Uważam, że użycie 'najlepszy w historii kina' to dość ryzykowne ;) Choć oczywiście ja tak sądzę, ale należy pomyśleć ilu filmów jeszcze nie widziałeś np ;) trudno by mi było wybrać 10 najlepszych filmów, to jest po prostu za trudne :) zupełnie jak z ulubioną piosenką ;)

W moim przypadku akurat to sformułowanie nie jest ryzykowne . Uwielbiam tego typu filmy , w których akcja dzieje się na sali sądowej . Masz rację nie widziałem jeszcze wielu filmów , ale z tych które obejrzałem ten jest najlepszy .

Oczywiście, masz prawo tak sądzić ;) jak widzisz też oceniłam go wysoko ;)

10/10 dałam bez zastanowienia. Bardzo podobał mi się scenariusz, dopracowany w każdym szczególe. I mimo, że akcja praktycznie toczy się w jednym pokoju, to film się nie nudzi.

Nie zgadzam się, sam jestem fanem kina akcji a 12 gniewnych ludzi uważam za jeden najlepszych filmów jakie widziałem

Cieszę się że potrafisz docenić dobre kino , ale zdecydowana większość zwolenników kina akcji uznała by ten film za nudny , przegadany , pozbawiony wszelkiej akcji itp.

"zdecydowana większość zwolenników kina akcji uznała by ten film za (....) pozbawiony wszelkiej akcji itp."

nie trzeba byc zwolennikiem kina akcji, zeby dostrzec brak akcji w tym filmie hehe.

Nie było strzelanek, bójek, pościgów, szpiegów i morderców. Ale wręcz kipiało od emocji, a to właśnie one w z znacznej mierze decydują o 'akcji' filmu! Pomiędzy przysięgłymi istniało nieustanne napięcie: walka na słowa, ton ich głosu, sprzeczki, potem przeprosiny, zmiany zdania: winny/ niewinny, narastające podekscytowanie. Myślę, że było tu akcji o wiele więcej, niż w niejednym filmie, przyporządkowanym właśnie to tego gatunku.

No właśnie, okazuje się, że wystarczy jedna sala i dwunastu aktorów, bez efektów specjalnych i zawrotnej akcji (choć i takie filmy bywają zajmujące). Dla mnie, jako odbiorcy, "Dwunastu..." było sporym przeżyciem. To coś zupełnie innego, biorąc pod uwagę zalew współczesnych produkcji.