..i nie ma się co dziwic że sa takie reakcje.Każda religia jest batem na społeczeństwo.Ważne,czy społeczeństwo jest ślepo posłuszne,czy stara się myślec i dochodzic prawdy.Bez myśli nie byłoby postepu.To, co ten film nam przekazał.. to dla mnie pomysł do sprowokowania ludzi,aby zaczęli myślec ..a nie dawali się sterowac.Jest sporo racji w tym,że ten ma władzę kto ma pieniądze.Czy film jest propagandą,czy nie...nie mnie to osądzac! Ja jestem człowiekiem jak każdy z Was i słucham różnych racji.Mogę je porównywac,zastanawiac się nad nimi...itp.Nie jestem wyznawczynią żadnej wiary,ale szanuję każdą ,jaka istnieje.Ludzie mają wolny wybór,więc niech wierzą w takiego Boga ,jakiego chcą.Ale niech wierzą mądrze,a nie ślepo! Po to mamy rozum (mózg) żeby z niego korzystac,a nie kierowac się opinią innych.Dla mnie film całkiem ciekawy,chocby z tego względu że pokazał mi inne spojrzenie na świat.Nie powiem,żebym nie przychylała się do kilku faktów,bo dla mnie są prawdziwe.Myślę tutaj o stanie światowej polityki i wpływach finansjery na świat.Jest to moje i nie jest to pewnie obiektywne spojrzenie.Ale mam ...jak każdy człowiek prawo do swojego zdania....bez obrażania innych.Co do "szczepienia rasy ludzikiej" na elektorniczne chip-y...to dla mnie rzeczywistośc i to już nie tak daleka.Przykre to,że dążymy do ubezwłasnowolnienia.
To, że człowiek wierzący powinien kierować się rozumem, to prawda stara jak świat. W innym wypadku mamy do czynienia z jakimiś skrzywieniami religijnymi, co często można zobserwować w naszym kraju ... Tak, katolickim, chociażby przez to, że znaczna większość się za takich uważa. Według mnie dobrze, że katolickim.
Beka z ludzi którzy zżymają się na katolików, a sami wierzą w bzdury typu astrologia, ufo, wahadełka, socjalizm, reptilioni od tylu lat.
>Po to mamy rozum (mózg) żeby z niego korzystac
polecam zacząć.
Ateuszy walczących na forach internetowych.
Swoją drogą, Jak wcześniej zostało napisane, mnie też bawi, że tak nadajecie na religie, jako "aparat ucisku i manipulacji", a sami wierzycie w bajki typu New Age, Satanizm, Reptilianie, David Icke, Haarp, 2012, Ruch Zeitgeist, Projekt Venus, Projekt Ziemia, 5 poziomów świadomości, reinkarnacje, mantre albo jeszcze lepiej, że nie ma na świecie prezydenta, który nie był by iluminatem, i że masoneria kontroluje wszystkie religie, nawet Watykan (!), bo i takie głupstwa nie raz obijają się o uszy. Poszukiwacze prawdy od siedmiu boleści... (Kto siedzi w temacie wie o co mi chodzi)
Tak, Dawkins wierzy w UFO. Nie ma on co prawda problemu z zaakceptowaniem inteligentnego projektu z ręki wyższej inteligencji, ale z ręki Stwórcy lub bytu koniecznego, ale to tak swoją drogą...
Jestem ateistą i dziwnym trafem nie wierzę w żadną rzecz podaną przez ciebie .I co z tym zrobisz? Odwołasz wszystko?
Nie tylko Dawkins zakłada istnienie obcej inteligencji ,naukowcy już jakiś czas temu stwierdzili ,ze wszechświat jest tak ogromny ,że zakładanie iż jesteśmy Tymi Jedynymi jest co najmniej niepoważne.
Jak to nie? Przecież gloryfikujesz marksistowskie sekty naukowe jak Venus Project i Zeitgeist Movement, patrząc na Twoje wypowiedzi.
Wiesz to jest tak, że nie ma czarne albo białe. Wszędzie jest odrobina prawdy, warto zachęcać ludzi do poszerzania wiedzy (to ich bogaci, dzięki temu staną się mądrzejsi, przez co silniejsi i mało podatni na religie/sekty oraz jakiekolwiek skrajne ideologie typu absolutny materializm, ewolucjonizm nie dopuszczający istnienia ducha).
