Kocham filmy z MS, ale ten mnie rozczarował. Spodziewałam się czegoś lepszego. Owszem gra aktorów na poziomie, ale fabuła nudna !!!
Sztampowa i przewidywalna od pierwszych minut fabuła, chwilami ogarniało mnie uczucie zażenowania -
żal było patrzeć jak aktorzy poniżają się w kretyńskich scenach nieudanego seksu...
Garze musiały być wysokie skoro Meryl Streep i Tommy Lee Jones zdecydowali się zagrać w tak dennej produkcji.
Takich filmów raczej nie ogląda się dla zaskakującego finału. Od samego początku było oczywiste, jak się skończy, ale nie ma to żadnego znaczenia. Bo niby jak inaczej miał się skończyć? Kosmici mieli wylądować? Po za tym oni się nie poniżali, tylko mieli takie role. Rola odgrywana przez aktora go nie poniża. Taka jest jego praca. Poniżyć może kiepska gra, a tej tu raczej nie było. Co nie zmienia faktu, że film był przegadany. I raczej nie jest komedią. Jedyne lekko śmieszne rzeczy w nim to są momentami miny bohaterów. Nic więcej.
Wybacz ale mam odmienne zdanie.
Jest wiele filmów podobnego pokroju, mają jednak pewien urok, czar i feeling... Tu wszystko było ciężkie, nudne i bez polotu.
Praca aktora to nie kolonia karna, aktorzy pokroju Meryl Streep sami wybierają scenariusze a chęć zagrania w takim makabrycznym
gniocie niepodyktowana była ani zawodową ambicją ani przymieraniem z głodu dlatego samo podjęcie się roli w tak złym projekcie
jest już policzkiem... No chyba, że scenariusz był wiele lepszy niż efekt pracy na planie...
Mogę wiedzieć, jak długo jesteś po ślubie? Ja ponad 26 lat. I mnie ten film autentycznie wciągnął. Nie mam tak dramatycznej sytuacji w małżeństwie (w ogóle nie mam złej), ale jednak widziałem tu sporo rzeczy, które doskonale rozumiem. Żona też oglądała jak przylepiona do ekranu.
To nie ma nic do rzeczy.
Wartość artystyczna dzieła nie jest mierzona przeze mnie na zasadzie podobieństw do mojego życia / analogii między zdarzeniami w filmie/ literaturze/ sztuce teatralnej z tym co dzieje się w moim życiu. Takie ocenianie sztuki jest krótkowzroczne i nonsensowne.
Oczywiście, że nie jest tak, iż każde dzieło jest skierowane wyłącznie do konkretnego widza czy czytelnika ( w przypadku książek). Może być przez pewną grupę odbierany bardziej entuzjastycznie, można się utożsamiać z gł. bohaterami, ale nie jest to kwestia wieku czy podobnego doświadczenia. Śmiem twierdzić, iż nawet ten konkretny film mógłby spodobać się 17-to latkowi, mi ten film całkowicie nie pasował, fatalna, nudna fabuła, jestem zawiedziona.
Zgodzę się z wypowiedziami madz20.
Bo tu było takie, jakie najprawdopodobniej często bywa w rzeczywistym świecie. Na pewno całkiem niegłupi film. Czy komuś w czymś może pomóc? Tego nie wiem, ale to nie fabuła była toporna, a charakter Arnolda.
Miłośniczko przeciętnych filmów, nie używaj słów, których znaczenia nie znasz.
Nie dość, ze z trudem układasz zdanie - a raczej coś na ich kształt, to jeszcze wkładasz w nie niepotrzebny ładunek emocjonalny.
Ogarnij się zanim coś napiszesz, szkoda sobie uwłaczać.
Pozdrawiam z troską.
Miłośniku jesli już.
Znaczenie jakiego słowa jest dla ciebie niejasne?
ja rozumiem każde,którego używam. Masz prawo do swojej opinii ,a ja mam prawo do swojej. Twoja to paszkwil. tak właśnie uważam.
Film nieprzeciętny ,zagrać tak ja Meryl i Tommy to dopiero coś! Może kiedyś zrozumiesz ,że to co zwyczajne,codzienne i przewidywalne jest najpiękniejsze.
Zdania buduję nie takie? A jakie byś chciała? Obwieszone bombkami?ze szlaczkami? fajerwerki maja w nich sie zawierać.
Ja tam preferuję język zwyczajny i czasem zdarzy mi się literówka ,no i co z tego?
Miłośniku, składaj hołd komercyjnemu kinu ale nie atakuj ludzi, którym nie w smak tanie zakończenia i kiepski scenariusz.
Ten film to przykład amerykańskiego kina kierowanego do przeciętnego zjadacza chleba, któremu nie potrzeba nic więcej niż chleba i igrzysk.
Jak już pisałam w tym temacie lepsze filmy o małżeńskim kryzysie stworzyli Bergman i Allen ten zakrawa o śmieszność.
Oczywiście najlepiej gloryfikować masowe upodobania - jakie to łatwe i wdzięczne!
Co złego widzisz w przecietności? Co złego widzisz w zwyczajnych sprawach? Co złego jest według ciebie w prostocie ?
A ty? Uważasz się za ponadprzeciętną?
Czasem nieprzeciętne nie znaczy lepsze ;-)
A ludzi atakujesz Ty. Ja pytam tylko. Dlaczego piszesz paszkwie? To tylko pytanie.
