Film jako film niezły, powiedziałabym nawet, że dobry. Jako interpretacja książki – beznadzieja.
Pomieszano wiele scen, ułożono je niechronologicznie. Spłycono wątek Clary i Jace’a. Jak dla mnie ta ich „miłość” wzięła
się znikąd. Od tak pojawiła się jednego dnia. Wtrącono beznadziejny fragment gdzie Hoodge doradza Valentainowi
okłamanie Jaca i Clary co zdradza nam część drugiej książki. No i rażące naruszenie fabuły – kielich. W książce
Valentaine go zabrał, a w filmie został „uratowany” przez Clary.
Sam Jace jest jakiś nie swój. Brak mu tej arogancji, tego charakterku. Nie wiem czy to wina aktora czy może
scenarzysty/reżysera, ale to duży minus filmu.
Magnus – niesamowity… Nie tak go sobie wyobrażałam, ale teraz nie widzę nikogo innego w tej roli.
Alec – jak dla mnie zbyt męski z wyglądu.
Isabell – to już zupełnie coś innego niż w książce nie widać było jej rozrywkowego charakteru ani nic. W ogóle nie
rozwinęli tej postaci.
Clary – nie jest źle, ale mogło być lepiej.
Simon – tak jak Magnus. Bezbłędnie.
Podsumowując film średni. Na pewno wiele raz będę do niego wracać, ale książka sto razy lepsza.