A duch jest ponad materią. Co ciekawe... materia potrzebna była duchowi, o czym się zapomina (więc wszystko sie idealnie uzupełnia, współpracuje). Jestem żywym przykładem prawdy:D Gdybyś zapytał w co wierzę:) Wierzę w to czego doświadczam, a doświadczam siebie i życia. Czyli nie wierzę, a doświadczam, poznaję i nazywam sobie to lub nie. Nie szukam ideologii, systemów, religie odrzuciłem jakiś czas temu na amen, nie ma dal mnie autorytetów jest poznanie, zrozumienie. Nie interesuję się buddyzmem, hinduizmem, kabałą, okultyzmem, Nev Age, UFO ani ślepą oficjalną nauką, która do tej z której czerpię natchnienie do przemyśleń, jest jak średniowiecze do współczesności.
Nie pracuję, nie uczę się bo poszukiwanie prawdy, odkrywanie tajemnic świata stało się moim hobby (któremu przeznaczam większość czasu). Zrozumienie siebie i świata oraz rozwój duchowy to coś niesamowitego, bezcennego ( z czym kościół prowadzi ukrytą wojnę -dlatego nie omieszkuję wspomnieć o tym, że jest nie jest tylko niegroźnym ośrodkiem ciemnoty, ale też dywersantem działającym wbrew /doskonale zaprogramowanej/ naturze, na szkodę człowiekowi!!!)
Odezwałem się aby poprzeć @matoole ale nieoczekiwanie przekształciło się to w pamiętnik, dość osobiście (co wolę umieścić na blogu) co uczyniłem zapraszając poprzez link:
http://www.filmweb.pl/user/zjonizowany/blog/536231
Gdzieś tak do połowy była to odpowiedź z zamiarem wklejenia w tym miejscu (mam nadzieje, że pomoże zrozumieć mą koncepcję, którą wyjątkowo zdradziłem do ostatniego słowa -no może nie wspominając o jakby mocy, ale to inna bajka, zresztą póki czas cieszyć się zwyczajnym życiem ciekawostka do rozwinięcia w dalszej przyszłości).
Ja wciąż się będę dopytywał - co jest złego w satanizmie. Oprócz tego, że ma charakter hedonistyczny(a przynajmniej satanizm laveyański), co jest oczywiście złeee dla Kościoła, to ja w nim nie widzę nic niestosownego. A reinkarnacja i mantry są przecież ściśle powiązane z buddyzmem, więc te dwie rzeczy nie kojarzą mi się za bardzo z ateizmem.
A to złego, że Katolik ochrzczony od dziecka ma formułowany kręgosłup moralny poprzez wpajane mu nauki. Jeżeli ktoś odrzuca religię, automatycznie nie wyznaje już żadnego systemu wartości.
"Buddyzm jest Marksizmem" - powiedział Dalajlama.
Chodzi mi o sam satanizm(oczywiście laveyański), nie o zmianę religii z katolicyzmu na satanizm(którego, swoją drogą, nie można uznać za religię) - co w nim jest negatywnego?
Jeżeli chodzi o praktyki i 'normy' obyczajowe satanizmu, a właściwie brak norm moralnych, są one takie same jak u pogaństwa rzymskiego: lekko żyć, mieć dużo i łatwo. Dlaczego satanizm jest zły? Bo nie ma norm moralnych.
Kompletnie nie mam pojęcia o czym mówisz .Gloryfikuję jakieś Projekty(?) Skąd to wytrzasnąłeś?
Próbujesz mi wmówić dziwne rzeczy .
Mylisz się, jest miejscami zupełnie odwrotnie. Mam kumpla ateistę, który w nic nie wierzy (no choć zakłada, że być może gdzieś tam istnieje jakiś Bóg, który zainicjował proces lecz nie ma nic wspólnego z religią i nie obchodzi go nasz świat).
Ów kumpel, wtedy gdy jeszcze byłem katolikiem powiadał. Wy to macie dobrze, możecie sobie nagrzeszyć, nakraść, naoszukiwać idziecie do spowiedzi, żałujecie -zostaje wam wybaczone, licznik się kasuje i nie boli was sumienie.
Za to normalny człowiek (nie odprawiający tego typu rytuałów w jakiej sekcie/religii) jeśli uczyni jakieś zło to ma wyrzuty sumienia, boli go to, cierpi i musi z tym żyć. Dopowiem, że to sprawia, że uczy się być lepszym i nie czynić zła więcej, bo musi z konsekwencjami zmierzyć się SAM (nikt mu nie powie "odpuszczone są twoje winy idź i nie grzesz więcej", nie usłyszy o bezdennym miłosierdziu). Co potrafi sumienie, jak fantastycznie nas reguluje /o ile nie wmiesza się w nie religia lub inna nie naturalna ideologia/ obrazują historię typu film "Dług" gdzie gość sam zgłosił się na policję bo tak cierpiał! To nie odosobniony przypadek, wg. badań więźniowie popełniający szczególnie brutalne przestępstwa często pragną kary śmierci z poczucia winy.
