Katastrofa. Tyle ludzi polecało ten film więc postanowiłam obejrzeć, ale zawiodłam się. Film nudny, piosenki momentami aż je przewijałam. Może i wzruszający na końcu, ale nie wart 3 godzin oglądania dla ostatniej sceny.
Mnie osobiście bardziej wzruszyły sceny gdy Devdas wyniszczał sam siebie pijąc na umór i podejmując złe decyzje. Myślę, że dużo większym cierpieniem był dla niego ból jego duszy niż ciała. Owszem, też wzruszyłam się gdy konał, lecz sądzę, że śmierć była dla niego wybawieniem. Chociaż historia jest baśniowa, to Devdas jest postacią bardzo przyziemną. Popełnia typowe, ludzkie błędy. Jest słaby i zapatrzony w siebie, a na dodatek miał skłonności do wybierania tego co dla niego najgorsze. Uważam, że wiele osób chociaż po części się z nim utożsamia. Ja nie skróciłabym tego filmu nawet o sekundę. Każdy moment jest bardzo ważny. Oglądałam ten film z zapartym tchem tak samo za pierwszym razem jak i za drugim. Uważam również, że ostatnia scena chociaż owszem, bardzo piękna i smutna nie może się równać ze sceną gdy Devdas został wygnany z domu przez własną matkę. To chyba ubodło mnie najbardziej. Mówiąc bez ogródek własna matka, która tak cieszyła się z powrotu syna skazała go na śmierć. Niestety nie mogę się z tobą zgodzić. Dla mnie to jeden z najpiękniejszych filmów, jakie miałam okazję obejrzeć.