Kettle Cadaver to kompletnie nieznany szerszej publiczności zespół, który zdobył sobie status kultowego w dość wąskim gronie fanów undergroundu. W końcu nadrobiłam dokument o liderze zespołu, "Dead Hands Dig Deep" i jestem pod ogromnym wrażeniem. Przy Edwinie Borsheimie Nivek Ogre czy GG Allin wyglądali jak harcerzyki. Ostre samookaleczanie podczas występów (używanie zszywacza na własnych ustach i innych częściach ciała, wbijanie gwoździ w mosznę, cierniowa korona na głowie itd.), urządzanie krwawych wrestlingów czy plotki o planowanym samobójstwie na scenie to tylko część szalonej historii grupy. Dzięki seansowi możemy wejrzeć w mroczny umysł wokalisty - człowieka z uzależnieniami i ewidentnymi zaburzeniami psychicznymi (schizofrenia?), ale też fascynującej postaci zakochanej w Mad Maxie, otoczonej narzędziami tortur, śpiącej w trumnie i będącej w 100% "true" - Edwin bowiem gardził pozerstwem, a swoim postępowaniem dawał temu dowód. Pure f*cking punk rock.
"Death Hands Dig Deep" to również seans dołujący. Poznajemy Edwina jako 38-latka, człowiek zrezygnowanego i żyjącego w samotności, który lubi otaczać się śmiercią i duchem jest już chyba po tamtej stronie. Jego kariera jest wówczas skończona, podobnie jak małżeństwo z Evą O (Christian Death). Krótko po premierze filmu Edwina odebrał sobie zresztą życie.
Oklaski dla reżysera za to, że przypomniał tę nietuzinkową postać i że udało mu się pokazać jej wielowymiarowość. Zamiast skupiać się wyłącznie na kontrowersjach możemy poznać traumatyczne doświadczenia, które ukształtowały wokalistę oraz jego własny punkt widzenia. Poza wypowiedziami Edwina usłyszymy rozmowy z jego bratem, matką i kolegami (m.in. Rikk Agnew z Christian Death).
Odczuwam co prawda pewien niedosyt jeśli chodzi o historię zespołu i inspiracji, które go ukształtowały, ale to nadal świetna rzecz, podejrzewam że zainteresuje nie tylko fanów Kettle Cadaver.