o co chodzi z kobieta w ciąży ? (nie chodzi mi o znaczenie dosłowne, ze nie wiadomo bylo kto jest ojciem, ale o metafore tego porodu w domu)
i z tym chipem, który wyciął sobie z posladka?
to na pewno ma znaczenie na tamte czasy, ale ja troche pozniej urodzona i nie wiew ocb.
jakies pomysly?
ten chip chyba był po to,żeby noszący go nie pił alkoholu. jakby się napił to mogłoby go to zabić. Ten podejrzany wyjął go milicjantowi i zaraz ten milicjant zaczął chlać. No a że wyjął go nożem który był dowodem w sprawie (co za głupota) co zostawiło jego odciski palców.
A kobieta w ciązy nie mam pojęcia po co była w tym filmie
na film idę dopiero dzisiaj ... ale jak mówicie o tym "chipie" to mi sie tylko ESPERAL kojarzy ... w "Sarze" tez była taka scena, jak sobie Boguś wydłubywał widelcem :D
Śmierć i narodziny dziecka... Może to być rozpoczęcie jakiegoś oczyszczenia, rozpoczęcia nowego etapu...
'Chip' to ofc esperal.
Z tym rodzeniem się dziecka jako oczyszczaniem zaś nie bardzo mi to bangla. Narodziny dziecka widziałbym raczej jako zamykanie się koła, symbol powtarzalności ludzkiego losu, ktoś się rodzi, ktoś umiera, losu, którego nie da się uniknąć, losu, który równoznaczny jest oczywiście z bagnem.
bingo!
ja tu dopatruję się nawiązania do "Rashomona" Kurosawy. Tam też motyw z noworodkiem wcale nie oznacza oczyszczenia i odkupienia, a tylko potęguje nastrój przygnębiający.
co to w ogóle za dziwne dywagacje, interpretacje.
policjantka w ciąży przyjechała na miejsce żeby nie była sama, żeby jakby coś się działo ją do szpitala podrzucić samochodem. ojcem był porucznik, grany przez Bartka Topę, co chcieli oni utrzymać w tajemnicy, ale mąż się zorientował i wyszła awantura. policjantka się tak tym wszystkim przejęła że odeszły jej wody na dwa tygodnie przed terminem, a że sąsiadka się znała na porodach to odebrała dziecko "na lotosa" w warunkach takich jakie były.
trochę straszna i niepojęta ta cała sytuacja, ale przecież nie tylko z dzieckiem bo całę te ustawione postępowanie wyjaśniające, gdzie i prokurator i milicjanci z premedytacją wrabiają niewinnych ludzi jest straszne i niepojęte, a dodatkowo poród w tym chlewie tylko potępguje te wrazenia.
ale metafory to żadnej w ym nie widzę, bo nie można się tu niczego moim zdaniem dopatrzeć. oczyszczenie, klątwa - to już moim zdaniem daleko posunięta nadinterpretacja, za dużo polskiego w szkole chyba :)
p.s.
to wszytsko przecież bardzo logicznie współgra z całością scenariusza i wszelkie interpretacje symboliczne, metaforyczne są zupełnie niepotrzebne. otóż dzięki temu, że ona rodzi robi się dodatkowe zamieszanie i Środoń ma szansę uciekać, a poza tym kobieta w swojej beznadziejnej sytuacji (facet którego kochała zabity) czuje się tak, że wszystko jej wisi i mówi na głos bez zastanawiania Środoniowi, że "zabiją go w trakcie ucieczki" że to już wszystko zaplanowane misternie.
a mówi to z takim przekonaniem, że Środoń od razu mimo przerażenia łapie o co chodzi i jakoś udaje mu się uciec.
Środoń wyciął porucznikowi tzw. "wszywkę". Scena porodu spotęgowała napięcie i wrażenie chaosu. Poza tym, oczywiście narodziny dziecka stanowiły kontrast do śmierci, która zagościła w tym filmie.
