Powiem szczerze ze bylam zaskoczona, ze na podstawie tej krotkiej historii, ktos zdecydowal się zrobic film. Ksiazke się dobrze czyta, film oglada się troche gorzej. Ksiazka jest znacznie bardziej spojna i powiedzialabym, stonowana. Film ma zbyt wiele niepotrzebnych intryg i jest bardzo przekolorowany. W mojej opinii nie oddal zupelnie nastroju ksiazki i charakteru bohaterow.
Ze wszystkich powieści, jakie czytałem (a czytałem ich sporo) "Dawca" to moim zdaniem najlepsza, jaką kiedykolwiek napisano. Natomiast wśród adaptacji jest to jedna z najgorszych.
Jestem osobą która zazwyczaj czyta książkę , a dopiero potem ogląda film. i za każdym razem książka jest lepsza od filmu. I tak samo jest tym razem, świat przedstawiony w filmie a książka to dwie różne rzeczy. Polecam przeczytać książkę, wziąć poprawkę na rok kiedy ją napisano, czyli początek lat 90-tych. czyli wtedy kiedy nikt nie słyszał o matrixie, czy igrzyskach śmierci, a bliże były temu upadki komunizmu w różnych krajach. Przyznam że sam zwiastun filmu tak bardzo odbiegał od książki że mnie zniechęcił do obejrzenia filmu. Książkę za to pochłonęłam jednym tchem.
i fajnie - jak dla mnie to, że film pokazuje więcej i inaczej jest zaletą, nie chciałbym wiernej ekranowej kopii książki
tak jak jest jest dobrze, bo film poszerza i ubogaca świat wykreowany w książce i dzięki temu ekranizacja wnosi coś nowego do świata Jonasa
Dobrze wiedzieć, że jest książka.
Myślę, że nie jest w stanie być gorsza od filmu acz nie wiem czy przeczytam.
No cóż, książki mają to do siebie, że zawsze czyta się lepiej niż ogląda film na ich podstawie. Jasna sprawa, że mają więcej szczegółów, w filmiach zawsze są jakieś niedopowiedzenia i ogólnie mi niedobrze ogląda się film, jeśli przeczytałem przed tym książkę... Nie wiem jak Wam. Dlatego polecam albo przeczytać książkę, albo obejrzeć film.
Generalnie tak, są jednak wyjątki. Zaliczam do nich "Przeminęło z wiatrem" - genialna ekranizacja, pewne skróty czy inne zmiany w stosunku do pierwowzoru wyszły tylko na dobre. Podobnie jest z naszym "Potopem" i "Panem Wołodyjowskim".