Fabuła, aktorzy, scenariusz, reżyseria - wszystko na najwyższym poziomie, jak zwykle u Smarzowskiego. Ale praca kamery jest po prostu okropna. Wiem, że taka konwencja,
taki zamysł i go rozumiem, ogólnie lubię filmy kręcone z ręki i found footage ale w dobrych proporcjach i wykonaniu. Niestety wydaje mi się, że przesadzili z ilością i zawalili z
jakością. O ile found footage ujdzie - w większości nic nie widać ale jest realistycznie nakręcone- o tyle ujęcia normalne kręcił chyba po wypiciu tej wódki co mieli ją wypić
bohaterowie. O ile jeszcze jest ujęcie gdzie operator biegnie i wiadomo, że nie może ustabilizować obrazu to w ujęciach gdy operator spokojnie stoi to obraz nadal się trzęsie
jakby pan operator tańczył gangnam style. Nie lubię filmów w których nic nie widać, np tacy Bogowie Ulicy nakręceni w tej samej konwencji wyglądają technicznie o niebo lepiej.
Napisze jeszcze raz, wg mnie konwencja i pomysł na zdjęcia były ok, wykonanie nie.
A wy jak myślicie?