Prequel "Egozrcysty" w reżyserii Paula Schradera. Odrzucony pierwotnie przez wytwórnię i zastąpiony wcale nie lepszym filmem Harlina. "Dominion" to horror pozbawiony większości atrybutów poprawnego filmu grozy. Zrealizowany bez polotu, bez klimatu, bez napięcia. Akcja rozwija się tu w ślimaczym tempie, a finałowe starcie z siłami zła bynajmniej nie wynagradza czasu poświęconego na rozbudowane wprowadzenie. Wszystko jest tu nijakie, wyzute z oryginalności, zwyczajnie nieciekawe. Nie pomagają również kiepskiej jakości efekty CGI - można by wręcz powiedzieć, że są one gwoździem do trumny. Zdecydowanie zaniechanie seansu grzechem nie będzie.
Niestety, zdecydowałem się na ten grzech. Z przepaści prawie siedmiu lat potwierdzam Twoją opinię co tej nieudanej produkcji. Dodałbym jeszcze, że film jest płytki religijnie i światopoglądowo, choć jego autorzy próbowali coś tam porównywać i obarczać Boga za grzechy ludzi. Oczywiście, jak to modne od pewnego czasu, Boga chrześcijańskiego, wybierając na Jego obrońców Anglików. Dość przygłupawe to. Chciałoby się powiedzieć: panowie, proszę nas straszyć, ale nie ubóstwem pomysłów i klisz tak filmowych, jak myślowych.