Środoniowi udaje się uciec? a to nie zabili go w końcowej scenie gdzie wszyscy się gonią?
też mi sie wydaje ze nie miał szans uciec, jesli go nie zabili to na 100% czapa za poczworne zabojstwo (w tym policjanta)
chip hahaha ale się uśmiałam :P
a co do porodu to zgadzam sie ze spotegowal bagno i nie ma co na sile nadinterpretowac
Nie sądzę, że chodziło tylko o zabieg czysto fabularny. Trafia do mnie natomiast interpretacja z domykaniem się zaklętego kręgu. Nowe pokolenie rodzi się w tym samym bagnie, nagość podkreśla tylko bezbronność wobec tego całego syfu i podatność na przesiąknięcie nim. Nadinterpretacja? Być może. Ale zastanawia mnie jeszcze jedna rzecz. Zmarłą żonę Środonia (nie mogli mieć dzieci) oraz Lisowską (rodzi) gra ta sama aktorka. Jakoś nie chce mi się wierzyć, że przyjęcie takiego rozwiązania obsadowego nie ma żadnego znaczenia... Chyba że budżet się kurczył, a na casting do tak epizodycznej roli nie było czasu. :)
A skąd Ty wiesz, że żonę Środonia i Lisowską grała ta sama aktorka? Bo ja myślę że to były dwie różne kobiety
Bo przeczytałem w napisach końcowych :)
Zresztą, możesz to sprawdzić choćby tu: http://www.imdb.com/title/tt1485698/ Na Filmwebie tej informacji nie ma.
No właśnie, czy dziecko aby na pewno było porucznika? Wydaje mi się, że w pewnym momencie powiedział on "Wszyscy ją wtedy mieli, tylko nie ja, bo byłem pijany". Rzeczywiście mogło coś być między nimi, ale chyba jednak nie seks.
Pewności nie ma. Ale "wszyscy ją wtedy zaliczyli" to nie o Lisowskiej a o sierżant Kani.. Znacie? Ta.... z daktyloskopii
Pewności nie ma. Ale "wszyscy ją wtedy zaliczyli" to nie o Lisowskiej a o sierżant Kani.. Znacie? Ta.... z daktyloskopii
Tak, masz rację po co interpretować filmy? Symbolika, metafory, drugie dno, to dobre dla maturzystów!
Ręce opadają. Człowieku, jak można tak płytko podchodzić do oglądania filmów???
???
sorry, nie bardzo rozumiem o co chodzi.
mógłbyś rozwinąć dlaczego uważasz, że "płytko podchodzę do oglądania filmów".
z tego co piszesz to tak wygląda. w mojej opinii płytkie czy też powierzchowne oglądanie filmów polega na przyswajaniu przez widza jedynie warstwy fabularnej, skupianiu się jedynie na opowiadanej historii, czyli innymi słowy tylko na tym co się stało, co kto zrobił, co kto powiedział itd.
Nie twierdzę, że to coś bardzo nagannego. Na tym w końcu żeruje telewizja, seriale, telenowele... proste historyjki z życia wzięte, które jeśli ktoś przegapi odcinek da się streścić w kilku zdaniach.
Dla mnie jednakże kino jest sztuką... a właściwie największą ze sztuk, a więc niesie ze sobą jakiś ukryty przekaz, przesłanie, które świadomie lub nieświadomie autor kieruje w stronę widzów.
Jasne, że nie każda kinowa fabułka ma takie ambicje, jednakże w przypadku Domu Złego grzechem jest skupianie się jedynie na zakrętach fabuły i przebiegu zdarzeń, który widać zresztą gołym okiem. Zachęcam po prostu do zastanowienia się nad tym co nam pokazano, co to oznacza, jak to odnosi się do otaczającej nas rzeczywistości... I tyle. A gotowych odpowiedzi nie ma, ponieważ dla jednego poród może być symbolem odrodzenia, dla drugiego może oznaczać pesymistyczną wizję kolejnego pokolenia zanurzonego w błocie. I obie odpowiedzi są dobre. Najgorszą jest wzruszenie ramionami i stwierdzenie, że to tylko taki trik fabularny aby popchnąć akcję dalej.
dziękuję za wyjaśnienia, dobre podejście, tak trzymaj.
tylko, że te wykrzykniki, że ręce i majtki opadają pasowały tutaj jak do świni siodło.
pozdrawiam.
Nie myl interpretacji z nadinterpretacja.
Filmy trwaja kolo 2h, nie licz na to ze co 30 sekund autor zaskoczy cie symbolika metafora i drugim dnem.
