Film podejmuje bardzo ciekawą tematykę i podsuwa bardzo śmiałą, chwytliwą oraz ciekawą teorię globalnego świata - istnego edenu, gdzie każdy jest wolny i nie istnieją dysproporcje społeczne, wszyscy są równi.
Spotkałem się z różnymi reakcjami na owy obraz od skrajnego fanatyzmu religijnego poprzez ostracyzm, zachowawczość, oskarżenia o szerzenie anarchii aż po kompletne upojenie upojenie i ślepe wierzenie w każde słowo zawarte w filmie. Chciałbym wierzyć, że świat jest w stanie zmierzyć się ze swoimi słabościami i znieść własne pragnienia na rzecz globalnego dobrobytu. Idea ta jest przepiękna ale czy jest realna?
Czy człowiek w nieustannym biegu płynąc w tłumie szarych twarzy jest w stanie wyłamać się i zmienić bieg historii i oblicze świata?
Moim zdaniem prawdą jest, że religia i pieniądze wyzwalają w ludziach najgorsze emocje i zachowania ale jakoś nie potrafię wyobrazić sobie naszego życia bez nich. Ludzie nie są jeszcze gotowi na odrzucenie tych dwóch filarów na których zbudowany jest nasz światopogląd. Wszyscy na świecie musieliby w jednym czasie zrozumieć, że to wszystko się nie liczy i to w co wierzyli przez całe życie jest fałszywe, że wszystko trzeba zacząć od nowa. Wystąpienie takiego zjawiska jest praktycznie niemożliwe bo ludzie są zbyt wygodni i wolą się trzymać starych prawd niżeli stąpać w kierunku nieznanego. Sam boję się tej śmiałej propozycji bo jest mi dobrze a zatem jest samolubny bo daję przyzwolenie systemowi na głód i wyzysk na świecie.
Ludzie mówią, że całego świata nie da się naprawić i w pełni się z tym zgodzę bo zło jest naturalnie w nas zakorzenione ale to tylko od nas zależy czy pozwolimy mu przeważyć i zawładnąć nami.
Natomiast co mnie w tym wszystkim boli to, iż poglądy o możliwości zmiany świata są uważane za niedorosłe, infantylne. Większość ludzi na naszej planecie nie jest zła ani dobra w szerokim tego słowa znaczeniu, większość z nas po prostu błądzi i chciałoby coś zrobić lecz uważa, że jako jednostka nie ma to żadnych szans. Brakuje nam jedynie zapalnika jakiegoś miejsca tudzież sposobu aby skoncentrować w jednym miejscu ludzi pragnących zmian na lepsze i asymilacji ze wszystkimi na świecie na rzecz idei wyższych takich jak pokój, wieczny dostatek dla wszystkich i wzajemna praca na rzecz dalszego udoskonalania świata.
Czy to wszystko jest jak najbardziej realne czy to tylko kolejny film piorący mózg wyprodukowany przez jakaś grupę aby osiągnąć własne wymierne korzyści? Dlaczego szczerość i prawda są zawsze takie skomplikowane a ludzie wolą opierać się na tym co dla nich wygodne a nie prawdziwe? Czy jest to kwestia zwątpienia i podążania za szarym tłumem czy też braku wiary we własne siły a może ślepego wierzenia w to co nam wmawiają od samego dzieciństwa. Świat cały czas idzie naprzód więc dlaczego opierać go na prawach, które uwsteczniają?
Czy ktoś w tym widzi logikę?