To twoja odpowiedź była atakiem;-)
Nie potrafisz w bardziej wyszukany sposób bronić swojej tezy?
AlbertaTM, ja napisałam już w tym temacie wszystko co mam na temat tego lichego filmu do powiedzenia.
Nie muszę na Twoje zawołanie pisać dwa razy tego samego - jeśli jesteś ciekaw przeczytaj.
Wolę swój czas poświęcać opiewaniu tego co dobre, niż skupianiu się nad miernym filmem, który widziałam już X czasu temu
i na szczęście dane mi było już go w większości zapomnieć.
Zdążyłam zauważyć, iż z psychopatyczną skłonnością zaczepiasz na forum pod tym filmem
każdego kto ma ma odmienne zdanie niż Ty. Żałuję tylko, że dałam się wciągnąć w dyskusję, która do niczego nie prowadzi.
Czemu boli Cię to, że istnieje coś takiego jak odmienne zdanie?
Czemu rościsz sobie prawo do stawiania kogoś w obowiązku wytłumaczenia się
z nieprzychylnej oceny?
Jeśli chcesz wiedzieć co złego jest w przeciętności to wiedz, że kino jest sztuką, a ja lubię mieć poczucie,
że oglądając film mam do czynienia z czymś więcej niż ze zmontowanymi zdjęciami.
Ja nie zapytałem o film. Zapytałem czy zwyczajność jest czymś gorszym.
Przestańże nazywać i oceniać moje działania ! Nie zauwazyłem aby moje komentarze były skierowane do oponętów-nie dyskutowałem z nikim (prócz ciebie)na temat filmu.Pozwoliłem sobie zauważyć ,ze film nigdzie i nigdy nie został nazwany tylko komedią. Nie dorabiaj historii gdzie jej nie ma.
Film nie na twoich falach,na moich tak. Bywa.
Wiesz jaka jest róznica między nami? Staram się nie krytykować. Chwalę.
Nie wypowiadam się jesli mam o czymś napisać gniot. Niech taka opinia zostanie w mojej głowie. Nie pisze tak bo nie chce nikogo urazić ,bo moze sie myle,bo mze czegoś nie dostrzegłem.
ładunek emocjonalny??
Gdzie ty dostrzegłaś?
Taka spostrzegawcza jesteś ,a nie zobaczyłaś tego delikatnego piękna codzienności zawartego w filmie?Taka bystra ,a nie doceniłas kunsztu poprowadzenia akcji filmu?
Ja tam się nie troszczę o ciebie. Zarozumiałe laski dają rade same.
Taaa... To nasze polskie narzekanie... Oczywiście mówili, jakie role poniżają aktora, i oczywiście były to na przykład role komunistów, wrogów kościoła itp?
Żebyś wiedział, że to chore narzekanie. Niektórzy trąbią, że rola Józka w jaką wciela się Stuhr w ''Pokłosie'' właśnie go poniża. Koszmar!
Wszyscy którzy krytykują ten film niech napisza opinie po 20 latach małżeństwa.....moze wtedy dorosną do komentowania takiego kina. Film rewelacyjny.
a dla mnie pokazali w sposób niezwykle autentyczny problemy małżeńskie. pomyśl przez chwilę, że tak może wyglądać czyjeś życie, czy wtedy te sceny są kretyńskie? jedynym problemem tego filmu (dla mnie) jest określenie go mianem komedii, w związku z tym ludzie mają wobec niego inne oczekiwania. ja przez cały film miałam w oczach łzy, może dlatego, że sama liznęłam i problemów tego typu i terapii, dla mnie główna para aktorów gra niesamowicie prawdziwie.
To nie jest argument - przy "Kac Wawa" też można mówić - niektórzy ludzie tak się bawią dlatego ten film jest niezły.
Dobry film o problemach małżeńskich to np. "Sceny z życia małżeńskiego" Bergmana czy "Mężowie i żony" Allena.
"Dwoje do poprawki" to próba powtórzenia komercyjnego sukcesu "To skomplikowane!", przy małym uruchomieniu wyobraźni,
a przede wszystkim przy rażąco nie rozbudowanym aspekcie psychologicznym, który bardzo by pomógł tym sztampowym bohaterom.
Nie chodziło mi o to, że film jest dobry tylko dlatego, że pokazuje prawdziwie problemy. Choć rzeczywiście uważam, że autentyczność wyłazi z ekranu i to dla mnie duży walor.
Piszesz "przy rażąco nie rozbudowanym aspekcie psychologicznym" - ja właśnie miałam wrażenie, że ten aspekt psychologiczny jest rozbudowany, ale nie podany na tacy, jak w niektórych produkcjach, tylko wyłaniający się w subtelnościach, szczegółach. Dla mnie bohaterowie idealnie odgrywają te zamiecione przez lata pod dywan emocje, te uśpione uczucia, widzę, że tkwi tego w nich bardzo dużo, tylko jest skryte pod pancerzem.
Jasne - widzę też wady tego filmu. Np ten happy end znienacka. Pokonywanie barier w ich przypadku działo się tak powoli, a ja mam wierzyć, że przez rok (niepokazany w filmie) ich życie zamieniło się sielankę? Tu trochę mam wątpliwości.
W każdym razie dzięki za odp i Twój punkt widzenia.