Jeśli uważasz, że jakikolwiek aspekt filmu został "wciśnięty na sile" pod presja aktualnych czasów, to ewidentnie masz jeszcze coś do przepracowania. Motyw homoseksualności bohaterów jest fundamentem do zrozumienia ich cierpienia, zrozumienia poczucia wykluczenia, którym film kipi od samego początku i na którym, moim zdaniem, w całości się opiera. Film nie miałby tego samego sensu gdyby bohaterami była para heteronormatywna.
Nie musisz należeć do społeczności lgbt+, żeby poczuć emocje z romantycznych i erotycznych scen miedzy dwoma mężczyznami, sam jestem na to żywym dowodem. Nie zostały one nakręcone, żeby cię szokować czy przypodobać komukolwiek. Zostały nakręcone, żeby zobrazować uczucia dwóch osób, właśnie tak, jak to robią od zawsze i wszędzie. Moja wizja idealistycznego świata, do którego naiwnie mam nadzieję, że dążymy, nie rozdziela miłości na podkategorie. Nie widzę tego filmu jako dramatu o miłości gejowskiej, widzę go jako przesmutną historie dwóch wykluczonych przez społeczeństwo jednostek, z którymi możesz się utożsamić z kompletnie innych powodów.
Skupiłem się wyłącznie na tym aspekcie, bo czytam dyskusję i widzę, że jeszcze długa droga przed nami, zanim zaczniemy się skupiać na tym, na czym powinniśmy w dziełach podobnych do tego.
Od siebie dodam, że nie płakałem tyle na filmie prawdopodobnie nigdy, aż trochę żałuję, że go widziałem, bo pewnie zostanie mi w głowie na długo i dalej będę smutny hahaha.
Ale wykluczenia, gdzie, przez kogo? Sam Adam kilka razy w rozmowie z matką podkreśla, że teraz związki homoseksualne nie są nikogo niczym dziwnym, że nikogo to nie interesuje, że nie ma wykluczenia a on nie wstydzi się mówić o swojej orientacji (na ulicy).
Dokładnie, typ broni rozwiązania, mimo że nikt tego nie atakuje. Oczywiście, że film miałby to samo przesłanie, gdyby była tam para z kobietą. Chodziło o nieprzepracowane traumy, a nie wykluczenie geja.
Ok...Wyłozyłes używając mocnej terminologii i zazpominając, że poza homo, querr i innych współczesnych "wykluczanych" od X lat istnieją ludzie, żyjący w wykluczeniu, choć w żaden sposób nie leca na "modzie" na dany temat. Ludzie zyjący w nieładnie brzmiacym konkubinacie, osoby niepełnosprawne, niekoniecznie dysfunkcyjne, nawet tacy introwertycy bywają wykluczeni w miejscach pracy tylko dlatego, że nikt nawet nie ma ochoty ich spróbowac rozumieć, bo łatwiej jest nazwać dziwakiem i po prostu wykluczyć...Tak więc...Dla mnie taki film to nadal smieciowa produkcja oparta na aktualnie nośnym temacie. Niestety porusza temat dotyczący niewielkiego procentu ogółu, nawet w ujęciu tych, których wymeiniłem zamiast ho,o i querr...
Filmu jeszcze nie widziałem, z chęcią zobaczę. Jednak nie znoszę słowa homofobia, bo jest ono nieprawidłowe. Poprawny termin to homoawersja.
Fobia – zaburzenie nerwicowe, którego objawem osiowym jest uporczywy lęk przed określonymi sytuacjami, zjawiskami lub przedmiotami, związany z unikaniem przyczyn go wywołujących i utrudniający funkcjonowanie w społeczeństwie.
Podoba mi się arbitralne stwierdzenie z tego tematu - coś jak w tym starym dowcipie - " nie masz akwarium? To jesteś pedałem!";) I kit tam z cudzymi odczuciami estetycznymi.
A co do filmu - bardzo fajny, miałem wrażenie, że musnął pewne struny. I stawia pewne zagadnienia w kontekście znacznie szerszym i bogatszym, niż orientacja głównego bohatera. Także co dla autora wątku jest fundamentem dla mnie jest co najwyżej jednym z aspektów tej opowieści.
Sceny seksu były za pikantne, nie pasowało mi to do stonowanego takiego trochę melancholijnego klimatu filmu. Sam wątek był ok chociaż liczyłem że pójdzie w stronę życia rodzinnego, niemożności wychowywania dzieci czy coś ten deseń a w sumie olał sprawę. Widzenie wszędzie rosyjskich trolli na filmwebie brzmi jak coś z czym należało by się udać do psychiatry.
