Jak to zazwyczaj bym, film nie potrafi sprostać oczekiwaniom jakie narosły wokół filmu przed premierą. Recenzje i opinie płynace glównie z zachodu, były bardzo przychylne. Niestety film szału nie robi i jest tylko porządną nawalanką. Użyty w tym filmie efekt zwolnienia taśmy filmowej, który tak dobrze znany jest z filmów Zacka Snydera, jest tutaj w glównej mierze zastosowany ze "smakiem". Otóż Snyder spowalniał akcję. Travis używa slow-mo, by pokazać działanie narkotyku... slow-mo. Podobne zabiegi tworzył Aronofsky w "Requiem dla snu". Słabą stroną filmu jest natomiast scenariusz; do bólu przewidywalny i niezbyt oryginalny. Sama akcja też wielkiego wrażenia nie robi. Ani tu finezji, ani nowych "sztuczek". Aktorstwo... no cóż. Dredd ma przez cały film skwaszoną gębę, jego towarzyszka na przemian wystraszona, bądź zdezorientowana. Lena Headey jak na czarny charakter za mało charyzmatyczna, która może jedynie konkurować z Dreddem na najbardziej "wykrzywioną" minę. Broni się za to klimat, który jest brudny, surowy i brutalny. To się czuję od pierwszych kadrów. Jednak by film zapadł w pamięć, potrzeba czegoś więcej.
6\10