Kościół uważa, że człowiek bez niego sobie nie poradzi, ale to tylko pozór.
Można by powiedzieć religia jest potrzebna prostym ludziom aby straszyć ich i trzymać za mordy.
To też nie do końca prawda, masz przykład ze średniowiecza jak wielce religijni ludzie nie dość, że mordowali rzesze niewinnych /nie podobających im się/ to jeszcze znęcali się, torturowali palili na stosach, siejąc zgrozę i popłoch nawet w środowisku intelektualnym -Kopernik uniknął eliminacji, ale każdy kto myślał inaczej był wrogiem zasługującym na śmierć lub tortury -pomocne aby przyznał się do "winy". Tak torturowano nawet dostojników, nie było zmiłuj (tu zaczyna się historia wolnomularstwa kontra kościół, który dosłownie eksterminował ten zakon -nie należy się stąd dziwić, że takie nie pokorne z czasem bardzo postępowe środowisko intelektualne musiało zejść do podziemia).
Spójrz na to tak -kościół jest zaściankiem głupoty tak dużej, że trudno sobie wyobrazić jeśli jest się pod jego oddziaływaniem.
Nie ma większego znaczenia czy ktoś jest w kościele czy poza nim -jeśli ma problemy z dojrzałością sumienia, to i tak będzie czynił zło, nawet może być biskupem od inkwizycji, współczesnym księdzem pedofilem lub zakonnikiem nawołującym do nienawiści. Tak samo jeśli jest dojrzały, to obojętnie czy jest ateistą, czy skrajnym materialistą nie wierzącym absolutnie w nic (jak inny mój kumpel). Po prostu sama mądrość, odnalezienie się w świecie, determinuje do MORALNEGO życia bez względu na jakieś tam bajki, religie, tzn. sekty (bo dla mnie to samo -różnią się jedynie wielkością, większe są groźniejsze).
Czy wierzysz w Boga? Jeśli tak, zapytam się czy mu ufasz (bo ja ufam Bogu, a nie ludziom -odrzuciłem kościół i odrzucam każdą religię czy sektę, co dało mi prawdziwą wolność poszukiwania prawdy /którą zresztą mniej więcej poznałem, jednak jest tak różna od tego w co ludzie wierzą, że nie sposób o tym mówić -i to nie jest żadna wiara, a czysta wiedza, nauka tyle że min na temat świata duchowego). Nie bez powodu jest to i będzie jakiś czas tajemnicą do póki ludzie nie dojrzeją. Teraz mają religie lub ateizm -dwie skrajne wykluczające się idee (jedna odrzuca świat materialny, druga duchowy -tym czasem prawda leży po środku! Jest milion razy lepsza niż można sobie wyobrazić, no chyba, że ma się zaufanie i miłość w sercu /nie nienawiść i lęk jak religie/). Wiesz na początku gdy rozgryzłem religie to był dla mnie szok -np. ta rodzima, zresztą jak i inne tylko w mniejszym stopniu, dokładnie odwracają o 180 stopni to o czym mówią, to co obiecują -obiecują wolność /i słusznie bo to dar Boga/ a dają kajdany zniewolenia, obiecują prawdę /a zakazują jej/. obiecają pomoc /a.. szkoda mówić/ w końcu najważniejsze, obcują drogę do Boga /a co najbardziej przerażające lub nawet zabawne -wstrzymują rozwój na tej doń drodze, a w ogóle oszukują ludzi co do woli Boga i jego oblicza -np. w Starym Testamencie to już przeszli samych siebie serwując wizję Boga sadysty, tytana, zazdrośnika, narcyza, kata i bezwzględnego, chimerycznego sędziego -gdyby nie "pranie mózgu" katolicy by to zauważyli i po przeczytaniu Biblii, odrzucili by całą religie jako nie mającą sensu ściemę/. Jednak religia ta i każda inna trwa, bo jak każda sekta swoją siłę czerpie z psychomanipulacji, sprawnego urobienia i zastraszenia -co zresztą kościół szlifuje od lat -dlatego dochodzi to tego, że niczego nie świadome ofiary sekty wychodzą w świat nawracać innych z troski o nich, nie z nakazu, a z obawy aby przez nie odprawianie kultu danej sekty ich bliscy, rodacy nie zostali zbawieni kończąc w jakiejś otchłani tak barwieni przedstawianej w każdej mitologii. Każda ideologia ma swojego straszaka, buddyzm -krąg reinkarnacji, materializm -unicestwienie po śmierci. I dobrze, tak miało być -ludzie powinni bać się śmierci, ale wyrzekać się życia za życia, to już gruba przesada, to jak uwierzyć ludziom, który mają czelność zarzucać pomyłkę Bogu. Twierdząc, że człowiek nie udał się Jemu (dziwne, doskonały, wszechmocny, wszechwiedzący i prawdziwie tj. BEZWARUNKOWO, kochający stwórca na SWÓJ obraz i podobieństwo stworzył jakiegoś bubla, grzesznego, złego, niegodnego, człowieka? Nie -to kościół to wmawia, bez tego nie było by uzasadnionego powodu jego istnienia jako poprawiającego DOSKONAŁY PLAN BOGA!
