MOJA INTERPRETACJA FILMU, TROCHĘ DŁUGA, ALE PROSZĘ PRZECZYTAJCIE I POWIEDZCIE CO O NIEJ MYŚLICIE.
Moim zdaniem rzeczywistością jest Wietnam, a cała reszta to wytwór umysłu Jakuba (nie licząc tych kilku wspomnień, które naprawdę miały miejsce - o rodzinie, synku i jego śmierci). Po dostaniu w brzuch Jakub traci przytomność i kontakt z rzeczywistością. Wtedy pojawiają się wizje niby przyszłości, przerywane czasem powrotem do teraźniejszości, gdy na chwilę odzyskiwał przytomność (np. jak go znaleźli, nieśli na noszch lub w helikopterze), a także urywki z wojny i tego jak został zraniony.
Co do spornej kwestii - według mnie był pod wpływem narkotyków, zauważcie, że pod koniec filmu jest wzmianka o tym, że podczas wojny w Wietnamie na żołnierzach testowano środek halucynogenny, a pentagon się tego wyparł.
Możliwe, że Jakub się tego domyślał i dlatego w jego wizjach on i jego koledzy byli zastraszani, a także pojawił się ten chemik.
Całe to majaczenie umysłu zmierza do tego, aby móc wyjaśnić sobie, dlaczego zranił go jeden z kompanów (w końcowych scenach jest wreszcie pokazana twarz napastnika) oraz aby pogodzić się ze śmiercią, która nieuchronnie nadejdzie.
Pokazane jest, co by było jakby żył dalej. Prześladowałyby go demony, ciągłe cierpienie za synkiem, o którym nie może zapomnieć, a także próba docieknięcia tego, jakie eksperymenty wojsko na nim przeprowadzało. To go gnębiło, dlatego w wizji życia po Wietnamie pojawił się przyjaciel, który także widział demony i który został zabity. Przyjaciele zostali zastraszeni, on sam ledwo wyszedł z tego cało. Żyłby, ale jego życie byłoby tylko męką, jedną wielką paranoją. Lekarz - przyjaciel umarł, jakby w ogóle nie istniał (pielęgniarka powiedziała, że nikt taki tam nie pracował, a potem spadł jej czepek i widać było wystającą kość z mózgu). Jakub miał wrażenie, że wszyscy chcą z niego zrobić wariata, że popada w jakąś schizofrenię. Nikomu już nie mógł ufać, nawet kobieta z którą się związał także zamieniała się w demona. Był martwy za życia, jego cała dusza płonęła (scena z wanną i lodem), przechodził przez mękę. Żył, ale tak naprawdę nie żył, kobieta na przyjęciu mu powiedziała, że jego linia życia pokazuje, że jest martwy. Demony nim zawładnęły - dobrze to wiDać w tym psychodelicznym szpitalu, kiedy wbijają mu igłę w mózg, mogą z nim robić co chcą, bo powiedziały, że on już nie żyje (a wśród nich była jego ukochana kobieta - nikomu nie mógł ufać). Budzi się po operacji, przychodzi jego żona, a on błaga 'Pomóż mi'.
I potem przychodzi ratunek, zmartwychwstały doktor zabiera go ze szpitala, nastawia mu kręgosłup. Kluczowe w filmie są słowa tego jego lekarza. Mówi, że jeśli ktoś obawia się śmierci to widzi demony, natomiast jak się z nią pogodzi to stają się aniołami, które wyzwalają go, zabierają z tego świata, wszystko zależy od tego, jak się na to spojrzy. Od tej pory wszystko się wyjaśnia, Jakub nie widzi już demonów , spotyka chemika i wreszcie może pogodzić się z ciosem w brzuch od przyjaciela. Po poznaniu tej prawdy godzi się na śmierć, wraca do domu i teraz patrzy na to, co ma nadejść jak na wybawienie. Spotyka anioła, swojego synka, z którym wreszcie będzie mógł się połączyć. Patrzy na wszystko z innej perspektywy. Przez cały film widać jak bardzo cierpi z powodu jego straty, w końcu rozumie, że dalsze życie byłoby męką. Widzi śmierć jako ulgę w cierpieniu, synek mówi "Chodźmy na górę" (tu też myślę, że jest symbolika nieba), Jakub może wreszcie spokojnie umrzeć. I umiera w rzeczywistości, w Wietnamie.
