PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=188890}

Dawca pamięci

The Giver
2014
6,6 109 tys. ocen
6,6 10 1 108716
4,7 16 krytyków
Dawca pamięci
powrót do forum filmu Dawca pamięci

Szybka powtórka z Huxleya i Orwella, tym razem z optymistycznym zakończeniem, w dodatku o kompozycji otwartej; widz nie czuje się dzięki temu odarty ze złudzeń przez nikczemnego O'Briena, Winston i Julia odnoszą zwycięstwo.
Paralelizmy do "1984" oraz "Nowego wspaniałego świata" były silne (nie czytałam książki, na podstawie której powstał "Dawca...", odnoszę się więc tylko do filmu), przez co cała historia zastygła w skrystalizowanym schemacie, tak dobrze nam znanym z wielu tekstów kultury. Spodziewałam się więc spektakularnej klęski Winstona, jaką tutaj poniósłby Jonasz, a co za tym idzie, zbyt intensywnego powielenia wzorca antyutopii XX wieku. I właśnie z tym związane jest moje bardzo, bardzo miłe zaskoczenie: ta antyutopia... kończy się happy endem (inna sprawa czy względnym, czy całkowitym, to nieistotne w świetle całej kompozycji).
Uznałam to za coś wspaniałego - wyjście na przeciw wszystkim mrocznym wieszczom, próba udowodnienia, że, pomimo iż stoimy u schyłku cywilizacji, wciąż możemy mieć, tak bardzo teraz zdewaluowane: wiarę, nadzieję i miłość. Czy jest to naiwne? Absolutnie nie. Wielki pisarz powiedział, że "naiwność jest teraz towarem deficytowym". Kompletnie się z tym nie zgadzam, a uważam, że jest wręcz odwrotnie - każdy przejaw dobroci, każdy akt wspomnianych tutaj cnót, jest dzisiaj poczytywany jako słabość, wręcz dowód infantylnej natury. Ten film próbuje dokopać się do tych skamielin i wynieść je na światło dzienne, aby znać było ich prawdziwą, ponadczasową wartość. Ponownie, bo przecież wiele filmów czy książek robi to samo, ale ciężko powiedzieć, by było jakimś wielkim grzechem ze strony twórców.
Oczywiście jest też ostrzeżenie przed państwem opiekuńczym, totalitaryzmem (tak ze strony prawicy, jak i lewicy, choć potępiona zostaje przede wszystkim lewicowa "równość"), ale to również już wszyscy znamy, choćby ze wspomnianych przeze mnie klasyków i "Dawca..." stanowi w tej kwestii jedynie przyjazne przypomnienie, bez serwowania nadmiernego frenetyzmu.
Summa summarum, film nie jest wybitny, gdyby nie ciepłe zakończenie ocierałby się wręcz o plagiat (tzn. w moich oczach, rozumiem, że zwolennicy mocnej intertekstualności czy dekonstrukcjonizmu stwierdzą inaczej ;D), a jednak... a jednak poprawił mi humor, nie powiem: trochę potrzymał w napięciu (przez to odejście od schematu złych zakończeń dosłownie w ostatniej chwili), poza tym zawsze cieszy mnie przypominanie o dobrych, budujących wartościach, więc cóż... troszeczkę na wyrost i niezbyt obiektywnie, ale jednak daję pełną ósemkę :)

perpecia

A, że tak zapytam, w jaki sposób interpretujesz zakończenie? :) Książka miała ten plus, że w niej zakończenie wydawało się trochę bardziej niejednoznaczne, tzn. chodzi mi o los Jonasza.