Ludzie mogą narzekać, że jest to niezbyt wierna ekranizacja książki (fakt) albo, że film przewidywalny
- z tym też się zgodzę. Ja jednak widzę w tym piękno, walkę o uczucia i emocje, które są bardzo
ważne w życiu człowieka. Walkę o kolory i wspomnienia, które są fundamentem ludzkiej egzystencji.
Sam koniec filmu wywołał u mnie łzy, ponieważ postawiłam się w sytuacji człowieka, który nie
posiadał żadnych wspomnień, nie miał w ogóle pojęcia o świecie i nagle to wszystko na niego
spłynęło. Przymykam oko na niedociągnięcia, tym zajmą się ludzie, którzy uwielbiają krytykować. Dla
mnie liczył się przekaz, który dogłębnie porusza.