I to mnie trochę odstręcza, jeżeli faktycznie te sceny są zbyt mocne. Wybierając się na "Tajemnicę Brokeback Mountain" wiedziałem kim są bohaterowie filmu ale film był wspaniały a wątek erotyczny nie był podbijany długimi ujęciami. Po prostu unikam zbyt mocno przedstawianej dosłowności. Z kolei parę dni temu widziałem Andrew Scotta w NT Live "Wanya", monodramie na podstawie "Wujaszka Wani" Czechowa; nieprawdopodobna rola, genialna. I mam dylemat.
może czas określić nowy gatunek, czyli filmy queer tak jak mamy gatunkowe kino wojenne i od razu wiadomo czego dotyczy film i nikt kto nie chce nie będzie zaskoczony tym co widzi na ekranie...filmu nie oceniam, bo odpadłem w połowie, raz zbyt mocne sceny zbliżeń, dwa film jak dla mnie zbyt snuje się i trzy motyw z rodzicami jest wydumany i nastawiony na podbicie emocji, co osobiście uznałem za tani i niewiarygodny chwyt na całą jego konstrukcję...wszyscy mamy jakieś traumy z rodzicami, choć nie rozumiem dlaczego dorosły facet, który stracił rodziców w dzieciństwie, gdzie kwestia jego seksualności nie miała znaczenia, tak bardzo się fiksuje właśnie na tym kiedy może z nimi pogadać...poza tym przykro to mówić, ale po tylu latach nieobecności w czyimś życiu nie ma już realnej więzi, pozostaje jedynie sentyment...ale może zostało to jakoś fantastycznie spięte na końcu filmu czego już nie doczekałem...
Za pikantne??????????????? Jakby jedną z bohaterek była kobieta albo byłyby dwie, to założę się o wszystko, że takich stwierdzeń by nie było!!! A wręcz spodziewałabym się komentarzy, w której minucie było widać biust itp... (jestem hetero)
problemy homofobow pierwszego swiata - potytul powinien brzmiec tego filmu. Pelna zgoda, scenariusz sie liczy a nie ograniczenia poznawcze czesci widzow/
Ehh...wiem co chciałeś przekazać :) Jak widać w komentarzach jeszcze dużo wody musi upłynąć...
Jasne pary hetero też mają swoje problemy. Tylko podstawą akurat tego filmu jest przeczywająca samotność, wykluczenie które jest częste dla osób lgb (oczywiście nie zawsze). Ale tak, nawet jak się ma to szczęście i rodzina przyjmie to w miarę ok do wiadomości to i tak często jest się tym ,,gorszym". Do tego w społeczeńśtwie, gdzie jest lepiej ale nie można na pewno nazwać tego, że jest pełna tolerancja, często się te braki odczuwa. A jedyną rzeczą, która nie była potrzebna w tym filmie był epizod z narkotykami, bo i tak o środowisku lgbt jest wystarczająco stereotypów, a z drugiej strony w którym filmie teraz nie ma takich elementów :)
Mam takie same odczucia. Mega płakałam i czuję wewnętrzny smutek po tym filmie. Ale też cieszę się, że film może mnie tak dotknąć i że mam w sobie tę wrażliwość, której niestety wielu osobom brakuje...
Sam masz dużo do przepracowania. Wyzywasz od homofobów, szukasz atencji, a potem pierwszy będziesz krzyczał o tolerancji. Tak, ona ciebie również obowiązuje infantylny człowieku.
Nie wiem, czy sceny seksu między oboma panami zostały wciśnięte na siłę do filmu pod presją czasôw, jednak uważam, że nie musiały być pokazywane z taką intensywnością, bo we mnie wywołują niesmak i zażenowanie. Nie żebym miał coś przeciwko osobom nieheteronormatywnym, ale takie sceny raczej kłócą się z moją estetyką. Abstrahując od całej tej otoczki to jednak obejrzałem bardzo dobry film, nie z gatunku tych wesołych i pozytywnie nastrajających, traktujący o samotności, melancholijny i niespieszny. Bardzo cenię sobie takie kino.
Co ty za diagnozy (b. prymitywna manipulacja) na wstępie postu stawiasz? Masz odbiorców za takich, którzy nie wiedzą co oglądają, ani jak mają interpretować to co widzą? Twój punkt widzenia/odbioru jest twój, ale każdy ma swój. W szeroko pojętej sztuce autor, od momentu zaprezentowania tego co stworzył ogółowi, nie jest "jedynym interpretatorem swego dzieła". Przestaje być ono jedynie jego własnością (Staszewski Kazik kiedyś ten temat - w odniesieniu do własnej twórczości - poruszał). Kaganek oświaty dla ciemnoty niesiesz? Na koniec piszesz "my". Pisz w swoim imieniu - jak długa droga przed tobą ok. , ale nie podłączaj sobie peletonu za plecami - siłę wyrazu wypowiedzi chcesz wzmocnić? Były polowania na czarownice, kiedyś na wrogów ludu, teraz na "homofobów". Łowców postępowców jak widać nigdy nie zabraknie...