Ufam Bogu, a nie ludziom, którzy już nie raz pokazali co potrafią ( zabijać i niszczyć prawdę).
Nie wiem jaką wyznajesz religię, ale jeśli jakąkolwiek to i tak opiera się na tej samej zasadzie (wmawiania ludziom, że nie udali się Bogu i to tylko dzięki opiece kapłana kościoła, utrzymaniu go i setką pustych rytuałów, oraz spełnianiu szeregu dodatkowych warunków, zasłużą sobie na łaskę powrotu do Boga, czyli zbawienia).
Czy dostrzegasz, że kościół, religia to świetny biznes. Powstała wprawdzie w celach wychowawczo -politycznych /do kształtowania silnego ludu, utrzymania porządku i władzy jako autorytetu kapłana -pośrednika Boga/ ale do naszych czasów dotrwała zwyrodniała wersja, która jest jak frankenstein, osłabia ludzi, wypacza ich psychicznie i intelektualnie, tak że po wyjściu z sekty powinno być przepisywane długookresowe leczenie celem eliminacji fałszywych przeświadczeń na temat siebie, ludzi, świata i Boga. Kościół promuje zło, przedstawia świat jako zły, wszędzie widzi niebezpieczeństwa, obciążenia nawet w samym dziecku (grzech pierworodny). To jest tak, że kapłan wmawia zdrowemu, że ten jest chory, że świat w koło jest niebezpieczny, że po śmierci o zgrozo gorzej -wmawia problemy jednocześnie stawiając się jako jedynego lekarza, u którego delikwent znajdzie wybawienie i to jeśli będzie się szczególnie starał (trzymanie w niepewności to też niezły chwyt).
Wracając do moralności -uwierzyłeś religią twierdzącym, że człowiek jest z natury zły i trzeba go indoktrynować.
Tak nie jest -człowiek z natury dąży do dobra, ma potrzebę miłości i bezpieczeństwa, jak dziecko ufa w dobro.
To dopiero inni wmawiają mu, zagrożenia, poczucie braku, konieczność walki, pokazują mu to i owo, a że środowisko ma decydujący wpływ -mały człowiek wyrasta na takiego jak inni bo naśladując to co w koło.
Jeśli chodzi o wychowanie, wystarczy było by wyjaśnić prawo przyczyny i skutku, wychowywać do odpowiedzialności, moralności, a tak mamy właśnie chorą postawę /gdy to co powinno być powszechne i nie zależne od mitów/
Otóż -ludzie nie krzywdzą innych bo boją się Boga, wtedy ci co nie boją się bo nie wierzą, automatycznie naśladując tamtych uważają, że w takim razie skoro Boga nie ma można krzywdzić innych, bo jedynym ograniczeniem byłą religia. Religia załamie się wcześniej czy później wraz z rozwojem, a właściwie upowszechnieniem nauki, która wkroczyła na obszar zarezerwowany dla kościoła.
"Ów kumpel, wtedy gdy jeszcze byłem katolikiem powiadał. Wy to macie dobrze, możecie sobie nagrzeszyć, nakraść, naoszukiwać idziecie do spowiedzi, żałujecie -zostaje wam wybaczone, licznik się kasuje i nie boli was sumienie. Za to normalny człowiek (nie odprawiający tego typu rytuałów w jakiej sekcie/religii) jeśli uczyni jakieś zło to ma wyrzuty sumienia, boli go to, cierpi i musi z tym żyć. Dopowiem, że to sprawia, że uczy się być lepszym i nie czynić zła więcej, bo musi z konsekwencjami zmierzyć się SAM (nikt mu nie powie "odpuszczone są twoje winy idź i nie grzesz więcej", nie usłyszy o bezdennym miłosierdziu) Co potrafi sumienie, jak fantastycznie nas reguluje /o ile nie wmiesza się w nie religia lub inna nie naturalna ideologia"
"Czy wierzysz w Boga? Jeśli tak, zapytam się czy mu ufasz (bo ja ufam Bogu, a nie ludziom -odrzuciłem kościół i odrzucam każdą religię czy sektę, co dało mi prawdziwą wolność poszukiwania prawdy /którą zresztą mniej więcej poznałem, jednak jest tak różna od tego w co ludzie wierzą, że nie sposób o tym mówić -i to nie jest żadna wiara, a czysta wiedza, nauka tyle że min na temat świata duchowego)"
"np. w Starym Testamencie to już przeszli samych siebie serwując wizję Boga sadysty, tytana, zazdrośnika, narcyza, kata i bezwzględnego, chimerycznego sędziego".
