
A jeżeli chodzi o tajemnicę; musieli jakoś wyjaśnić sprawę z Jocelyn, poza tym z tą tajemnicą o rodzeństwie... Myślę, że to był bardziej przymus, żeby to zdradzić w pierwszej części, bo szczerze - widza, który książki nie czytał akcja z kazirodztwem mogłaby zniesmaczyć i zniechęcić do obejrzenia kolejnej części.
JAKIM KAZIRODZTWEM ?? MY JUŻ WIEMY ŻE RODZEŃSTWEM NIE SĄ, I NIBY ONI NIE DOKOŃCA W TO WIERZA ALE WIDAĆ BYŁO ŻE MAJĄ DO SIEBIE DYSTANS. WIEC MYŚLE ŻE NIC MIĘDZY NIMI NIE ZOBACZYMY W NASTĘPNEJ CZĘŚCI
No i widzisz tutaj pojawia się różnica między książką a filmem. Na odkrycie, że Clary i Jace nie są rodzeństwem trzeba było czekać do tomu 3, a w 2 'coś między nimi było' tak czy inaczej.
ZGADZAM SIE. NIE CZYTAŁAM I WCZORAJ W KINIE NIE BYŁAM ZADOWOLONA JAK SIĘ OKAZAŁO ŻE MOGĄ BYĆ RODZEŃSTWEM. ALE!! JAK KTOS DOKŁADNIE OGLĄDAŁ TO BYŁA MOWA O TYM ŻE TO KŁAMSTWO, A TO DO MNIE DOTARŁO JUZ PO FILMIE.
I oto chodzi, że to było wyjawione w filmie na początku oO Przecież seria ma sześć tomów, a prawda o rodzinie Clary i Jace'a wychodzi na jaw dopiero w 3. I był ten dreszczyk, napięcie, niedowierzanie. Były emocje aż do słów "nie są rodzeństwem", kiedy sama autorka to potwierdziła. Rozumiem wprowadzać niewielkie zmiany, ale ta robi kolosalną różnicę w odbiorze.
Uznajmy, że w filmie Hodge nie powiedział nic w stylu "skłam, że są rodzeństwem" i Valentine po prostu, nagle, ni z tego ni z owego, mówi Jace'owi, że Clary to jego siostra. Reakcje widza: szok, niedowierzanie, zdenerwowanie, nadzieja, że to nieprawda, z niecierpliwością czekają na dalsze części, prywatne rozterki, zdziwienie, szybsze bicie serca (u co poniektórych na pewno) - krótko mówiąc: ciało i mózg pracują na pełnych obrotach, przetwarzając dane i tworząc własne, prawdopodobne scenariusze.
Wersja filmowa i reakcje widza:
Eeeeee, jakie reakcje? Nie ma reakcji. Normalna wiadomość, która nie zaważy na życiu widza - bohaterowie i tak się dowiedza prawdy i tak. Widz wie i to się liczy.
Z różnych perspektyw? A książka to co, pisana w narracji pierwszoosobowej? :)
Cassandra Clare w swojej książce pisała jako poboczny narrator, który wie wszystko. I nie wydaje mi się, by było tak coś w stylu: "Jace na pewno mnie nienawidzi. Jest taki oschły! I w ogóle mnie nie zauważa. Bla, bla, bla, bla. To na pewno nie miłość!" - zabrzmiało melodramatycznie? Niestety, ale Clary to nie jest żadna Bella, której problemem jest "czy Jace (Edward) mnie kocha?!". Nie jest tępą, bezmózgą nastolatką, która nie widzi jasnych sygnałów miłości. Chodzi oto, że Jace tego NIE okazywał. Był samodzielnym, prowadzącym samotny tryb życia chłopakiem. Z własnej woli. Nie angażował się. Przykładowo ten tekst o zrywaniu ze sobą. Miał do siebie dystans, często ironizował, szczególnie wtedy, kiedy coś go dotykało. Ale nie było to wymuszone, taki jego styl bycia. I nie był ciepłym kluskiem, latającym za Clary, bo jest miłością jego życia, bla, bla, bla. Jego poświęcenie dla niej było jego wyuczonym zawodem. Nie pozwalał ludziom ginąć na swoich oczach.
