Przyznaję - pierwszy raz obejrzałam ten film, bo grał w nim Ben Barnes. Ale, kiedy zaczęła się przygoda z obrazem, coraz mniejszą uwagę zwracałam na (jakże przystojną!) aparycję głównego bohatera. Dziś obejrzałam go ponownie, także jestem na bieżąco.
Lubię filmy z ponurą i mroczna fabułą, zawierającą wątki erotyczne. A ten film... ma coś w sobie. Coś, co sprawiło, że z przyjemnością go dziś obejrzałam. Nie umiem tego nazwać. Może to efekt umieszczenia akcji w starszych czasach (wiktoriańskie - moje ulubione)? Albo zasługa samej fabuły?
Oczywiście, słowa uznania także dla Colina Firtha, który fantastycznie zagrał swoją rolę. Jak zawsze, zresztą :) Facet jest niesamowity :))
Niemniej jednak to chyba najlepszy film Bena, wg mnie bije na głowę "Opowieści z Narnii: Książę Kaspian" (choć nie oglądałam "Podróży Wędrowca do Świtu", ale nadrobię xD).
Pozdrawiam!