- Argument, że KK "chce kogoś szufladkować" jest kompletnie nieadekwatny - bo to właśnie ON sprawuje główną opiekę moralności, z samej definicji - KK właśnie po to się oddzielił od kościoła powszechnego podczas schizmy wschodniej, żeby on sam mógł się usamodzielnić od wpływów władzy państwowej cesarstwa bizantyjskiego i swobodnie głosić naukę zgodną z nauczaniem ojców kościoła, i tak to robi do dzisiaj, nie opiera się na naukach lutra, że diabeł jest bogiem, kalwina, że Bóg z góry ustalił, kto będzie potępiony, a kto zbawiony - i właśnie na kanonie protestanckim nie bez powodu opierają się wszystkie sekty apokaliptyczne i samobójcze, o których właśnie mówisz, a przecież to jest najbardziej fundamentalne zaprzeczenie Chrześcijaństwa i wiary w Boga. Żyjesz w Katolickim kraju a nie wiesz, że Kościół przecież zajadle walczy z sektami? Jeżeli mowa o Katolicyźmie jako "wyobcowanego od Chrześcijaństwa czy moralności", również jest to pogląd z sufitu. Najlepiej schować głowę w piasek i zrzucić wszystko na Kościół Katolicki. Proponuję zainteresować się pierwszymi teologami Chrześcijańskimi, Kościołem Ignacego Antiocheńskiego, Klemensa Rzymskiego, św. Justyna, Ireneusza z Lyonu, listami Ignacego Antiocheńskiego - ucznia samego Św. Jana, już nawet tam jest mowa o mszy, o episkopacie, o biskupach, a mówisz, że odejście od Kościoła "skłoniło cię do myślenia", podczas gdy wierzysz w Boga (!). Katolicyzm, wbrew zarzutom innych wspólnot Chrześcijańskich od początku istnienia = Chrześcijaństwo, miłość, moralność, wartości, wierność, tradycja, którą Bóg w Biblii nakazuje przestrzegać żeby zachować jedność i wierność Bogu. Dlaczego Kościół się musi bogacić? Bo to on utrzymuje większość domów dziecka, spokojnej starości czy samotnej matki, fundacje charytatywne oraz uniwersytety katolickie i zakony, które przygotowują do misji w krajach trzeciego świata.
Kto chce szufladkować? Katolicyzm? Chyba coś ci się pomyliło, bo o ile ja wiem, to świadkowie Jehowy zarejestrowani jako korporacja, nie wspólnota religijna, za pieniądze ze strażnicy, które potem wędrują do osobistej kieszeni ich liderów, wywołują zamieszki na Brooklynie. Przypisujesz takowe aspekty Katolicyzmowi, tymczasem to amerykańscy pastorzy zielonoświątkowi zarabiają miliony i latają prywatnymi odrzutowcami. Do tego prowadzi brak fundamentu jedności Chrześcijańskiej, który jest podtrzymywany przez Kościół dzięki autorytetowi papiestwa. "Ty jesteś Piotr - Skała i na tej Skale zbuduję >Kościół Mój<, a bramy piekielne go nie przemogą (...)" , "Panie spraw aby byli jedno" - Celem Kościoła jest więc zjednoczenie, nie podział. Katolicyzm jest bardziej moralny i Chrześcijański niż sobie wyobrażasz, a o Starym Testamencie wiesz tyle co z artykułów z Racjonalisty lub filmików z Dawkinsem. Nie zaprzeczam też przeszłości Katolicyzmu, ale zarzut, że to "religia i kościół są powodem wojen" jest, może zabrzmi to dziwnie...rasistowski. To tak jak by powiedzieć, że to nie sprzeczność poglądów jest powodem międzynarodowych konfliktów, tylko "inna rasa". Kościół stosuje psychomanipulację? Katolicy giną na bliskim wschodzie z rąk Islamu żeby zachować swoją wolność wyznania i - właśnie - również sekt i odłamów Chrześcijańskich, czego owocem jest liczba męczenników liczona w milionach rocznie (tak, milionach, bo dane statystyczne mówią o setkach tysięcy w odniesieniu do krajów Arabskich, a przecież są jeszcze Chiny, Indie i Tybet) a znasz jakąś ateistyczną organizację, która by się tak poświęciła dla dobra ogółu? Mam rację, że nie? Ateizm nic konkretnego dla świata nie zrobił, to nie ateiści jadą na misje do Afryki gdzie panoszy się głód, nierzadko wojna, konflikty, epidemie i skrajny wyzysk żeby przygarniać głodujące i porzucone sieroty - dlatego