PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=188890}

Dawca pamięci

The Giver
2014
6,6 109 tys. ocen
6,6 10 1 108716
4,7 16 krytyków
Dawca pamięci
powrót do forum filmu Dawca pamięci

Na minus na pewno realizacja i końcówka. Fabuła za bardzo przyspiesza gdzieś od połowy i
przestaje być spójna, a końcówka już zupełnie. Nawet gdyby traktować ją bardziej jako metaforę.

Plusem na pewno jest przekaz i sporo ciekawych zdań. Jedną z bardziej przejmujących scen było
chyba zabicie dziecka poprzez zastrzyk. Zdanie, stwierdzające, że dzieci zabijają, ale po prostu
inaczej to nazywają idealnie opisuje dzisiejszą rzeczywistość.
Można odnieść wrażenie, że "postępowi" dążą właśnie do takiego modelu i sporo jest przejawów
takich dążeń w dzisiejszym świecie. Pewnie dlatego pojawia się coraz więcej tego typu filmów.

ocenił(a) film na 7
ageusz

Jakiś czas temu (10 lat?) czytałam książkę, na podstawie której powstał film i może nie pamiętam już dokładnie, ale generalnie nie była zła. Film wiadomo, dzieło odrębne, ale faktycznie przyspiesza irytująco, jakby miało zabraknąć czasu na meritum. Zakończenie trochę za cukierkowe (nie pamiętam, jak kończyła się książka, ale nie wydaje mi się, żeby taki happy-happy-happy end nastąpił). I brakowało rozterki, za mało była rozbudowana. Bo przecież ludziom żyło się lepiej, bezpieczniej... Rozkmina czy bohater ma prawo uświadomić ludziom, że nie są szczęśliwi, że miłość jest istotą bycia człowiekiem, jakoś się rozmyła w pościgu, akcji, pompatycznych czynach i przemowach.

Podobało mi się uwypuklenie tego, jak społeczeństwo wymagające precyzji językowej, śmierć traktowało eufemizmem. Inne miejsce, zlikwidowanie, czy coś w tym rodzaju. Nikt nie mówił o zabiciu, o umieraniu. I to też jest charakterystyczne dla współczesnego świata. Widzę nierówności w filmie, nie jest idealny, ale znacznie bardziej podobał mi się niż porównywany do niego "Equilibrium". Częściowo ze względu na głównego bohatera. W "Equilibrium" widzimy supermana, który mógł coś zmienić, bo był fit, spryt i mdlenie kobit. Tutaj mamy dzieciaka, któremu sztuki walki są obce.

I Jeff Bridges. Szczerze mówiąc oglądałam dla niego.

ocenił(a) film na 7
travelintime

Zgadzam się praktycznie z całym Twoim postem, niemniej część "Bo przecież ludziom żyło się lepiej, bezpieczniej...". Nad tym faktycznie warto by się zastanowić. Chyba spokojnie możemy przyjąć, że każdy chce żyć prawda? Każdy z nas w sytuacji niebezpiecznej, w której może stracić życie boi się, szuka jak tego uniknąć (poza sytuacjami patologicznymi jak samobójcy, lub w sytuacji poświęcenia własnego życia za czyjeś).

Czy zatem można powiedzieć, że żyło się bezpiecznie? Czy podpisałyby się pod tym zabite dzieci gdyby mogły? Czy dorośli również chętnie umarliby, żeby społeczność była "doskonała"?
Czy żyło się lepiej? Tutaj również dzieci w inkubatorach, których nikt nie przytula, pewnie miałyby odmienne zdanie. Potem byłoby może myśleliby inaczej, ale czy nie byłoby to jedynie wynikiem chemii ich organizmach mającej wprowadzić doskonały porządek?

I na koniec czy tak wygląda doskonałość? Czy istnieje coś takiego jak sztuczna, wytworzona przez człowieka doskonałość? Przypomina mi się sytuacja, kiedy pewna firma podczas prac nad procesorem efektów do gitary elektrycznej, chcieli uzyskać dźwięk taki jak ze zwykłej, nieelektrycznej gitary akustycznej. W pewnym momencie doszli do wniosku, że próbują odwzorowywać brzmienie w sposób zbyt perfekcyjny, przez co nierealny. Ostatecznie doszli do wniosku, że nie da się uzyskać prawdziwie akustycznego brzmienia.
Tak samo jest w tym filmie uzyskanie perfekcji nie jest równoznaczne z doskonałością, gdyż prawdziwa doskonałość zawiera w sobie czystość, dobro, wolność, pełną gamę uczuć, ale też i losowość. Bez losowości jest tylko zwykła automatyczna perfekcja.

ocenił(a) film na 7
ageusz

To było dość ironiczne stwierdzenie z mojej strony, ale dobrze przez Ciebie rozwinięte.

Ta "lepsza" jakość życia osiągnięta została dzięki okaleczeniu społeczeństwa. Więc czy coś może być lepsze, jeśli nie jest pełnowartościowe? Ich nieświadomość czyniła ich zadowolonymi z istniejącego stanu rzeczy. I w tym miejscu znacząca jest rozmowa na temat śniegu, kiedy Dawca wyjaśnia przykre konsekwencje nieregulowania pogody, jak gorsze plony, których skutkiem może być głód. Może być, ale nie musi. Zakładanie, że stanie się coś złego, więc trzeba amputować całą dziedzinę życia, wyklucza również możliwość stania się czegoś dobrego. To też nie do końca losowość, to też sztuka podejmowania wyborów. Trudniej jest wychować społeczeństwo (żeby podejmowało słuszne decyzje, wybrało dobro), łatwiej je zaprogramować. Decyzje podejmowane są automatycznie dla dobra ogółu. Jednostka ginie w tłumie, przestaje być ważna, jest tylko łatwym do zastąpienia elementem całości. Ale szczęśliwe społeczeństwo składa się ze szczęśliwych jednostek, nie odwrotnie. I o tym mniej więcej pomyślałam w czasie oglądania filmu. :)

Podoba mi się historia o gitarze. Postaram się ją zapamiętać.