A mi się podobał - dawno już nie było filmu z takim specyficznym, małomiasteczkowym klimatem,
jakie się kiedyś oglądało. I nie wydaje mi się, żeby takie nazwiska się tam pojawiły, gdyby to była
taka szmira jak piszecie...moim zdaniem to celowe uproszczenie fabuły wydobywa jej drugie
dno...taka klasyka tego gatunu - film niby o niczym, a jednak o CZYMŚ, ale widać nie każdy to
potrafi wyłapać.
Heh a Charlie już na zawsze dla mnie pozostanie Jaxem...bujał się tak samo, krzyczał tak samo,
emocje te same - co nie znaczy, że źle, bo emocje ten chłopak potrafi zagrać SOA rulez!!