robi to Kościół. Chyba nie powiesz mi, że to "walka z konkurencją"? Kościół się załamie? O czym my w ogóle mówimy? Nie powinno to nikogo dziwić, gdyż większość samozwańczych polskich 'ateistów' nie jest w stanie nawet sprzeniewierzyć się wielowiekowej tradycji na Chrzest czy ślub, "bo co ludzie powiedzą". Jak powiedział Newton: "Ateizm nie bez powodu nigdy nie miał wielu wyznawców, dlatego, że jest obrzydliwy dla świata". Nie jestem wrogo nastawiony do ateistów, pod warunkiem, że oni nie opluwają kościoła: Prawdziwy chrześcijanin musi starać się tylko o nierozpętywanie nienawiści i wrogości, oraz podtrzymywanie pokoju na tyle, ile się da - gdy wróg nienawiść już rozpętał i dąży do zniszczenia, chrześcijanin ma obowiązek zniszczyć tego wroga! Właśnie tak wygląda prawdziwe Chrześcijaństwo.
"Mylisz się, jest miejscami zupełnie odwrotnie. Mam kumpla ateistę, który w nic nie wierzy (no choć zakłada, że być może gdzieś tam istnieje jakiś Bóg, który zainicjował proces lecz nie ma nic wspólnego z religią i nie obchodzi go nasz świat)."
Deizm też jest poglądem religijnym.
Wybacz tym razem się nie ustosunkuję przechodząc właśnie coś w rodzaju transformacji (czarnego gangstera z Pulp Fiction, który cytował Biblię). Znalazłeś się w podobnej sytuacji jak jego oponent -nie zdajesz sobie sprawy kim jestem i ile wiem o tej religii (która o niemalże nie stała się mym życiem -ocierałem się o kreującą w jej duchu elity, będąc uczniem księży profesorów doktorów habilitowanych, wcześniej nim zdecydowałem się na chrześcijańska filozofię rozważałem czy zostać księdzem, jak najczęściej mnie postrzegano z uwagi na zaangażowanie, troskę o lud i religijność objawiającą się min co dziennym uczestnictwem we mszy, dekadą na pieszych pielgrzymkach w kontemplacyjnej grupie ciszy, gdzie o ile się nie milczało to śpiewało chorałem gregoriańskim (bez instrumentów na kilka głosów i po łacinie, której później uczyłem się na UKSW aby móc w ogólnie czytać dzieła przytoczonych przez ciebie wczesnych doktrynerów chrześcijaństwa, które znam od podszewki i nie z racjonalisty, którym nie interesuję się w ogóle. Ale słyszałem o tym bo kumpel z fizyki i filozofii lubuje się w pisaniu tam artykułów podobnie jak na katolik.pl -o dziwo, mimo, że podobno nie przyjmują ich z zewnątrz. Właśnie w owym kumplem filozofem i fizykiem (co ja sobie odpuściłem bo mym hobby jest poszukiwanie prawdy, a nie kręcenie się w około jakiejś bazy wiedzy czy równie hermetycznej idei -bo to i tamto odcina się od nie pasującej jej, bo nie ugruntowanej, nie popularnej wiedzy mając opór przed zaakceptowaniem wszystkiego co nowe). Wiec, iż odszedłem od chrześcijaństwa, dokładniej katolicyzmu właśnie z uwagi na wiedzę. Potrafię wykazać komuś to samo, ale niedawno zrozumiałem, dziś ostatecznie do mnie doszło, że nie ma sensu ingerować w czyjś system, światopogląd mówiąc ze swojego punktu widzenia, co jest lepsze, co gorsze (każdy w swoim czasie dojrzeje, zrozumie i jak jabłko się oderwie o ile będzie mu to potrzebne do rozwoju). Postrzegasz świat dualne, dzieląc ludzi na wierzących i ateistów. Tym czasem prawda leży zupełnie gdzie indziej, ukryta bo podobnie do mnie teraz -jej przedstawiciele postrzegają siat jako doskonały, współgrający ze sobą organizm duchowo-materialny. Więc nie ma potrzeby weń ingerować, bo wszystko co ma się wydarzyć zachodzi w drodze stopniowego rozwoju. Dlatego trzecia strona jest nieobecna a spór idzie miedzy skrajnymi ideami -religiami i ateizmem. Mistrzowie posiadający wiedzę tajemną Mojżesza i Jezusa stoją z Boku na tyle na ile są bliscy doskonałości, wewnętrznej harmonii w rezultacie akceptacji (wiedzą w jakim celu Bóg stworzył świat, o co chodzi w życiu, ale mają świadomość iż NIE DA SIĘ przekazać tej wiedzy