Nawet moi lubiani aktorzy nie są w stanie podreperować potencjału filmu ,który go niema.
Młodzieżowe produkcje w stylu "Igrzyska śmierci" są ostatnio dosyć popularne.
Amerykańskiemu programowi wychowawczemu zawsze zależało na szkoleniu indywidualnym.
"Siła drzemie w masach ,ale to jednostki są wyjątkowe".
Dlatego wątek tych filmów tyczy się wyjątkowości "odmieńca" ,z którym widz może się utożsamiać.
Oraz faktem o tym jak masowość za pośrednictwem chaosu przejawia skłonności do samozagłady.
Z kolei odbudowana cywilizacja zabraniająca emocji i spontanu nie jest w stanie zatrzymać "Wybrańca"..
Motyw owej osobowości granicznej przedstawia bohaterka filmu "Divergent".
Można przytoczyć również przykład filmu "Gattaca".
Ta anomalia jest nieodwracalnym elementem społeczności.
Zawsze znajdzie się jakiś "Neo" ,który poczuje instynktownie ,że wolna wola to nie wybór jednego z dostępnym schematów tylko stworzenie własnego alternatywnego.
"Inni wiedzą ,że zostaną strażakiem lub lekarzem, a ja dalej błądzę"
"Anioł zapomnienia zapomniał dotknąć moich ust" z "Mr.Nobody"
W naszej odmienności doszukujemy się pozytywów i zarazem owej wyjątkowości.
A prawda jest taka ,że czym więcej myślisz tym mniej działasz.
Albo im mniej wiesz tym lepiej śpisz. Morał z filmu "Pi".
...Wiem po sobie :)
Uważam, że się mylisz. I po sobie wiem,
że im więcej wiesz - tym więcej działasz.
To ludzie, których wiedza jest ograniczona czują że nie mogą nic zrobić by się wyłamać.
Nie robią nic. Udają, że nie ma problemu. Zapominają i wtapiają się w szare tło masy.
A prawda jest taka, że człowiek który ma małą wiedzę ale CHCE/ CZUJE, ŻE powinien coś zrobić,
intuicyjnie będzie miał odwagę postąpić pozornie bez sensu. Byle by tylko mieć wrażenie, że zrobiło się coś.
I w momencie gdzie inni powiedzą, że przecież to nie ma znaczenia zda sobie sprawę, że ich opinia jest bezwartościowa.
Zrozumie że jego krok w nieznane ma ogromną wartość DLA NIEGO. Zrozumie, że właśnie COŚ zrobił, i to COŚ jest pierwszym ruchem w kierunku wolności. Działanie popycha kolejne działanie, do którego realizacji potrzeba wiedzy, zaś kolejna wiedza nakręca go do zdobywania jej więcej i więcej.
Tak podsumowując, to mój post mi się nie podoba. Mógłby być bardziej głęboki, ujmujący moją myśl o wiele dokładniej, ale nie potrafię w słowach opisać tego o co mi chodzi.
A jednak cieszę się, że Ci odpowiedziałem.
Nie żebym się cieszył z krytyki kogoś - chodzi mi o to, że w ten sposób właśnie zrobiłem kolejną z tych ważnych rzeczy / działań - zrobiłem "coś" żeby być może, w ten sposób dać innym wiedzę. Wiedzę o możliwości postąpienia inaczej niż reszta - Aby ten 1% z osób którzy znajdą ten tekst w przyszłości, naprawdę zrozumiał i dzięki temu zaczął działać. Żeby te kilka osób było wolnych... naprawdę.
Pozdrawiam, Mikołaj Dzikowski
Zgadzam się ,że ludzie widzący drugie dno (więcej myślący) chcą się wyłamać.
Ale chodzi mi o to ,że duże myślenie i nawał tej wiedzy to brzemię.
Lżej jest żyć w niewiedzy, niż męczyć się faktami.
Choć z drugiej strony... dochodzi motor napędowy życia.
W tym przypadku to bunt z wyboru ,czy jak kto woli banicja w imię mocno nakreślonego ideału.
Coś za co Cię nikt nie pogłaszcze po głowie i nie nagrodzi ,a pomimo to będziesz kontynuować.
Dlatego cały czas mowa o Sobie (Jako jednostce, ..Oby nie o egocentryku).
Ludzie zawsze szukają usprawiedliwienia na to Kim są i co robią.
Sam jestem odizolowanym typem Outsidera.
Oczywiste jest ,że będę bronił swojej natury i związanej z nią skutków...
...Lecz trzeba sobie w głębi siebie odpowiedzieć na pytanie "Czym to jest powodowane?"
Niezależnie z czym wiąże się brutalna prawda na temat ludzi mojego pokroju.
Heh, pospieszyłem się i widzę że nick'u zmienić nie mogę teraz.
Ale, czy rzeczywiście jest sens zastanawiać się nad powodem
naszego dążenia do osiągnięcia jakiegoś celu?
Czy to nie zatrzyma nas w miejscu?
Z jednej strony wydaje się, że nie wolno nam tego pominąć i zapomnieć, bo to odróżnia nas od reszty ludzi.
Ale co jeśli zmarnujemy życie nad rozmyślaniem o sensie naszego sprzeciwu, podczas gdy tak na prawdę,
nic głębszego się za tym nie kryje? Co jeśli doszukujemy się dziury w całym?
Być może powinniśmy przeżywać nasze życie ponieważ jesteśmy nim obdarzeni. I kierować się wolnością, ponieważ ją mamy.
Bo powód jakiego szukamy wynika z naszej niewiary w to, że nasze wyłamanie się jest powodem do takiego a nie innego życia właśnie.
Przepraszam. Masz rację i dziękuję że tak delikatnie powiedziałeś abym uzasadnił swój komentarz. Film mi sie bardzo podobał. Nie zauważyłem podobieństw z Igrzyskami. To zupełnie inne kino. Znasz filmy w których występuje Bridges i wiesz jaki on jest. To ktoś więcej niż aktor. Mój ulubiony film z nim to Bez Lęku. Mnóstwo przenośni i refleksji nad światem i ludźmi. Tak odebrałem ten film. Zobaczyłem go dziś przed południem i do tej pory mnie "trzyma" . Żyjemy w świecie gdzie ważne są gadżety i tak zwana siła przebicia. Takie słowa jak czułość i miłość są nie fajne i wręcz źle widziane. Szczególnie w środowisku młodych ludzi. Powoli "wyzuwamy" się z uczuć. Dużo piszesz o sobie i o tym że jesteś outsiderem. Nie Ty jeden, wierz mi.... Pozdrawiam Serdecznie i jeszcze raz proszę o wybaczenie wcześniejszego postu.
Nie mam czego wybaczać. Każdy ma swoje zdanie i powinienem je wysłuchać.
Gorzej ..gdy jest ono bez pokrycia.
Rozbieżność w ocenie tego filmu polega na odmiennym guście.
I dlatego chciałem skupić się na zagadnieniu przedstawianym w filmie ,a nie poziomie samego filmu.
Choć rzeczywiście użyłem zdania "Nawet moi lubiani aktorzy nie są w stanie podreperować potencjału filmu ,który go niema."
Czy przyrównałem do Igrzysk.
Muszę trochę utemperować mój cynizm :)