Czy to można nazwać filmem? Beznadzieja do potęgi. Aktor na samym początku doprowadza do szału. Nudny i absurdalny. ZDECydowanie nie polecam.
Jak można temu filmowi dać 1/10? Nawet gdy Ci się nie spodobał to gra aktorska czy scenariusz zasługują co najmniej na 6 :( Swoją drogą co Cie tak doprowadza na początku do szału, Woody Harrelson? Przecież on odegrał tą rolę świetnie. Jak dla mnie idealna kreacja dorosłego dziecka i najlepszy film o "superbohaterze" :) Gorąco polecam.
idz sobie pusc lepiej MTV dziecko.. dobre filmy zostaw doroslym.. albo chociaz zanim cos ogladniesz to ogarnij mniej wiecej co to bedzie bo potem wchodzisz na filmweba piszesz glupoty i tylko wkurzasz ludzi..
a swoja droga to nie wiem o co ci chodzi... przegladnalem sobie twoje oceny liczac na jakies perelki w stylu next 10/10 albo lowca jeleni 2/10 ale nie... widac po ocenach ze gust masz spoko... wiec bardzo mnie dziwi skad taki bluzg na defendora... moze sie spodziewalas czegos innego i emocje wziely gore..
Takie filmy nie muszą każdemu odpowiadać. Za to nalezy docenić to, co napisała koleżanka powyżej i miło, że to dostrzegła. Tak, ten film jest absurdalny, ale na pewno nie jest nudny. No i zakończenie, które nie zaskakuje, ale na pewno zasmuca. Komedio-dramat z wyższej półki.
to sa dwie rozne rzeczy czy film sie komus podoba czy jest po prostu zly.. mnie np wynudzila na smierc pierwsza odyseja kosmiczna ale nigdy nie powiem ze to zly film..
film bardzo dobry przekaz mówi sam za siebie ten film gniecie mi jaja, jest na poziomie wyższego intelektu brawo
Może nie jest to obraz bardzo dobry, ale na pewno dobry. Przede wszystkim dziwi mnie niska ocena gry Harrelsona, bo on jest po prostu genialny w tej roli i moim zdaniem dźwiga na swoich barach cały film. Chociaż świetny jest też Elias Koteas w roli wrednego gliny. Poza tym Defendor to znakomita parodia kina superbohaterskiego, zręcznie wykorzystująca różne filmowe klisze, pełna odwołań do kodu popkulturowego i nawet jeśli momentami, zwłaszcza w końcówce, wydaje się ckliwy i nazbyt dydaktyczny, to od biedy można uznać to za efekt zamierzony, takie mrugnięcie do widza: poddaj się i daj się wkręcić, uroń łezkę, a zobaczysz, że będzie ci dobrze. Ja całkowicie świadomie dałam się wkręcić i było to przyjemne doświadczenie. Czasami człowiek potrzebuje się wzruszyć :) Poza tym Defendor sypie fantastycznym tekstami, do których nie można się nie uśmiechnąć. Czyli że arcydzieło to nie jest, ale fajnie się oglądało, zwłaszcza jak nasz superhero sypał szklanymi kulkami i atakował za pomocą os :) Na tle codziennej papki obraz Stebbingsa stanowi moim zdaniem miłą odmianę.
No i pokazuje, że nie trzeba być super inteligentem oraz mieć nie wiadomo jakie wykształcenie i przy okazji można stracić matkę, nigdy nie zobaczyć ojca, a i tak przy tym wszystkim można zachować wspaniałe wartości oraz mieć dumę i honor. Wydaje mi się, że w dzisiejszych czasach taka postawa graniczy z cudem... A film jest absurdalny bo taki miał być. Dzięki temu skłaniać powinien do przemyślenia pewnych rzeczy i przy okazji czasami do śmiechu ;).