ogółowi gdyż jest to sprzeczne z planem z góry /dlatego został i jest on utrzymywany w tajemnicy/ dwa, ponieważ i tak ludzie by nie zrozumieli. Oraz trzy jeśli mimo /naturalnych zabezpieczeń/ nie przygotowane i nie dość stabilne emocjonalnie, nie rozwinięte duchowo, nie mające rozeznania w tym co dobre, a co złe jednostki zaczęły by się posługiwać wiedzą tajemną zrobiły by wiele spustoszenia. To nie są jakieś wielkie sekrety, wystarczy poznać samo imię ducha (Boga) by zmienić sposób spojrzenia na świat, a z tą zmianą uzyskać dostęp do poznania reszty "dobrej nowiny". Gdyby dosłownie odczytać niektóre uważane za metafory nauki Jezusa, także ludzie zyskali by ogrom możliwości. Jest jak jest i dobrze (cywilizacja setkami lat rozwija się -do tego co wiedzą nieliczni ogół dotrze może dopiero za kilkaset lat -wcześniej myślałem że za tysiąc ale postęp podwaja się geometrycznie i z każdym odkryciem przyspiesza -naukowcy, psycholodzy, fizycy weszli już na grunt zastrzeżony dla religii -raczkują, tym czasem pewne kręgi znają to świetnie już od tysięcy lat, długo przed Chrystusem. Wiedzę tajemną, którą zapewne posługiwał się Mojżesz.... (jeśli jesteś ciekaw mogę opowiedzieć do czego potrzebny był mu ten zabieg jakim było wmówienie zniewolonym przez Egipt żydowskim plenieniom, których wyprowadził z niewoli, umocnił moralnie i zjednoczył dzięki posłużeniu się Bogiem, co było po części prawdą i do czego przyznał się Jezus, o którym też dużo można powiedzieć jako o człowieku uzyskującym świadomość nieśmiertelnego, ponadczasowego ducha (czyli Boga, o którym wiele i dosłownie mówił w miejscach gdzie nie nawiązywał do tradycji stworzonych wcześniej mitów na potrzeby edukacji prymitywnych ludów mających zabobonne ofiarne obrzędy do swoich bożków i barbarzyńskie prawo Hammurabiego (oko za oko żab za ząb). Jezus był przede wszystkim człowiekiem i to emocjonalnym jak nie jeden z nas, nieraz gwałtownym /dewastującym stragany w świątyni/, zarozumiałym /pyskującym rodzicom, zbuntowanym -epizod usprawiedliwiania zagadania się w świątyni i wyrzeczenie przy innej okazji nazywając matką i ojcem lud/. Co ciekawe uczył aby nie oceniać, a sam nie dość że oceniał to jeszcze obrzucał wyzwiskami uczonych w piśmie i faryzeuszy. Wątpił, nie tylko w ogrodzie Getsemani, ale na końcu wołając "ojcze czemuś mnie opuścił" niejako się żalił jakby liczył na inny rozwój wydarzeń i co zauważył jeden z mych znajomych, mistrz dość podobny jemu -przyznał, iż Bóg jest poza nim. O.K. można wyjaśnić to tajemnicom razem i osobno -trójcy świętej (to też nie tajemnica -bez podziału Bóg nie mógłby istnieć -jeden byt to utopia taka sama jak doskonałość, ale cóż od niej się zaczęło i do niej zmierzamy:) Zachęcam do zapoznania się z definicją zbawienia cenionego katolickiego teologa -prof. dr hab. Jacka Salij (publicystę, wykładowcy UKSW). Wyznaczył sobie dość trudne zadanie bycia reformatorem i jak każdy sprzeciwiający się zastanemu ładowi poniósł ofiarę silnej władzy (podobnie jak Sokrates, który także świadomie i dobrowolnie oddał w życie w imię obrony, jakby podkreślenia wagi, głoszonej przez siebie prawdy). Taki akt tak jak i świadomość pewnych tajemnic Boga nie były niczym odkrywczym -podobnie do Jezusa inni wielcy nauczyciele zapoczątkowali szereg podobnych powszechnych religii i filozofii życia /prawie wszyscy byli postrzegani jako posłańcy Boga -w tamtych czasach władców uznawano za wybrańców Bogów, sam Faraon ogłaszał się Bogiem). Co do swego powiązania z Bogiem uważam, iż Jezus miał racje, ale Bogiem nie był na pewno tu jako człowiek bo do doskonałości było mu dość daleko (o czym wspomniałem, tego typu oświeceni nauczyciele pojawiają się często ale ponieważ są cisi i pokorni, nie zaznaczają się w historii).
