... który zresztą też nie był jakimś wybitnym dziełem, ale dał się obejrzeć.
Bardzo źle wykonana próba prequela do Death Race 1 - akcja poszarpana, fabuła pocięta tak że nie można zrozumieć połowy sytuacji ....
Wygląda to tak jak kinowa wersja Wiedźmina - kilkanaście odcinków pociętych do 1,5 h filmu.
Szkoda czasu.
jakoś nie bardzo byłem tym filmem zauroczony tak w ogóle to niby część druga a powinna być jako pierwsza bo dopiero tutaj pokazali narodziny Frankenshtaina trochę mnie to zniesmaczyło :/
A ja miałem właśnie na odwrót - cały czas zastanawiał mnie początek filmu na którym widać, że coś się majstruje w hucie :). Dopiero pod koniec spięte to wszystko klamrą. Fabuła słabiutka i film mierny (dlatego nie będę się podejmował jego oceny) ale właśnie końcówka filmu jest fajnym pomostem pomiędzy obiema częściami. Niesmakiem jest dla mnie w tym filmie rola Seana Beana bądź co bardzo utalentowanego aktora... no ale żaden pieniądz nie śmierdzi więc można też występować w tego typu gniotach zamiast siedzieć i nic nie robić. Tyle, że takie role zapisują się na konto aktora... Dla mnie to jak przegrana walka bokserska.
Z tym talentem aktorskim Sean Bean to nie jest tak do końca znany jest z serii filmów o Richards Sharpe telewizyjnej produkcji brytyjskiej. W Hollywood znany jest przede-wszystkim z roli :
- przeciwnika Bonda w Goldeneye.
- zaliczył epizod w Roninie.
- 3 planowa rola w Władcy Pierścieni cz.I
- zagrał tytułową role w nowej wersji Autostopowicza.
Talentu wystarcza mu zazwyczaj na role w epizodach bądź 2-3 planowe. Poza tym Ving Rhames i Danny Trejo mają jednak wyższe pozycje w rankingu aktorów Hollywood.