Mimo tego, że już w połowie filmu wiemy kto za tym wszystkim stoi (albo raczej wydaje się nam, że wiemy), film po pierwsze, ani trochę na tym nie traci, bo ogląda się go z równym zaciekawieniem, a po drugie - w zakończeniu i tak nas zaskakuje. Przede wszystkim, w tym krimi jest mniej humoru niż zwykle, a więcej za to napięcia i przemocy. Sceny z tytułowym "Niebieską ręką" są bardzo dobre. Szkoda tylko, że sam zabójca nie jest bardziej tajemniczy... W amerykańskiej wersji tego filmu ("The Bloody Dead") dodano jakieś sceny gore i zmieniono kilka oryginalnych scen. Ja oglądałem wersję niemiecką, bo ponoć ta jest lepsza.