Posłuchajcie mnie bo to ważne. Po 1 Phoenix_4 twierdzi, że nasze teleskopy nie zaobserwowały statków obcych.Ośmielam się z tym nie zgodzić sprawdźcie ten link to zmienicie zdanie http://www.youtube.com/watch?v=WlLN_Jcg1pc Po 2 niektórzy z was twierdzą że ufo nie istnieje.Pozwólcie, że się z tym nie zgodzę ponieważ w widzialnym dla nas wszechświecie jest 200 000 000mln galaktyk.W każdej galaktyce jest ok. 100 000 000 mln gwiazd.Połowa z tych gwiazd ma planety.Zaużmy że każdy układ słoneczny ma 5 planet.Pomnóżmy to przez liczbę giazd i liczbę galaktyk a wyjdzie nam ogromna liczba.Poza tym jak wspomniałem wcześniej w widzialnym dla nas wszechświecie jest tyle galaktyk a kto wie co jest dalej?Nie zapamiętałem kto dokładnie ale był od kogoś komentarz że rządy nic nie ukrywają.Pooglądaj wiec kolego troche programów naukowych na początek bo jest masa tajnych akt, zdjęć, i filmów które rząd albo odtajnił albo same przypadkiem wyciekły do prasy na których mowa jest o spotkaniach z obcymi, dyskami itp. Często wojsko zmienia zdanie. Raz mówią że to ich samoloty a nie ufo, a raz że wszystkie samoloty są na ziemi.Mam na dzieje że weźmiecie to sobie do serca. Ps. To galaktyki się od siebie oddalają ale jednocześnie się do siebie zbliżają.Obcy nie muszą pochodzić z inych galaktyk tylko np. z naszej drogi mlecznej więc nie daleko im do nas.
Planety są, ale wbrew pozorom układy planetarne wcale nie są podobne do naszego. Póki co planety najczęściej spotykane to olbrzymy typu Jowisz, które nie nadają się do życia (a przynajmniej życia zbliżonego do naszej formy), ponieważ planety te składają się ze stosunkowo niewielkiego jądra i potężnej powłoki gazowej, wewnątrz której ciśnienie jest zabójcze, szaleją monstrualne burze, a skład chemiczny atmosfery morderczy. Co więcej, odkryte giganty krążą ekstremalnie blisko swoich gwiazd. Zatem albo byś spłonął, albo zostałbyś rozszarpany huraganem, albo przeżarty kwasem, albo trafiony wyładowaniem elektrycznym, zgnieciony ciśnieniem atmosferycznym. Na pewno byś się nie udusił, choć nie ma tam tlenu. Duszenie trwa parę minut. Do tego czasu już nie miałbyś płuc, ani reszty organów.
Nasza planeta jest unikatem, ponieważ: ma wodę w stanie ciekłym (czyli przyjazną temperaturę), ma atmosferę osłaniającą przed promieniowaniem, czyli posiada pole elektromagnetyczne, które jak tarcza osłania planetę przed słonecznym wiatrem. Pole elektromagnetyczne powstało dzięki szybkości obrotów dookoła własnej osi (innymi słowy dlatego, że doba trwa zaledwie 24 godziny) posiada satelitę, czyli księżyc, który zapewnia przypływy i odpływy mórz i oceanów. Posiada odpowiednią wielkość dzięki którym ciążenie ziemskie nie jest zabójcze, odpowiednią odległość od gwiazdy (właściwie optymalną), gwiazdę odpowiedniej wielkości (większa spala się o wiele gwałtowniej, co za tym idzie szybciej - największe spalają się po około 10 000 lat, Słońce będzie świecić dużo dłużej) i wreszcie układ słoneczny jest na peryferiach galaktyki, czyli w mniejszym zagęszczeniu. System planetarny w towarzystwie dwóch gwiazd to przepis na kłopot, ponieważ gwiazdy przyciągają się, dążąc do kolizji, co jak łatwo się domyślić jest pewną katastrofą dla życia. W pobliżu nie ma pulsarów, które zabójczym promieniowaniem zniszczą każde życie, nie ma potężnych gwiazd, które po wypaleniu mogą przekształcić się w czarną dziurę. A czarna dziura to potężny zasysacz materii, wchłaniający wszystko w jądro niesamowicie gęstej bryły materii o ekstremalnie małych rozmiarach w stosunku do gigantycznego ciężaru. Tak gęstą, że o jakimkolwiek życiu nie może być żadnej mowy. A wreszcie - powstanie życia na Ziemi - w ultrasprzyjających warunkach było i tak ultranieprawdopodobne. Można to śmiało uznać za cud. A co dopiero mówić o planetach, o niesprzyjających warunkach.
