Po świetnym Boracie i słabiutkim Bruno, Cohen znów zrobił coś lepszego. Jakbym miał dać w skali od 1 do 5 to Borat dostałby 5, Bruno 1,5 , a Dyktator 3,5... chyba. Sam nie wiem jeszcze bo muszę obejrzeć go jeszcze raz co by nie oceniać pod wpływem emocji.
Bardzo podobały mi się podteksty polityczne i odwołania do prawdziwych wydarzeń. Aby pośmiać się z niektórych rzeczy, trzeba było mieć jakąś podstawową wiedzę na temat tego co się dzieje na świecie. Poza tym standardowo: kobiety, murzyni, żydzi, homoseksualiści i inne przerysowane postawy w dzisiejszym świecie. Za to go lubię za ten dystans do wszystkiego. Ktoś kto nie umie się zdystansować, będzie zawiedziony.
Co prawda jest parę żartów na poziomie... sam nie wiem jak to określić. Słabym po prostu.
Ale ogólnie wygląda to całkiem dobrze i komuś komu podobał się Borat, a nieco zbił z tropu Bruno, polecam pójść na ten film do kina. Nie powinien się zawieść.