W filmie tak to pokazali - że Jace pała do niej od razu wielką miłością od pierwszego wejrzenia. Nie, nie, nie. Nie było tak...
Zniesmaczyć? Ich problem. To co, Cassandra Clare też miała zrobić dopisek, że jednak nie są rodzeństwem i niech dalej czytają książkę? Lipnie, nie uważasz? Jednak to nadawało smaku akcji. Teraz, kiedy to wiesz, sytuacje z bohaterami będą naprawdę sztuczne. I będą sobie myśleć "nosz kuźwa, przecież nie jesteście rodzeństwem, noooo!". A czytając książkę miałaś nadzieję "Oni na pewno nie są rodzeństwem, nie mogą, no, nie mogą!". Dodatkowo sama tematyka - jest to ten typ książki, gdzie prawdopodobieństwo, że są rodzeństwem, wynosił 0,01%. Przecież to motyw przewodni książki.
Co do różnych perspektyw to chodzi mi np o to, że w książce Cassie nie pisała "Kiedy Clary to mówiła, Jace patrzył na nią maślanym wzrokiem" bo skupiała się jako ten narrator na odczuciach Cary a nie na innych. A w filmie mieliśmy okazję zobaczyć, jak Jace za nią wodzi wzrokiem i wgl (w Mieście Szkła sam przyznał, że ona go od samego początku - czyli Pandemonium - strasznie fascynowała i nie umiał o niej zapomnieć) Jak inaczej to nazwać jak nie zadurzeniem? A to, że książka jest pisana trzeciej osobie nie oznacza, że nie ma tam perspektyw. Autor przeważnie jako ten narrator skupia się na jednej osobie, a nie na wszystkich.
Zgadzam się z Klaudia0705 w stu procentach. Niedawno przeczytałam Dary anioła.Miasto Kości i odrazu sięgnęłam po streszczenie kolejnych części by dowiedzieć się czy Clary na pewno jest siostrą Jacea.I ciesze się że to wyszło w pierwszej części filmu.Film oczywiście dużo różni się od książki ale trzeba na to patrzeć z przymrużeniem oka.Bardzo podobał mi się soundtrack i gra aktorska Lily Collins.Wbrew opinii innych film uważam za dobry i czekając na kolejną część filmu przeczytam pozostałe części książki i zachęcam do tego tych którzy jej nie czytali.
Fakt może źle sie wyrazilam, ale wczoraj pisałam to od razu jak wróciłam z kina i jeszcze przemawiało przeze mnie podekscytowanie. Ucięli dużo scen, racja, najbardziej brakowało mi tej z początku książki "a jego ręka wygląda jak bakłażan ", zawsze sie uśmiecham jak to czytam. Gdyby teraz się nad tym zastanowić niektorych uciętych scen aż brakowało w niektórych momentach. Jednak gdyby mieli zrobić to wszystko dokładnie film nie trwałby 2 godzin tylko 4. Myślę że i tak film dobrze im wyszedł a szczególnie scena z pocałunkiem była piękna i ten śmiech na sali przy Bachu był świetny :) nawet te demony w niektórych scenach mnie przerazaly bo potrafilam się wbić w fotel xd myślę że w miarę dali radę z ekranizacja, jednak my wiemy że mogli sie trochę jeszcze bardziej postarać bo przecież simon kręcił się przy izzi, za mało tekstów jace'a, Magnus był wspaniały, a w hotelu gdzie się podział Raphael i simon szczur, tego nie powinni pomijać.
Ja też pisałam, jak wróciłam z kina :) Okej, też mi się podobało i chciałabym obejrzeć jeszcze raz (czekamy aż będzie można obejrzeć poza kinem...), ale już na seansie widziałam te wszystkie błędy (już nie zmiany) i załamywałam ręce.
Nieprawda, gdyby wyciąć ich sceny, film trwałby tylko odrobinę dłużej. Chociażby ostateczna walka - zmienić miejsce i fakty i byłoby dobrze (pod ich dialogi podstawić właściwe i dobrze jest). Już wolałabym, żeby zrobili coś na miarę Władcy Pierścieni (jeden film trwa ponad trzy godziny) niż jak mają tak to perfidnie ucinać.