Chrześcijaństwo opiera się na niewiedzy i na trwałym modyfikowaniu sposobu percepcji świata -programowaniu dogmatem lub "praniu mózgu" jak każda religia lub sekta (jej odłam, zwykle mała -poza tym praktycznie niczym się nie różniąca). Niemniej sam Jezus jak i współcześni teolodzy ukazali chcącym jej poszukiwać wiele prawdy (nie znanej potocznie, jakby zakrytej przed masowym kościołem, które stale się reformuje, rozwija i być może o ile nie runie przytłoczony niesłużącymi mu odkryciami nauki, to zreformuje się nie do poznania -nabierze ludzkiej twarzy:) Dalecy od duchowości ateiści /nie cierpię Dawkinsa/ także dojrzeją do zmiany swego dogmatu, co jest nieuchronne gdy tylko upowszechnią się fakty wskazujące, iż nasz materialny świat jest w gruncie rzeczy duchowy i nam podległy na wyższym poziomie (do którego dotarli Mojżesz i Jezus stąd mogli czynić niby cuda, których można się nauczyć jeśli ma się ku temu predyspozycje -co zresztą stale podkreślał wzięty za symbol chrześcijaństwa właściwie mistrz wiedzy tajemnej /od wew. Boga/ jak i inni obecnie żyjący. Np. słowami Biblii (cytuję z pamięci) "i wy będziecie mogli czynić rzeczy takie jak ja i większe jeszcze".
Wygadałem się ogólnikami, mam nadzieję niezbyt zakłócającymi spokój wiary (w innych, wcześniejszych wypowiedziach o kościele bywałem bardzo ostry, nie pozostawiając na danej ideologii suchej nitki -odłamy różnią się drobiazgami, nawet buddyści i inni, karzący wykonywać jakieś starania, nie akceptujący zastanego świata są dla mnie osobiście okazują się .... /jak by to ująć/ ... zbędni, gdy uświadomiłem sobie w jakim celu Bóg stworzył ten świat dając nam wolność /którą najróżniejsze ideologie chcą odebrać twierdząc, że Bóg się pomylił w tym i w tamtym i trzeba go poprawiać, aby było o.k -tym czasem Duch nie był taki głupi i nie dość, że programował wszystkie determinanty w człowieka tworząc go to jeszcze kontroluje sytuacje przez cały system nadzoru. Ktoś powie -ale w świecie jest niesprawiedliwość, ból, śmierć (wszelkie zło). To takie złudzenie, paradoks względności -to co jest z jednej perspektywy pożądanym dobrem z innej wydaje się być niechcianym złem i dobrze, bo na tym polega cała mistyfikacja, aby wierzyć w śmierć, bać się i doświadczać rożnych emocji, jak ten świat faktycznie miałby być jedyny, a tak nie jest o czym wiesz z religii. Jedak jest ważny, aby nie powiedzieć znaczącym etapem. To na tyle, nie chcę się rozgadywać bo zacznę o parapsychologii, eksperymentach tak jak bym chciał coś udowodnić, a tak nie jest (ilustruję tylko odmienny od powszechnego punt widzenia -nawet nie wyobrażalny -jak mi ktoś nasiał wczoraj na forum -dziwak "wierzący ateista". Religie jak i ateizm są kompromisem z prawdą, odgrywają swą rolę w tym całym niby bałaganie. Prawda nie może być poznana dosłownie bo straciła by swój sens lub co najmniej znacznie ucierpiała by prowadzona tu gra, nie żaden sprawdzian, a raczej przygoda, lub ekspedycja badawcza:) "Rozmnażajcie się i czyńcie sobie Ziemię poddaną." -święte słowa:)