Kobieta rodzi żeby byla mozliwosc ucieczki z domu. Nie narodziny byly tu motywem a bol kobiety. Tak jak za pierwszym razem jej cierpienie - smierc, byla okazja do wydostania sie z domu tak i teraz. Przez kobiete w ciazy ginie porucznik, przez nia wszyscy sa zaabsorbowani jej porodem.
"Chip" oczywisci wszywka antyalkoholowa.
Wydaje mi się, że porucznik ginie z polecenia Tomali, który dostał takie polecenie z kolei w czarnej wołdze. Z powodu przewałów w PGRze.
"Kobieta rodzi żeby byla mozliwosc ucieczki z domu"
hahaha myslisz, ze kobieta moze sobie rodzic ot tak na zawolanie kiedy ma ochote?
Przez nią ginie porucznik? Bzdura. To faktycznie musiało być polecenie z wołgi.
Moim zdaniem jeśli już doszukiwać sie jakiegos przesłania to jest ono takie, że życie jest wredne i niezależnie od tego czy jesteś zdegenerowanym Środoniem czy uczciwym(choc nie bez problemow, wkoncu byl zaszyty) porucznikiem moze Cie spotkać to samo. Przewaznie w filmach ginie ten zły a dobry triumfuje. Tu przegrywają wszyscy. Trup się ściele gęsto bez wzgledu na dokonania, przekonania czy pozycje. Film jest brudny, ocieka błotem, potem, krwią i gównem jak w życiu :P
Have a nice day :)
To że kobieta rodzi zostało wymyślone przez autora w takim momencie aby mozna bylo stworzyc okazje do ucieczki, wywolalo to ogolny chaos podczas ktorego mozliwe bylo zabicie porucznika etc.
Co do dygresji.. Wiadomo przeciez ze kobiety nie rodza na zawolanie. Zamiast wrednej polskiej czepliwosci postaraj sie uzyc troszke mozgu, nikt tu nie bedzie tlumaczyc kazdej mysli czy interpretacji abys nie mial okazji sie przyczepic.
Myślałam, że ten wątek służy do rozmowy o filmie ale widzę, że kolega próbuje wychowywać. Mam prawo być ironiczna a nawet złośliwa ponieważ piszesz w sposób niezrozumiały. Co do filmu każdy ma prawo do własnego jego odbioru. Ja dalej będę obstawać przy tym, że poród zwiększył brud, chaos i poczucie odrazy u widza, ale nic nie zmienił. Rola "kobiety" też jest moim zdaniem mocno naciągana. Nie rozumiem co miałeś na myśli pisząc o ucieczce z domu z powodu śmierci kobiety. Z rodzinnego domu? On zdaje się był szczęśliwy z żoną. Czy z "domu złego"? Tam też kobieta nie odegrała większej roli. (swoją drogą nie spodziewalam się że Kinga moze tak wygladac ;P) Dlatego nie ma co za bardzo się już na ten temat rozwodzić. Zarówno na Środonia jak i porucznika był już wyrok. Pierwszy nie miał szans uciec a drugi i tak do rana by nie żył. Zresztą chyba zdawał sobie z tego sprawę dlatego postanowił w dość desperacki sposób się napić :P
chodzi o śmierć kobiety z domu złego, jak Dziabas zabił żonę (o ile byli małżeństwem) i sam się powiesił, to Środoń mógł wyleźć wreszcie i uciec stamtąd. czy Środoń milicjantom uciekł czy nie to faktycznie nie zostało dopowiedziane, ale może jakimś cudem tak :) a może nie ;/ w każdym razie ten który mu pomógł spontanicznie dosyć (grany przez Eryka Lubosa) prawdopodobnie skończył marnie, ale Środoń niekoniecznie - wybierz widzu sobie sam, ja wybieram opcję, ze przeżył :)
pozdrawiam
Wszyscy już wiedzą, że to Esperal, a co do bachorka.
Poród nie był ukazany jako coś pięknego, tylko okrutnie obrzydliwego, co daje do myślenia.