Biologia nie kłamie również w tej kwestii, że po utracie bliskich czujemy się strasznie samotni, czujemy to w aspekcie fizycznym i psychicznym. Nie ma wtedy znaczenia jakiej jesteś płci ani oreintacji. Jeśli śkreślasz ten film tylko dlatego, bo bohaterem jest homoseksualista, to współczuję Ci tak płytkiego życia, jakie widocznie prowadzisz.
Wiesz co... Myślę, że "dobrze się ma" pewien procent społeczeństwa, jeśli ogląda ten film i widzi tylko i wyłącznie problem tęsknoty za rodzicami, za miłością, za byciem dla kogoś najważniejszym. Ja przynajmniej miałam takie odczucia po jego obejrzeniu. Nie miało dla mnie znaczenia, czy główny bohater/ka jest mężczyzną czy kobietą. Nie miało też znaczenia jakiej byli oreintacji. Najważniejsze były dla mnie emocje, które wiązały się w tym przypadku z utratą bliskich i samotnością, która potrafi być śmiertelna. Coraz częściej wydaje mi się, że osoby należące do "mniejszości seksualnych" niepotrzebnie przybierają postawę obronną, a jak wiemy to szybko prowadzi do ataku. Spróbujmy czasem zaufać i skomentować coś bez uprzedzeń, ani tych swoich ani tych, których się spodziewamy. Wiem, że to trudne, ale wydaje mi się bardziej skuteczne niż reakcje pasywmo agresywne....
Czy jeśli brzydzi mnie okropnie scena w której jeden z bohaterów zlizuje sperme z piersi drugiego po czym lecą w ślinę to powinienem stać się bardziej tolerancyjny?
Obawiam się że obrzydziła by mnie tak samo scena w wykonaniu kobiety i mężczyzny. Nie wiem skąd ta potrzeba robienia ostatnimi czasy filmów z gejowskimi bohaterami przyprawionych scenami podchodzącymi już czasami pod jakieś porno niemalże, bo nawet nie erotyk.
Wątek z rodzicami głównego bohatera był nawet ciekawy, ale niestety film całościowo mnie zwyczajnie zmęczył i nawet go nie dokończyłem
"Motyw homoseksualności bohaterów jest fundamentem do zrozumienia ich cierpienia"
Mam depresję, chorobę Hashimoto, stłuszczenie wątroby, za zakrętem cukrzycę. Proszę nakręcić film o moim cierpieniu.
Nie łapiesz się. To musi być coś co do niedawna było penalizowane w krajach awangardy postępu. Albo chociaż źle widziane. Tak żeby polskojęzyczny lewak mógł się uderzyć w nieswoje piersi.
Kurde, wypisujesz bzdury. Wątek homoseksualny nie ma żadnego zaczenia, równie dobrze mogłaby to być para hetero! Seksualność bohaterów nie ma znaczenia . Gdyby miała, to bym to zaraz rozpoznała , ponieważ umiem rozpoznać propagandę , a ten film albo ja cwanie ukrywa , albo po prostu nie o homoseksualnosc tutaj chodzi.
Jeśli czujesz emocje z romantycznych i erotycznych scen miedzy dwoma mężczyznami, to znaczy że sam jesteś gejem.
Mogę być homofobem. Uważam, że bariera emocjonalna na widok mężczyzn z zaburzeniami preferencji seksualnych, to bariera ewolucyjna, bym nie marnował energii tam, gdzie przekazanie genów jest z założenia niemożliwe. Można się na ewolucję obrazić i próbować swoje emocje zagłuszać kulturową modą, ale jednak nie radziłbym.
Dzięki za ostrzeżenie - a już miałem oglądać. Czemu nie ma jakiś oznaczeń przy filmach, jakieś dwa skrzyżowane miecze czy coś podobnego by łatwo odflitrować. Podsumowując dyskusję zacytuję jedynego księdza jakiego śledziłem na X: Tłok powinien pracować w cylindrze, a nie w rurze wydechowej. To odpowiednie podsumowanie? ;)
oj tam, orka po homofobach zawsze jest w cenie, nie musisz prostosowac przeciez dodatkowo. Dodalbym ze psychologicznie to czesto wypieranie niepewnosci orientacji w przypadku takich widzow, co mozna jakos leczyc w sensie wyrownywać dysonans poznawczy. Uposledzenia poznawcze w ocenie zjawisk spolecznych biorą sie czesto z braku pewnosci czyli dysonansu i braku wyksztalcenia. Twoj wpis jest cenny, potrzebny w glosie dyskusji
A to dlaczego nie miałby tego samego aspektu, jeżeli para byłaby hetero? Czy takie osoby nie mogą być również wrażliwe, subtelne czy odosobnione i samotne? W czym osoba homo ma być tutaj lepsza?
Odmienne też mam odczucia do pokazania scen miłosnych pomiędzy oboma bohaterami. Nie odbieram tego jak artyzm, raczej jako niepotrzebne i zbyt długie, przez co tracą możliwy "urok" dla osoby, która jest hetero. Co może zastanawiać - podobnych scen z udziałem kobiety i mężczyzny współczesne kino raczej nie pokazuje.