SPOILERY!!!
Na początku filmu, gdy Anderson i Hallaway siedzą w samochodzie, ona mówi "nie wiemy co zobaczyła", a on odpowiada "przecież wiemy". To było dziwne i mnie zastanowiło.
Nie mogę powiedzieć że przewidziałam zakończenie, ale to że agenci FBI to tak naprawdę mordercy było jedną z wersji jakie rozpatrywałam.
Film odrobinę kojarzył mi się z Urodzonymi mordercami.
Podobał mi się i dziwi mnie niska ocena. Ode mnie 9/10, żeby podnieść mu trochę noty.
spoiler
Mnie od początku wkurzało zachowanie tego "agenta fbi" jak psychol ,wydawało mi sie że nie umie grać te gesty dziwne zachowanie (ale nie wpadłem na to że to morderca bo ta panienka normalnie sie zachowywała)juz mialem go wylaczyc a tu wszystko sie wyjasniło ze to byl jednak psychol :) i to było zajebiste... no i moment jak ten przegladal zdjecia w radiowozie a tu głowa trupa to tez bylo spoko
Mnie zastanawiało to, z czego on się tak cieszył kiedy wszedł na posterunek. Przez większą część pierwszej rozmowy agentów z policjantami, Pullman delikatnie się uśmiecha.
Chociaż chyba bardziej zdziwił mnie fakt, że nie musieli pokazywać odznak.
"nie wiemy co zobaczyła", a on odpowiada "przecież wiemy".
To akurat mi umknęło, ale gdy było przesłuchanie i ta mała wyszła - wszystko stało się jasne...
8/10 - film nie dla każdego, ale polecam.
Zakończenie było mi znane w momencie, gdy Pullman powiedział do tej agentki: "Nie możesz jej ocalić" o malej dziewczynce. I gdy ona wspomniała o swoim dzieciństwie, gdy była zagubionym dzieckiem. Wtedy już było jasne, że to oni zabijają, co niestety popsuło mi dalsze oglądanie filmu. Na samym początku było jeszcze o tych świadkach, że dlatego tak się ich nazywa, dlatego że coś widzieli. Jakoś nie "FBI" mi to zabrzmiało, to też że widać było, że łączy ich coś więcej niż tylko praca. No ale na samym początku mogło to świadczyć tylko o tym, że byli kiepskimi federalnymi, ale nie że mordercami. To, że wiedzieli, co powiedzą świadkowie ("przecież wiemy") na początku mogło brzmieć, jakby stykali się już z podobnymi przypadkami (seryjny zabójca), ale nie jak że to spowodowali.
W przypadku tego filmu po 5-10minutach mozna zgadnac jak się skónczy. Najwiekszy gniot ubiegłego roku i osoba producenta go napewno nie uratuje.
Obawiam, się że rozwiązanie podane jest jeszcze przed rozpoczęciem filmu... w trailerze :\
Pomijając dosyć wymowne sceny, trailer kończy się słowami dziewczynki "I know who you are". Jak dla mnie to
tyle jeśli chodzi o zaskocznie w zakończeniu. Ale, mimo to , to bdb film jest.
Obejrzałam właśnie trailer. Słychać tylko jej głos, nie widać do kogo mówi, więc właściwie nie wszyscy będą znać zakończenie po samym zwiastunie. Chociaż można się domyślić. Bo do kogo innego mogła to powiedzieć? Do policjantów? :)
taaa cieniasie! Chyba po 5- 10 postach przeczytanych o tym filmie mozesz tak napisac....ta gadka na poczatku, nikt by nie skumal zaloze sie o glowe odrazu po tej samej rozmowie ze oni sa mordercami i nie pierdolcie Mi tu farmazonów cwaniacy!
Akurat ten dialog z "nie wiemy co zobaczyła", to podczas oglądania zrozumiałam w ten sposób, że pewnie coś nie coś już wiedzą o tej sprawie i spodziewają się opisu jatki. Coś w stylu "wiemy, że będzie źle". Ale później (niedaleko od początku filmu) jakoś tak dosyć szybko przyszło mi do głowy, że mordercy są wśród tych osób na posterunku. To jest taki dość typowy schemat. Najpierw myślałam, że może policjanci, ale oni nie są na tyle zgrani. Jednym z dwóch świadków jest dziewczynka więc para świadków odpadała. Mogło być jeszcze, że np. dziewczyna świadek i któryś policjant. To jeszcze było dosyć realistyczne. Ale fakt faktem zaskakująco szybko przychodzi do głowy jak to się skończy. Nie ma jakiegoś zaskoczenia, choćby polegającego na tym, że nagle okaże się, że mordercy są swoją drogą, ale za wybicie tej rodziny i chłopaka odpowiedzialny jest kto inny. No i to, że policjanta zabił jego partner - to też wiadomo prawie od razu.
Film niby niezły, ale właściwie jedynie dzięki klimatowi, który jest mocno skopiowany z filmów Lyncha, szczególnie kinowego "Twin Peaks" i właśnie z "Urodzonych morderców" czyli stylu Stone'a i Tarantino. Przy czym wygląda to tak jakby to było napisane na podstawie scen odrzuconych z "Urodzonych morderców", czyli po prostu mordują, bo po prostu to lubią - nic głębszego. Z "Urodzonych morderców" te fragmenty powyrzucali, bo robiły z tej głębszej historii zabijanie bez sensu - dla samej "radości" zabijania. A tutaj właśnie mamy tylko to zabijanie dla przyjemności i nic więcej. Ciekawa jestem czy ten styl taki poLynchowany jest zasługą tego, że David Lynch przyłożył rękę do produkcji i część pchnął właśnie w tym kierunku, czy też córka tak świadomie z niego zerżnęła. Wiem, że można by mówić po prostu o inspiracji. W sumie nawet nie mam nic przeciwko robieniu filmów w stylu Lyncha, zawsze to jakaś ciekawostka. Tylko, że jej poprzedni film w ogóle nie przypomina mi dzieł jej ojca, więc chyba nie jest to jej naturalny styl. Mam mieszane odczucia. Nieźle się ogląda, ale to takie zlepione inspiracje, czy raczej cudze pomysły bez żadnego dodatku od tego zlepiającego.
Ja dalem 9 i pierd** mnie czy ktos Mi pojedzie za to ! Dobry klimat, Moj klimat.. corka Lincza i 'cos'
Spoiler alert!
Bez żartów. Chyba każdy z IQ powyżej 70 mógł domyślic się zakończenia. Film tak wtórny, schematyczny, oparty na zdartych kliszach, o kalkach z Twin Peaks i Urodzonych morderców nawet nie wspominam.
A co lepsze zabrakło nawet jakichkolwiek zaskoczeń: puszczona wolno dziewczynka, policjant zabity przez partnera niechcący. Babskie rozwiązania w babskim thrillerze...
No popatrz popatrz, no. A ty masz 39 i pol IQ i sie odmysliles/as. Bystry chlopczyk/dziewczynka bez zartów!`