Ja zinterpretowałam to sobie tak, jak ktoś wyżej - że koło się zamyka. Dla mnie to beznadziejność sytuacji, ze kolejni ludzie rodzą się w tym bagnie i będą mieć podobnie gówniane życie.
i dlatego ja napisałem, ze to jest "nadinterpretacja", która nie ma specjalnego uzasadnienia. bo to, ze tam akurat się urodził nie może przesądzać o jego gównianym albo zajebistym życiu :)
i dlatego inni na ciebie wjechali, każdy ma prawo do interpretacji filmu, w którym ty być może nie widzisz żadnego symbolizmu ;)
podobna scena bolesnego i realistycznego porodu jest w rewelacyjnym naszym filmie "Matka Królów" lub "Matka Krulów" jak się czasem spotyka. Skojarzyło mi się z tą sceną choć tam metaforyka ( pewnie jest jakaś) jest zupełnie inna.
Cała akcja z wszywką i wycinaniem jej przez Środonia dzieje się po drugiej rozmowie por.Mroza z Partyjnym bonzą Ziębą. Podczas rozmowy nie dochodzą obaj panowie do porozumienia odnośnie "kwitów" na siebie i puszczenia w niepamieć machlojek partyjnych w PGR-e i innych przestepstw( w tym i zabójstw upozorowanych na wypadek)za cenę nie wywalenia ze służby a nawet śmierci. Mróż wiedząc wówczas, że na wywaleniu ze służby tylko się nie skończy( policjanci dokoła niego to byli sami donosiciele do tego skorumpowani i nieżle umoczeni w różne sprawy, a Zięba miał i na nich"kwity"oraz mieli jakieś zatargi z por.), postanawia tuż przed własnym końcem porządnie się napić i jedyną osobą której może zaufać ( o ironio) jest Środoń. Por. Mróz prawdopodobnie zostaje zabity przez ppor. Lisowskiego ( to jego żona jest w ciąży z Mrozem), ma to na pewno w głównej mierze wymiar prywatny ze strony Lisowskiego.Pozostaje pytanie tylko na ile śmierć por. Mroza to sprawa prywatna, a ile perfidna intryga z góry zaplanowana przez partyjnych oficjeli z wrobieniem w to Środonia.Podejrzewam, ze początkowo to nie miało być tak próbowano najpierw Mroza udobruchać awansem i przeniesieniem ale nie dość, że odmówił to poszedł tym tropem jeszcze dalej tym samym jeszcze bardziej się pograżając, wówczas zostaje uruchomiana cała tak zbrodnicza machina z odpowiednio dobranymi "aktorami". To czyni tak mi się wydaje z por. Mroza głównym bohaterem film a z Środonia tylko użytecznego głupka, który w razie czego sie może przydać a po nim i tak nikt nie bedzie płakał. Zaś ostatnia scena to już pełen surrealizm przewaracający się, tańczący, pijani policjanci, wygłupiający się pozoranci, niepodal leżące ciało por. Mroza a tle uciekający przez pola Środoń z goniącymi go policjantami raz po raz przewracającymi się w śniegu.Poza tym pożądny thriller z wyrazistymi postaciami i ponurym klimatem póżnego PRL-u
Poza tym ( właśnie mi się przypomniało) jedyną osobą, która nie wie o co chodzi w tej całej farsie jest Środoń, próbujący ratować własną skórę a nie wiedzący, że tak naprawdę tu nie o nie go chodzi.
Otóż to. Moim zdaniem, właściwie to nie Środoń jest tu protagonistą, ale por. Mróz. Zakończenie jest otwarte, nie wiadomo, czy Środoniowi udało się uciec. Jest to nawet dość możliwe. Gdyby policjanci gonili go całą grupą i furgonetką to na pewno by go złapali, ale w ostatniej scenie nie robią wrażenia, jakby interesowało ich coś więcej, niż picie wódki. Ostatecznie nie ma to jednak większogo znaczenia - on tak czy siak przeznaczony był "na straty", chciano go wrobić w morderstwo rodziny Dziabasów, a pewno jeszcze by dostał wyrok za morderstwo por. Mroza - wszak na nożu zostawił swoje odciski! :P
ale to z pewnością nie jest oczyszczenie - jeśli chodzi o tego noworodka - przecież film ma smutne zakończenie i z pewnością nie chodzi o oczyszczenie.
mi się wydaje, że można znaleźć jakieś metafory bardziej głębsze, ale jeśli chodzi o motyw dziecka, to pokazuje to, że jednak pan milicjant nie był taki bardzo kryształowy. że obok bycia dobrym, ochrony kumpli, niedonoszenia itd., był jednak człowiekiem, i mógł coś zepsuć. z resztą - dużo bardziej interesująca jest dla mnie jego śmierć, niż motyw bachora.
