Naprawdę w tej kategorii się wyróżnia spośród tych gniotów które teraz robią. Fajnie buduje napięcie.
Pewnie jak to każdy film netflixowy będzie mieć niską ocenę ale do tego się już przyzwyczaiłem
Bo też i zazwyczaj filmy Netflix robi takie sobie, ale ten faktycznie można uznać na udany. Choć wolałabym, żeby wyjaśnienie było inne...(nie chcę spoilerować)
Czy wiadomo w jaki sposób film jest "inspirowany" prawdziwą historią? Obejrzałam i trudno mi sobie wyobrazić coś podobnego w rzeczywistości. Czy np. tylko motyw wprowadzki do domu, w którym wydarzyła się tragedia został zaczerpnięty z prawdziwego życia?
Właśnie obejrzałam.
MEGA MEGA MEGA dobry film a jestem b wybredna. Najlepszy jaki ostatnio widziałam.
Uwaga spojler !!!!!
Madamezet, mnie to się skojarzyło z "Crawlspace" aka "Within" z 2016. W ogóle z "The Boy", oczywiście.
Właśnie ten film dużo traci od momentu kiedy pojawia się ta tajemnicza postać i zostaje wyjaśnione kto za tym stoi.Gdy zobaczyłem na początku że film opiera się na prawdziwych wydarzeniach,to liczyłem że będzie coś bardziej logicznego w tym filmie.Ale ogólnie nawet spoko się oglądało,trzymał w napięciu w większości scenach i nie nudził.
Raczej bym powiedział, że podstawa, podstawy, totalnie oklepany koncept, naciągany jak guma w majtach. Ja rozumiem, że w takim zamku mogą być tajne przejścia i korytarze, ale mówimy o domku jednorodzinnym. Pod łóżkiem im wybudowano wyjście chyba, no i oczywiście jakimś cudem na podglądzie kamer nic nie widać.
Do tego dochodzą podstawowe głupoty thrillerów, czyli notoryczne niezapalanie światła.
Ogólnie dość nudny, przewidywalny film, średnio oświetlony, co jest aż dziwne jak na amerykańskie kino, bo oni potrafią ładnie noc robić, a tutaj tak wszystko po prostu niebieskie jest i dosyć jasne.
Film dość swobodnie nawiązuje do historii Walburgi Oesterreich, która przechowywała kochanka na strychu. Lata 191x.
Dom bardzo nawiedzony lub większość części Paranormal Activity czy Obecność lub ten denny nowy film Netflixa z Seyfried to jest taki sam koncept - para sprowadza się do nowego domu, w którym straszy. Tylko tutaj na koniec wymyślono, że wcale nie chodzi o duchy, co nie ma sensu, jak przez 90% filmu prowadzisz fabułę tak, że to jest totalnie duch. To tak samo, jakby w "Szóstym zmyśle" Bruce Willis rozmawiał normalnie z ludźmi, z matką chłopaka, ze swoją żoną, to na końcu ten twist z byciem duchem nie miał by sensu zupełnie.