Demony i walki akurat i się podobały c:
Magnus, racja, piękny, cudowny - mistrz. Uwielbiam go :) Ale, jak większość, wyobrażałam go sobie jako 40-latka czy coś xD
Raphaela i tekstów Jace'a też mi szkoda. Strasznie. A za te teksty tak kochałam Jace'a! :)
Jesli chodzi o Magnusa tez mi zawsze przychodzil do glowy ktos ok 40 mimo ze w ksiazce ma wyglad 19-latka XD
Aktorzy ratują ten film grą, chociaż olali postaci drugoplanowe i skupili się na Clace, ale pozmieniali książkę, co mi się nie podoba. Gdyby scenariusz był lepszy i trzymał się bardziej książki byłoby idealnie. A tu... Simon nie jest szczurem, Valentine jest psychopatą, bitwa tocząca się w Instytucie, Hodge ich ratuje, muzyka działająca na demony, przenoszenie fragmentu bramy i pocałunek rodem z telenoweli, wyjawienie sekretu, na który ludzie czytający książki czekali do 3 tomu .... Ja dziękuję za taką ekranizację, przeżywałam ponad rok, że kręcą jedną z moich ulubionych książek, żeby to tak zniszczyć.
TERAZ TRZWBA napisać do scenarzysty, żeby nie spierdzielił kolejnej części. i żeby nie pomijali najważniejszych rzeczy z książki. poprosimy o 3/4 godziny filmu
Że co proszę? Piszesz jak dziecko...
A scenarzysta, szczególnie osoba, która nie ma do tego smykałki i nie czuje książki, zawsze zepsuje film.
NAUCZ SIĘ CZYTAĆ MIĘDZY WIERSZAMI. nie napisałam tego na serio!!!! to była IRONIA!!!
Tak jak napisałam w swoim temacie poniżej:
Czytałam książkę i od razu się w niej zakochałam. Po filmie nie oczekiwałam zbyt wiele, dlatego nie do końca się rozczarowałam.
Myślę, że do osób, które czytały książkę ten film nie koniecznie do końca przemówi.
Czytałam niektóre opinie i nie zgadzam się z tym, że film nie nawiązywał do książki. Według mnie wręcz przeciwnie - fakt sceny były idiotycznie według mnie oczywiście pomieszane i nie trzymały się do końca "kupy". Był to dla mnie duży minus, ale nie tak duży jak to, że reżyser spieprzył film dla osób, które NIE CZYTAŁY książki.
Nie wiem jak Wy, ale jestem miłośniczką wszelkiego rodzaju filmów tak jak i książek. I wiecie co widziałam przed ostatnie 30 minut filmu?
Scena kiedy Clary podczas walki rysuje na dłoni runę i nagle demony nieruchomieją, a ona i reszta przechodzą między nimi, wyginając się tak, żeby żadnego nie dotknąć. Co ja widziałam wtedy zamiast widzieć film, który oglądam? - LARA CROFT, MATRIX itp.
Ogólnie sceny walki końcowej - widziałam masę innych filmów i miałam wrażenie, że ktoś je po prostu zerżną.
I moja ulubiona scena, na samym, samym końcu:
Clary wchodzi do swojego zniszczonego domu, rysuje runę i macha dłonią - bach - naprawia wszystko co jest zniszczone - HARRY POTTER I KSIĄŻĘ PÓŁKRWI kiedy Dumbledore z Harrym idą do Slughorna. Wypisz wymaluj.
Co do aktorów, wg mnie jedyną dobrze dobraną aktorką jest matka Clary, Luke i Bane.
Jace'a wyobrażałam sobie jako chłopaka naprawdę, naprawdę przystojnego, a tu baaaam. Dla mnie Jamie jest okropny. Ale o gustach się nie dyskutuje.
To, co z filmu najbardziej polecam to soundtrack. Muzyka naprawdę super :)
Trzy lata czekania na film, tylko po to, aby wyjść rozczarowanym. Ok, ja rozumiem, że musieli niektóre wątki uciąć, ale oni ucięli praktycznie wszystko.
