Surrealistyczny i psychodeliczny fantasy horror, który powinien przypaść do gustu wielbicielom kina Johna Watersa, Jose Mojica Marinsa, Luisa Bunuela czy Alejandro Jodorovskiego. Oczywiście "Alabama's Ghost" to kicz najczystszej próby, ale za to kicz szalony i nieprzewidywalny. Nie ma co się dopatrywać jakiegoś sensu w fabule "Ducha Alabamy". W każdym razie film opowiada historię pewnego ciemnoskórego magika zwanego Alabama (Christopher Brooks), który nauczył się magicznego rzemiosła od innego czarodzieja Cartera Wspaniałego pokazującego swoje sztuczki w latach 20-tych. Duch Cartera ciągle jednak nawiedza magika-celebrytę. Promotor Alabamy okazuje się wampirem, który chce kontrolować ludzi za pomocą promieni zeta. Pojawia się także nazistowska badaczka Dr. Caligula, która konstruuje robota-Alabamę. Mamy tutaj jarające zielsko wampiry, szalejącego po pustyni słonia, różnorodne sztuczki magiczne, hipisów, koncerty rockowe, szaloną ceremonię voodoo, musicalowe wtręty i abstrakcyjną, nonsensowną fabułę. Brakowało mi jednak suspensu w tym narkotycznym karnawale dziwactw i absurdów.
Mimo wszystko muszę przyznać, że filmy C. Frederica Hobbsa to niezły odlot po LSD. W dodatku ktoś musiał dać na nie pieniądze, bo kostiumy, scenografia, sporo efektów czy sceny ze statystami nie kręcą się za darmo. :-) Czas trwania: 92 minuty.