Mocno pachnie equilibrium, a dosyć mocno wyczuwalna orwellowska nuta w temperaturze 451 doskonale komponuje się z logan's runem.
Zauważyłam, że ostatnio jest swoistego rodzaju moda na zlepki powstałych wcześniej produkcji w celu tworzenia nowych potraw. Łączenia kuchni greckiej z włoską, a japońskiej z irlandzką.
Tym razem również mamy do czynienia z tym zjawiskiem. Mamy bohatera - odmieńca - rewolucjonistę, któremu po wielu przejściach udaje się zmienić świat z "lepszego na lepszy", niby nic nowego, a jednak, w moim odczuciu wykonanie jakąś tam świeżością zalatuje.
Nie jest to kolejny zmierzch, obcy (czy jak tam to było), igrzyska śmierci czy inna niedopasowana pozycja ( na początku filmu myślałam, że to tego typu klon jest:)). Film trafi zarówno do nastolatków jak i do dojrzalszego grona widzów.
gra kolorami, dynamika... podoba mi się. Troszkę końcówa nie do końca, no i można by się przyczepić tam czy owam, jednak daję świadome 8/10