niewątpliwie jeden z najbardziej spektakularnych w dziejach X Muzy, biorąc pod uwagę rangę tego tytułu. Chociaż niewdzięcznie (i przyznaję, że trochę nieuczciwie) oceniać ten film z perspektywy 65 lat, ale można zauważyć, że o ile jego forma wciąż cieszy oko, to treścią raczej trudno było się zachwycać nawet w dniu jego premiery. No ale skoro już ,,Do utraty tchu" miłośnikom filmu wypada znać, to Ci bez oczekiwań na ,,wielkie kino" dostaną podczas projekcji całkiem fajne zdjęcia (zwłaszcza światło!) i całkiem interesującą rolę młodego Jean Paula Belmondo.