PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=188890}

Dawca pamięci

The Giver
2014
6,6 109 tys. ocen
6,6 10 1 108716
4,7 16 krytyków
Dawca pamięci
powrót do forum filmu Dawca pamięci

KICHA

ocenił(a) film na 4

Sam pomysł ze światem przedstawionym w filmie wydaje mi się niezły ale ujęto go w taki sposób, że odniosłem wrażenie jakbym oglądał "dzieło" spod rąk ekipy filmowej od "zmierzchu"... czyli bajeczka dla nastolatków.
Nie czytałem książki i nie jestem przeciwnikiem takich filmów ale na moją ocenę ostatcznie wpłynął absurd, który ciężko przetrawić nawet w "sajens fikszyn"a mianowicie:

[SPOJLER]

Główny bohater w końcówce przebywa pustynię i wysokie góry bez absolutnie żadnego przygotowania, bez najmniejszych zapasów i w dodatku z niemowlęciem na rękach! Ba! w czasie tej eskapady spada z nim do wody u podnóża wodospadu! Następnie przedzierając się przez zaspy z dzieciaczkiem na ramieniu chłopak pada z wycieńczenia i zauważa "sanki ocalenia"...
Siadając do "Dawcy pamięci" nie miałem jakichś wielkich nadziei na fenomenalną produkcję, zapierające dech w piersiach efekty specjalne czy zawiłą pełną zwrotów akcji fabułę. Chciałem dostać lekki i przyjemny s-f w sam raz na nudny wieczór w pracy i otrzymałem to do momentu ucieczki głównego bohatera z niemowlakiem pod pachą. Jestem w stanie przełknąć wiele głupot ale tutaj to po prostu mnie razi w oczy jak laser.

ocenił(a) film na 4
francua

Zgadzam się w 100%. Sam pomysł na film wydaje się być doskonały, ale realizacja w tym wypadku okazała się pomyłką. Mam wrażenie, że potencjał tego filmu nie został w ogóle wykorzystany. Oglądając zwiastun miałam nadzieję na kawał dobrego kina a tylko się wynudziłam. Czytałam wypowiedzi, że można obejrzeć świetną rolę Meryl- moim zdaniem w ogóle tu nie zagrała. Była nijaka, nieobecna, miała jedną twarz i nic poza tym. Aby uprzedzić uwagi odnośnie tego zdania: zdaję sobie sprawę że taki był charakter postaci którą grała Meryl, ale mimo wszystko nie pokazała zupełnie nic w tym filmie.

Do nieścisłości, o których wspominasz w drugiej części wypowiedzi nie będę się odnosić- były mocno rażące, ale nieścisłości wstępują prawie w każdym filmie i nie ma sensu o tym dyskutować.

francua

Bo to jest film młodzieżowy na podstawie książki dla dzieci, nie wiem, co cię dziwi. Za takie filmy powinno się zabierać wtedy kiedy CHCE się obejrzeć trochę odmóżdzających głupotek, a nie wtedy, kiedy można je ewentualnie przełknąć ;)

"W sam raz na nudny wieczór w pracy"
:P

francua

Histora w książce broniła się jeszcze całkiem dobrze, ale przeniesienie jej na duży ekran wyszło po prostu źle. Młodym kompletnie brak jakiejkolwiek charyzmy, nie ma żadnego napięcia, jakichkolwiek emocji. Najgorsze jest jednak to, że twórcy postanowili lekko "poprawić" książkowy pierwowzór i dzięki temu mamy właśnie takie fenomenalne wstawki jak wątek romansowy rodem ze zmierzchu, czy spadanie z drona do wodospadu z Gabrielem na rękach. Zgadzam się z Tobą w 100%, bo przełknięcie tego typu głupot po prostu nie jest możliwe. Niezniszczalne niemowlę najlepszym kompanem podczas ucieczek :)

francua

hmm, chyba nie wpadłabym na to, żeby podejść do tego filmu na zasadzie szukania nieścisłości i realności. symbolika scen aż bije po oczach.

ocenił(a) film na 4
basioga

hmm, to wytłumacz mi proszę co symbolizuje ucieczka donikąd z dzieckiem i jego nadzwyczajna odporność? Nowy początek? Odrodzenie ludzkości? Bla bla bla ? Nie nastawiałem się na doszukiwanie się błędów logicznych i nieścisłości, zostałem złapany w pułapkę zwiastuna. Wydawało mi się, że obejrzę coś jak właśnie equilibrium, zainteresowała mnie również obsada. Dostałem bardzo średni film z porządną dawką debilizmu w końcówce, który już zapomniałem.

pozdrawiam

francua

ja to odebrałam raczej jako przekraczanie pewnych granic, granic społecznych, granic swoich możliwości, co jest możliwe tylko dzięki uporowi i woli walki; wtedy niemożliwe staje się możliwym. i faktycznie, brzmi to pompatycznie i infantylnie, ale jest genialne w swojej prostocie :)

ocenił(a) film na 4
basioga

Dzięki. W sumie można by tak to zinterpretować lecz żadna scena nie zachęciła mnie do głębszych przemyśleń.
Muszę się trochę wzburzyć bo w przypadku "Dawcy pamięci" określenie, że coś jest "genialne" niestety kuje mnie w oczy ;-)

francua

tu chyba muszę się poprawić - genialny w jak na komercyjną sieczkę serwowaną w holiłudzie ;)

