Wczoraj widziałem film. Orgazm pozostał do dziś i przypuszczam, że utrzyma się jeszcze dobry tydzień. O ile w 2010 Tarantino nie miał szans na oskara, to teraz należy mu sie jak psu buda. Ale zapewne dostanie nudny jak flaki Lincoln lub żeby połechtać swoje ego hamerykańce wybiorą "wróg nr 1"