Skąd ci kiepscy i niewydarzeni amerykańscy "reżyserowie" biorą kasę na takie filmy. Po co kręcić gniota, który ma być niby nową wersją w końcu niezłego filmu? W dodatku z obsadą pasującą raczej do jakiegoś kiepskiego horroru lub filmu katastroficznego? Jak kręcić poprawkę, to ze znanymi dobrymi aktorami, a nie z jakimiś nieznanymi lewusami. I trzeba mieć POMYSŁ, a nie pusto we łbie.