Myślę, że nie mógł odejść, dopóki jego umysł nie zaakceptował śmierci jako wybawienia, póki się już przed nią nie bronił. Po usłyszeniu od doktora o aniołach wrócił do mieszkania, zaczął oglądać pamiątki z wojny, zdjęcia synka, list. Widzimy śmierć synka, co pokazuje jak Jakub wciąż cierpi z tego powodu. Widzi go w lustrze, a potem postać chłopca zostaje zastąpiona postacią demona. Te dwie wizje w nim walczą cały czas, miota się między nimi. Jak zobaczył tę maskę demona wyglądał tak, jakby był już na skraju, jakby dłużej tego nie mogł znieść. Wybrał. I dopiero wtedy dostał telefon, wyjaśniła się sprawa nakrotyków, a on mógł w końcu spotkać się z synkiem, czyli odejść.
Nawet tuż przed napisami jest pokazane zdjęcie jak idzie gdzieś za rękę z synkiem, wreszcie są razem.
troche sie pogubilas w swoim wywodzie, ale ogolny sens jest wlasciwy. wydaje mi sie ze takie wyjasnienie jest najlepsze, aczkolwiek kazdy moze miec swoja wlasna interpretacje :)
Zgadzam się z Twoją interpretacją. Ja odebrałem ten film w bardzo podobny sposób!
Według mnie to sensowna interpretacja. Symbolika z synem jest wymowna. Mistrz Eckhart też. Przybijające w tym filmie wydaje się być to, że on nigdy nie przeżył tego, co z jego puntu widzenia było prawdziwym życiem po powrocie z wojny. Widać, że "Szósty Zmysł miał" już w kinie wyraźne pierwowzory.
malutka nieścisłość - doktor, który zabiera go ze szpitala nie jest zmartwychwstałym
No przecież nie chodziło mi o dosłowne zmartwychwstanie, nie wiesz czym jest metafora? Jakub dowiedział się, że doktor nie żyje (albo nie istniał - już nie pamiętam), a potem nagle ten martwy/nieistniejący doktor zabiera go ze szpitala. Dlatego napisałam, ż zmartwychwstał.
martwy byl jego psychiatra, a lekarz grany przez Dannego Aiello byl kregarzem
Poza tym mialem bardzo podobne odczucia po obejrzeniu. Dla mnie film naprawde genialny.
Hmm to pewnie mi się coś pomyliło, myślałam, że chodziło o kręgarza wtedy z tą pielęgniarką i czepkiem.
Fajnie, że streściłeś film, ale końcowa scena w szpitalu polowym wszystko, kompletnie wszystko wyjaśnia. To nie jest film Lyncha, że każde obejrzenie odkrywa coś nowego, a każdy widzi w nim coś innego. Ot, po prostu myląca intryga, która ma zgubić widza tak samo, jak zagubiony był Jakub.
Tu naprawdę nie ma innego wytłumaczenia.
Może dla Ciebie. Gdyby faktycznie wszystko było takie proste to na forum nie byłoby tyle różnych interpretacji. To, że Ty w mig wszystko zrozumiałeś nie oznacza, że inni też i właśnie po to są takie tematy.
Fakt, nie czytałem innych interpretacji, ale zgadzam się z twoją.
Zaraz doczytam inne.
I nie ma się co oburzać, tym bardziej że mój post był sensowny, a nie jak 90% na tych forach w stylu... a nawet nie chce mi się parafrazować.
Dobra, przeleciałem parę postów z interpretacjami i wszyscy mamy takie same wnioski :) Więc nie wiem, czemu się oburzyłeś i jeszcze napisałeś, że
>>Gdyby faktycznie wszystko było takie proste to na forum nie byłoby tyle różnych interpretacji.<<
Natomiast tu jest ciekawa refleksja [szkoda, że potem schodzi na tematy LSD]
http://www.filmweb.pl/topic/1027188/SPOILER+-+postać+Jezebel.html
i tu (o synku Jakuba):
http://www.filmweb.pl/topic/1051944/Pytanie+SPOILER.html
Nie oburzam się, po prostu Ty wyraziłeś swoje zdanie, a ja swoje. Dla mnie ten film wcale nie był taki łatwy w odbiorze i chciałam się podzielić z innymi moją interpretacją, a skoro Ty od razu wszystko zrozumiałeś to ten temat widocznie nie był skierowany dla Ciebie, bo po co objaśniać komuś rzeczy, które są dla niego oczywiste. Nie wiem dlaczego odebrałeś moją odpowiedź jako oburzenie się.
A co do pomylania mnie z facetem - póki taka rzecz dzieje się na forum - ok, niespecjalnie mnie to rusza. Gdyby takie coś przytrafiło się na żywo to wtedy mogłabym się czuć urażona:)