Nie rozumiem, może jestem jakaś dziwna, ale połowę drugiej części zmieścili w filmie, ale więcej wątków z pierwszej części nie mogli zamieścić? Mogłabym tutaj wymienić, ile rzeczy zostało zmienionych, ale byłoby tego zdecydowanie za dużo.
Niestety się zgadzam, a naprawdę mógł wyjść z tego zajebisty film dla wszystkich. Jednak nic z tym nie zrobimy. Moja przyjaciółka po filmie stwierdziła, że chce o nim zapomnieć i poszła czytać książkę jeszcze raz, żeby tylko to mieć w pamięci. Nie ma co już tracić nerwów, bo co się stało to się nie odstanie. Co nie zmienia faktu, że na drugą część nie wiem czy wybiorę się do kina.
Ja też dzisiaj zabrałam się za czytanie Miasta Kości nie wiem już po raz który.
A jak Ci się Godfrey jako Magnus podoba? Wizualnie jest okej, ale aktorsko - nie za bardzo.
Magnus wizualnie to jedna z trzech ról, które są dobrze dobrane. Gra aktorska w sumie nie jest najgorsza, ale najlepsza też nie. Podoba mi się jego tajemniczość :)
Witam ... :) mam takie małe pytanie, czy moge gdzieś w sieci obejrzeć ten film? bo szukam już od 3 dni to wszendzie klapa ... ;/ fajnie bybyło nawet z napisami, albo nawet w orginalnej wersji, bo niestety u mnie w Dublinie nigdzie tego już nie grają, przegapialm pewnie ;/ z góry dziękuje, :)
Niestety nie potrafię odpowiedzieć Ci na to pytanie, ponieważ ja nie szukałam. Ale spróbuj poszperać na angielskich stronach. Na polskich będzie pewnie dostępne za ok. 2 tygodnie :)
Fakt, większości która czytała książki i z niecierpliwością czekała na film moze nie spodobał, bo podsumowując poucinali większość wątków i takie różne. Jednak tworząc film oni tylko sie podpierali na książce, więc nie spodziewałam się jakiegoś cudu, dlatego film wydawał mi się przyjemny mimo iż naprawdę mało trzymało go z ksiązką,która jest moją ulubioną. Ale przyznajmy, nie moglismy sie zbyt wiele spodziewac juz po samej obsadzie, tylko niektórzy zagrali bardzo dobrze.
Na pewno jeszcze nigdzie go nie obejrzysz. Film wczoraj miał premierę.
@Cichoszakotek obsada mi się podobała, zdecydowanie chyba jest największym plusem filmu.
No zła nie byla jednak spodziewałam się czegoś więcej po izzi i alecu ale to może w sumie nie być ich wina tylko reżysera. A hodge ? Jego szczerze nie lubie.
"Czytałam niektóre opinie i nie zgadzam się z tym, że film nie nawiązywał do książki. Według mnie wręcz przeciwnie - fakt sceny były idiotycznie według mnie oczywiście pomieszane i nie trzymały się do końca "kupy". Był to dla mnie duży minus, ale nie tak duży jak to, że reżyser spieprzył film dla osób, które NIE CZYTAŁY książki."
Absolutnie się z tobą zgadzam... Poszłam wczoraj na ten film razem z moją przyjaciółką. Ani ja, a tym bardziej już ona nie jesteśmy fankami książek autorstwa Cassandra Clare, ale ja w przeciwieństwie do niej czytałam kilka lat temu trzy pierwsze tomy książek, więc mniej więcej kojarzyłam o co chodziło i jaki był główny "zamysł" filmu. Trochę z braku laku, trochę z nudów wybrałyśmy się na wieczorny seans i muszę powiedzieć, że wyjątkowo drażnił mnie fakt, iż wiele rzeczy wspomnianych w filmie nie było wytłumaczonych... Na przykład moja kompanka w ogóle nie wiedziała w niektórych momentach o co chodzi i co chwila pytała się mnie o jakieś szczegóły, a ja jeśli mam być szczera sama nie pamiętałam jak to dokładnie było w książce albo do czego odnosi się dana aluzja. Powiedzmy było wspomniane, że to Clave nałożyło na Hodga klątwę, ale już nie było wyjaśnione kto, a właściwie co to jest to Clave. Takie niuanse, a jednak nieco męczyły widza, który nie jest i nigdy nie czytał książek z serii "Dary Anioła".
