prawdziwa burza trwa we wnętrzu każdego widza...Dla mnie tym bardziej bliski bo z mojej zawodowej okolicy.." Jak zostać dobrym lekarzem...?" Trzeba nim być" Niebywale
proste i inspirujące. z drugiej strony sam wiem jak wiele etyczno - moralnych pułapek i pokus ukrytych w emocjach czeka na każdym kroku pracy lekarza....a raczej pomocy
ludziom( to co innego niż praca....) Bycia postrzeganym jako ten który odwróci los, zmieni go , uratuje...to bardzo niebezpiecznie bliskie - zabawy w Pana Boga.
Jak dla mnie te argumenty przemawiają , że jest poprostu/tylko niezły i nie zmieniają mojej oceny . Brakuje tła , głębi postaci , film ubogi w to co sprawia , że wczuwamy się w główną postać i śledzimy film z przejęciem .
Może różnicę robi nieco inna optyka postrzegania przeze mnie poruszonego tematu, co dla osób " spoza branży " ( nie traktuj tego jako zarozumialstwo - ot fakt) będzie trudne do nadrobienia. Inna sprawą - tło jest dla mnie oczywiste - kompleks małomiasteczkowo - amerykańskiego chłopca, landrynka całej rodziny, który wybił się ponad przeciętność i ma swój pogląd ( dość pusty - jak jego życie) jak ta wyższa płaszczyzna ma wyglądać. I tu jest dla mnie najfajniejsza część opowieści - jego napompowane plany, encyklopedyczna wiedza o życiu i byciu lekarzem , o egzystencji w , jego przekonaniu, wyższej kaście zderza się z emocjami, miłością wobec której pozostajemy bezbronni...a potem...potem już jest tylko trzepotanie w ruchomym piasku, które wiadomo jak się kończy. Pozdro lukapolak