Dziwne, że nie narzucono na film cenzury. W końcu Cohen jednoznacznie, brutalnie wyśmiewa amerykańskie dążenie do totalnej politycznej poprawności. To wiadomo było od początku, czegoś takiego tu nie ma ani trochę, za to jest diablo zabawnie. Chyba na dobre wyszło Cohenowi zrobienie tym razem już nie megawkręty, ale normalnego, regularnego filmu fabularnego, drugi 'Borat' już raczej by nie przeszedł, a do tego stał się postacią zbyt rozpoznawalną, by tak bezproblemowo podchodzić sobie do ludzi i być przy tym brany na serio. Kilka takich scen się co prawda pojawia, lecz można je policzyć na palcach jednej ręki, ponadto w żaden sposób nie rzucają się w oczy. Oczywiście, film to nie dla wszystkich, jednak wystarczy nieco dystansu do tego sztucznie ugrzecznionego świata, atakującego zewsząd równością i polityczną poprawnością. Poniekąd Cohen (znowu) stał się głosem rozsądku i wyśmiał płytkość Jankesów (ot, choćby 'interpretując' słowami ważnych telewizyjnych głów zachowanie Aladeena). Pytanie tylko co dalej po Alim, Boracie, Bruno i Aladeenie. Myślę jednak, że ten zwariowany świat dostarczy jeszcze materiału dla Cohena i jeszcze niejeden raz pokaże on wszystkim język. Oby dalej trzymał poziom.
Mi najbardziej się podobała przemowa o dyktaturze (w której wymieniał cechy dzisiejszej demokracji), która miała być lepsza od demokracji.
Dokładnie ten fragment:
Goście tacy antydyktakurowi?
Wyobraźcie sobie dyktaturę w Ameryce.
Jeden procent ludności dysponował by majątkiem całego narodu.
Bogatsi bogacili by się dzięki ulgą podatkowym.
A ich długi z hazardu były by spłacane.
Nie martwili by się o zdrowie i edukacje biednych.
Media były by wolne, lecz tajemnie sterowała by nimi jednostka.
Podsłuchiwalibyście rozmowy, torturowali więźniów z obcych krajów.
Fałszowalibyście wybory.
Kłamali o powodach wojny.
Więźniowie byli by jednej rasy i każdy miał by to gdzieś!
Wykorzystywalibyście media do zastraszania ludzi,
by Ci wspierali działania na ich niekorzyść.
Wiem, że to dla was trudne, ale spróbujcie