Myślę jednak, że fanom tej serii film ten mógł się podobać, mnie osobiście jednak do siebie nie przekonał :)
Mi się wydaje, że to miał być film dla każdego i wyszło, że jest dla nikogo. Jak wspomniałaś: osoba, która nie przeczytała książek nie miała wytłumaczone co to Clave, a jak ktoś przeczytał książki to może się pogubić w tym jak to wymieszali i pocięli. Osobiście przeczytałam jedną i w sumie nie wiem czy film mi nie zaspojlerował kolejnej. Do tego było parę scen przy których ludzie po prostu śmiali się na sali. Głównie zastanawiam się po co był ten "deszcz" jak zaczęli się całować????
Ja jestem fanką tej serii. Pożarłam wręcz książki i uwierzcie - nie podobał mi się. Na filmy akcji, czy disneya idę do kina i wiem, że to będą tego typu filmy :)
Mnie film bardzo się podobał, uwielbiam takie klimaty no i nie ukrywam, że pewne znaczące w tym role mieli dwaj aktorzy, ale jak sama wspomniałaś kilka rzeczy dla osób, które książek nie czytały może być niejasne i ja właśnie mam takie pytanie, być może było wspomniane o tym w filmie i przeoczyłam, mianowicie, jakim cudem Simon widział Łowców, był ponoć Przyziemnym, więc jak, czy Jace mu coś narysował czy co?? Proszę o wyjaśnienie :-)
Ahh, a więc to tak ..;-)
A co z demonami, bo właśnie sobie przypomniałam, że też je przecież widział i wampiry chyba też...
One mogą przybierać różne formy i przyziemni widzą ich z reguły jako np ludzi bądź zwierzęta :) co do Nocnych Łowców to oni mają wzrok i widzą demony takie jakimi zostały stworzone żeby to ładnie ująć ;P
Simon zaczął widzieć Świat Cieni w chwili, gdy spotkał Jace'a z Clary i ona mu o nim powiedziała. Poza tym przy pierwszym spotkaniu Jace-Simon ten pierwszy nie miał nałożonej runy niewidzialności. Instytut zobaczył w prawdziwej formie dopiero w chwili, gdy do niego wszedł. A tego demona-policjanta nie widział naprawdę, bo przecież krzyczał do Waylanda "Zabiłeś dwóch gliniarzy!" A gdy już dowiedział się wszystkiego ze szczegółami, to zaczął widzieć cały świat Nocnych Łowców.
Chyba trochę rzeczywiście za bardzo to skompresowali, tak samo jak umknęła mi kwestia mówiąca, że Jace i Clary nie są rodzeństwem, chyba za dużo się działo, ale i tak mi się podobał :-P
Dziękuję ;-)
Jako film nawet okej wyszło, nie przeczę, ale ekranizacja została skopana. Poza tym, jak napisane wyżej, ktoś, kto nie czytał książki zwyczajnie się pogubi. Najbardziej rzuciło mi się to, że nie zostało wyjaśnione, kto to jest Clave, mimo, że wspomnieli o nich. Podobnie z klątwą Hodge'a.
Mogę jedynie potwierdzić, że jako film jest naprawdę super.
Co do ekranizacji, po kilku produkcjach zwątpiłam w to, że kiedykolwiek ktoś wiernie odwzoruje daną książkę, można się jedynie cieszyć, że do tego filmu naprawdę się przyłożono, są naprawdę fantastycznie dobrani aktorzy i generalnie jako całość jest na wysokim poziomie w porównaniu do niestety poszkodowanej wg mnie Sagi Zmierzch.
Jest kilka małych rzeczy, które jednak w Mieście Kości mi się nie podobały, ale to, że zbyt dużo jest rzeczy nie wyjaśnionych chyba najbardziej się rzuca, być może to celowy zabieg..wiesz, ktoś nie wie kto to Clave to sięgnie po książkę, by się dowiedzieć ;-)
Ja niestety mam zbyt wiele zaległości książkowych, więc niecnie wykorzystuję Was, fanów serii ^^