ocenił(a) film na 4
francua

Jw. świat przedstawiony koncepcyjnie jest ciekawy.
Film przysporzył sporo problemów z oceną.
Z jednej strony na plus realizacja obrazu, totalna szarość vs. kolor, niemal bajeczne wstawki wspomnień. Z drugiej momentami trąca absurdem - już nawet nie chodzi o niezniszczalne niemowlę; ale o to, że postacie są zupełnie sztuczne, jak jakieś boty, jakkolwiek - opowieść narzuca taką kreację wypranego człowieka, że nie sposób wczuć się, nawiązać więź z bohaterami; brak wspomnień? snów? emocjonalności? Widzisz dorosłego faceta, usypiającego na zawszę niemowlę, nieświadomego co robi? Nie chodzi o to, że to powinno budzić jakieś emocje (bo powinno) - wcale tak nie jest - jest tak absurdalne, że po prostu percepcja tego nie przyswaja (co też śmieszne, ponieważ oznacza, że technicznie obsada wzorowo realizuje skrypt)
Dwa - film w kontekście nauki Givera jest też do jakiegoś stopnia sztuczny - wątek z córką zmarnowany, brak mocnego uderzenia emocjonalnego. I to jest bolączka całego filmu - skupia się za bardzo na abstrakcji, nie serwując odważnych, poruszających konkretów.

Wszędzie porównania do Equilibrium. Ja bym nawiązał raczej do tegorocznego "Divergent" - to było pierwsze skojarzenie przy wyborze (a właściwie narzucie) celu/profesji. W obu przypadkach niepewny główny bohater(ka) staje się wybrańcem - z naznaczenia systemu lub poza nim; oba kończą jako wyrzutki, z celem obalenia aktualnego porządku. Oba filmy zdają się być kierowane do podobnej grupy wiekowej, chociaż "The Giver" jest bardziej infantylny.

ocenił(a) film na 7
schlayer

Polecam przeczytać "Nowy wspaniały świat" Huxleya, a wtedy stwierdzisz, że większość filmów s-f nawiązuje do tej książki, która została napisana w... 1931 roku. Większość jest wariacją na główny temat w niej zawarty jakim jest antyutopia i dlaczego to nigdy nie zadziała. Zaś co do "Dawcy pamięci" zauważam jeszcze inną wymowę, której tutaj żadne z Was nie poruszyło. Być może dlatego, że nie macie własnych dzieci, lub jesteście jeszcze zbyt młodzi żeby to zauważyć. A mianowicie - odwieczny problem walki międzypokoleniowej i przekazywanie wiedzy o świecie, którą posiada starsze pokolenie, temu młodszemu. W tym filmie jest pięknym symbolem - jak to zrobić, żeby nie zrazić młodego umysłu do poszukiwań, a jednocześnie jak ustrzec go przed najgorszymi doświadczeniami. Koniec końców każdy wybiera własną drogę. Zaznaczam, że książki, na której podstawie nakręcono film nie czytałam i być może w formie pisanej jest to przedstawione o wiele ciekawiej. Tej ucieczki z maluchem pod pachą również nie odczytywałabym dosłownie, choć wiem, że to ciężkie. Dla mnie również i to jest metaforą - nawet jeśli przełamujesz granice, docierasz tam, gdzie wszyscy ci zabraniali iść, nie zapominaj, że należy mieć umysł czysty, spokojny i ufny - jak dziecko.

ocenił(a) film na 4
szkockakrata

Ciekawa uwaga, faktycznie nie traktuję po seansie relacji Giver - Receiver z perspektywy pokoleń, w przypadku abstrakcyjnych światów sci-fi dominującym wrażeniem jest przekaz wyższej rangi - spadek cywilizacyjny, w kontekście chorego systemu vs. ostatnich zdrowych jednostek, i nie dotyczy to tylko "Dawcy Pamięci". Niemniej, rozbawiło mnie to spostrzeżenie, gdy przypomniałem sobie typowe "precision of language", nic innego jak kalkę ganiącą młodych ludzi (e.g. "mind your tongue"); co ciekawe, w filmie, niemal we wszystkich scenach, używane w odniesieniu do młodych, z małym wyjątkiem, gdy przewodnicząca rady używa go wobec... Givera, co jasno określa jego miejsce.
Pozostają jeszcze dwie relacje - Biorca vs. niemowlę oraz Biorca vs. Fiona, gdzie ostatnia na wstępie odpada, albowiem jest rówieśnicza. W rzeczywistości Dawca na wczesnym etapie produkcji zostaje w pewnym sensie odseparowany od starszego pokolenia i jego kontakty ograniczają się do tych trzech związków; w każdym razie odbijając jeszcze w stronę niemowlęcia - tutaj (zwłaszcza z tą młodą aktorską gębą dawcy i małpią mimiką nad kołyską) na widzu wymuszony jest oczywisty pogląd, że to relacja starszego brata a nie młodego, przybranego ojca. Jedyną osobą, na której produkcja mogłaby wykorzystać "międzypokoleniową" koncepcję, przy zachowaniu tego kształtu scenariuszu, jest "matka" dawcy, która nie tylko odpycha mnie aktorsko (sprawiając wrażenie, jak już wspomniałem - bota, ubezwłasnowolnionej hybrydy) ale i fizycznie zupełnie nie pasuje do roli matki (ktoś by krzyknął szyderczo - czego się spodziewałeś, przecież to Katie Holmes!).

Percepcji nie oszukasz.
Podejrzewam, że w książce nie było aż takiego partactwa.