Nie chcę mi się opisywać fabuły tego amatorskiego i nielogicznego gniota, ale spróbuję skrobnąć o "Demon Cop" choć parę słów. W Aurora, Illinois dochodzi do niewyjaśnionej serii morderstw członków gangu. Tytułowy "Demoniczny Glina" to Edward Thurman, który jest zainfekowany dziwaczną chorobą zamieniającą go w maszynę do zabijania. Coś na kształt wilkołaka.
Tyle o fabule, gdyż "Demon Cop" to horror trudny do zrozumienia, wypełniony nie trzymającymi się kupy wątkami (np. jeden z nich jest związany z nazistowskimi eksperymentami), amatorsko zagrany i z głupawym (dokręconym przez Freda Olena Raya) prologiem z udziałem Camerona Mitchella, w którym aktor odwołuje się do twórczości Edgara Allena Poe i gada nonsensy odnośnie chorób psychicznych. Kino klasy Z najczystszej próby. Czasem nieodparcie zabawne, w dużej mierze kompletnie żenujące. Powodzenia w oglądaniu wielbiciele tandety i kiczu.
Czas trwania: 80 minut.
Najzabawniejsze sekwencje filmu to rozprawienie się Demon Copa z trzema członkami gangu oraz obfitujący w strzały z broni palnej i laserowej 'pasjonujący' finał. :-)
Chyba czas najwyższy sięgnąć kiedyś po "Zombie Cop".