Wszystkie filmy Tarantino zawsze były na szczycie fabularnym. Django również jest szalenie interesujące, ale nie mogę dać dziesiątki za jedną scenę. Chodzi mi tutaj o scenę w której doktor odmawia podania ręki. Jaki w tym sens, czy warto umierać za taką pierdołę. Czy warto ryzykować, że cel bohaterów nie zostanie osiągnięty przez taką błahostkę. W poprzednich filmach krwawą rzeź można było usprawiedliwiać, w Django czegoś takiego nie było.
Poza tym jak zawsze wiele ciekawych zabiegów, odważny soundtrack, czarny łowca głów, niewolnica mówiąca po niemiecku, mistrzowskie wyjście z saloonu na początku filmu. Nie będę się bardziej rozpisywał, bo kto to będzie czytał? :)
To była prawdopodobnie kwestia honoru i własnych zasad doktorka, z historii wiemy, że wielu ludzi poświęciło życie dla honoru. Moim zdaniem sytuacja nie aż tak bardzo oderwana od rzeczywistości, a gdyby to był Japończyk a nie Niemiec to już w ogóle ;)
Tylko, że to nie był żaden niemiecki arystokrata, a łowca głów. Poza tym zabicie człowieka z zaskoczenia też nie było zbyt honorowe.
No tak ... Liczą się tylko ubarwione dialogi , efekciarskie akcje i podrasowane , znane już z innych filmów triki ? To ja Ci powiem , że gdyby nie ta scena , o której piszesz , to bym temu filmowi nawet 5 nie wystawił . A dla Ciebie to jest bez sensu ? No właśnie ta krwawa jatka przez to jest usprawiedliwiona ! Zadajesz pytania o sens działania bohaterów Tarantino ? Zawsze niby jakiś jest , ale zawsze nie do końca :)
Taki styl Tarantino, jedni to kochają, drudzy nienawidzą. Ja kocham. Mimo, że ogólnie nie przepadam za krwawą sieczką to ta tarantinowska zawsze była dla mnie magiczna, tutaj czegoś mi zabrakło.
SPOILER
Schultz był przeciwnikiem niewolnictwa, po tym co zobaczył (pies rozszarpujący Afroamerykanina), coś w nim pękło, postanowił położyć kres tyrani Candiego. Wybrał najlepszy moment aby go zabić, a Django najszybszy rewolwerowiec na południu, zrobił resztę.
Też tak myślę, poza tym sam tłumaczy, że nie mógł się powstrzymać. Zdarza się, że człowiek robi coś czysto emocjonalnego przy pełnej świadomości, że skutki będą katastrofalne.
Tu chodziła o to ,że Schultz nie wytrzymał napięcia, został pokonany we własnej grze(jak wiemy rozpracował go Stephen), Candy powiedział do niego''nie umie pan przegrywać''(po tym jak nie chciał Schultz mu podać ręki) a poza tym szczerze go nienawidził za okrucieństwo,ale myśle, że nie chodziło o to,że chciał uwolnić murzynów z jego plantacji od jego tyrani bo to było niemożliwe.Tym bardzo nieroztropnym ruchem spowodował strzelaninę i sprowadził kłopoty na Django i Hildę.