Zwróciliście uwagę? Myślę, że to jedna z najważniejszych kwestii w filmie. Dwunastu nic o sobie nie wie, absolutnie nic, nie znają nawet swoich imion ani nazwisk, ciągle tylko pan ( co jest podkreślone na końcu, kiedy Davis i ten staruszek się sobie przedstawiają), a w tym małym pomieszczeniu niektórzy z nich zdążyli się znienawidzić, inni zaprzyjaźnić. Myślę, że to ważne i warto się nad tym zastanowić. Tyle ode mnie.
Moim zdaniem to, jak się nazywasz nie wpływa na to czy kogoś lubisz czy nie, czy nienawidzisz czy też nie. Bardziej zależy to od czynów.
Zabawne było to, że przez cały film aż do zakończenia nie zauważyłam braku imion. Zresztą nie dziwię się, bo nie o to w filmie chodziło.