Przychylam się do opinii, że scena brudnego porodu potęguje wszechobecność błota i wszelkiego brudu zarówno fizycznego jak i moralnego co miało mieć odniesienie do ówczesnej sytuacji w kraju. Natomiast mnie bardziej zastanowiła ostatnia "panorama z góry" na ten dom i rzut pustą butelką po wódce, która przeleciała blisko wszechwidzącego.
cóż pozostaje mieć nadzieje, że ktoś patrzy na ten ziemski padół i kiedyś nas za wszystko rozliczy....
Chip? CHIP? A o ESPERALU dziecko słyszało? Jak się idzie na film tego typu,
to trzeba coś więcej wiedzieć o polskiej rzeczywistości ostatnich 30-40 lat
niż znajomość wyglądu blokowiska.
Nie pojechałem po niej za bardzo, to raz. Sam też się dowartościowujesz najwyraźniej upominaniem innych.
Jeżeli się idzie do kina, to po pierwsze - trzeba wiedzieć na co. Po drugie - wystarczyło się wyraźnie słuchać, tam pada nazwa esperal. I jak się chce czegoś dowiedzieć - ma google. Google nie wypunktuje niewiedzy.
A ten chip, cóż... to naprawdę śmieszy.
I z całego grona "k*rwujących", wyzywających od "poj*bów", każących "wypi*rdalać" frustratów, akurat mnie upominasz?
Nie upominam k*ruwjących frustratów, bo oni są na takim poziomie, że nawet nie warto wdawać się z nimi w dyskusje. Ja nie mam do takich ludzi nerwów. Po prostu nie lubię sytuacji, kiedy ktoś chce się czegoś dowiedzieć, a tu mu jeszcze wytykają niewiedzę. Kto pyta nie błądzi. A skoro nie wiedziała, że istnieje coś takiego jak Esperal, to mogła nawet nie zapamiętać nazwy oglądając film w kinie i dlatego zadała pytanie na forum, a nie sprawdziła np. w Google.
I na koniec - jestem ona, nie on :)
Poniekąd był to częściowo film historyczny, więc jak się idzie nań nie znając ówczesnej rzeczywistości, można się przynajmniej czegoś dowiedzieć.
Jak się o esperalu nie słyszało, niekoniecznie trzeba się go spodziewać.
Ekhm. Tyle z Mądrości Tego Świata.
sadze ze nie bylo metafory porodu. inny moga myslec inaczej. porod byl i juz. ktos pisal ze to takie zabieg rezysera aby zrobic zamieszanie, nagle pod koniec filmu duzo sie dzieje, ciezko skupic uwage na jedej rzeczy, pelna dynamika - i troche kontrast bo do tej pory wszysko toczylo sie dosc leniwie, nie mowie ze nudno i bez akcji ale w jakis sposob..ociezale i za mgla:) ( takkk!)
czego metafora mialby byc ten porod? dla mnie to jest szukanie drugiego dna zupelnie niepotrzebnie.
film jest swietny.
ale oczywiście, że poród jest metaforą. Cała akcja dzieje się w domu złym - metaforycznie rozumianej Polsce PRLu. W świecie zakłamania, haków, moralnego bagna i lejącej się wódy. W tych właśnie okolicznościach rodzi się nowy obywatel, nowy członek tego społeczeństwa. Przez to, w jakich okolicznościach się rodzi jego los już na starcie jest zdeterminowany, powtórzy on po prostu większość obejrzanych w filmie zachowań bo alternatywy nie ma... Zatem piękna metafora :)
Pytanie o chip mnie rozwaliło ;)
A co do tego że film świetny - pełna zgoda :)
Czy do końca? Czym policjanta rzucającego się na drugiego w celu uchronienia Środonia przed zabiciem daje nadzieję, że jednak każdy podejmuje sam decyzje i jest za nie sam odpowiedzialny. System, w którym żyliśmy często stawał się usprawiedliwieniem dla wielu ludzi własnej bezczynności i lenistwa.