Stwierdzić, że planet jest dużo, więc prawdopodobieństwo natknięcia się na życie jest duże, to tak samo jak mówić, że kopalń jest dużo, więc natknąć się na złoża złota jest łatwo i mimo niewiarygodnej ilości gwiazd i zapewne równie dużej ilości planet, nie sądzę aby planet podobnych do Ziemi było dużo. Od tego odejmij te na których życie mimo wszystko się nie rozwinęło, a będzie ich przytłaczająca ilość, oraz te, na których się jednak rozwinęło, ale poległo za sprawą np meteorytów, erupcji wulkanów, czy innej katastrofie kosmicznej. Odejmij te, gdzie zatrzymało się na etapie mikroorganizmów i zostanie garstka. Nawet jeśli jakieś życie jest w naszej galaktyce, to grzecznie informuję, że do najbliższej gwiazdy mamy około 4 lata świetlne. A cztery lata w skali galaktyki to jest nic. Absolutny, niezauważalny drobiazg. Przebycie owego drobiazgu jest dla nas niewykonalne. Co tam cztery lata świetlne. Na Marsa jakoś nie możemy dolecieć. A skąd masz pewność, że owa cywilizacja, która gdzieś tam sobie hipotetycznie żyje, ma takie możliwości, żeby sobie latać po galaktyce? Póki co, najszybszą prędkością, którą można osiągnąć jest prędkość światła. Nieosiągalna dla nas. Prócz tego w stanie nieważkości, a taki stan właśnie panuje w kosmosie, kosmonautom zanikają mięśnie. One po prostu nie muszą pracować tak jak w warunkach ziemskich. To jest jeden z problemów podróży na Marsa. A Ty byś chciał, żeby jacyś kosmici przelecieli tak kilka, do kilkudziesięciu lat? Po co? Żeby sobie nad Ziemią polatać i pozować do zdjęć? Czy po to, żeby obserwować prymitywne formy życia? Jeśli owi kosmici nie opanowali sztuki załamywania czasoprzestrzeni, co jest teoretycznie (teoretycznie!) możliwe dzięki czarnym dziurom, to nie ma takich możliwości, aby przebyli ogrom kosmosu. Problem w tym, że koło nas akurat nie ma żadnych czarnych dziur. I całe szczęście. Natomiast jeśli obcy mają nieznaną nam nawet teoretycznie możliwość podróżowania między galaktykami, to wierz mi, że jesteśmy dla nich równie ciekawi, jak dla nas ciekawe są robaczki, albo inne prymitywne organizmy. Nie mamy nic do zaoferowania i dysponując tak zaawansowaną techniką albo by się nie ukrywali, no bo i po co? Przychodzi Ci do głowy ukrywać się przed robaczkami? Albo wcale byśmy ich nie zauważyli (jeśli nie chcieliby zostać zauważeni, a skoro jawnie nie występują, to znaczy, że chcą pozostać w ukryciu, co przy zaawansowanej technologii nie powinno stanowić żadnego problemu?). Chcą pozostać w ukryciu, albo co bardziej prawdopodobne, wcale ich tu nie było.
Chyba nie ogarniasz małego wątku składającego się z 13 postów, bo już tu pisałem o prawdopodobieństwie samoistnego powstania życia.
Sa juz sposoby na podrozowanie szbyciej od swiatla, ale sa to metody dla nas (jeszcze) nieosiagalne ...
nie można poruszać się szybciej niż światło z paru powodów:
- pierwszym z nich jest teoria Einsteina, która zakłada, że nie ma większej prędkości niż ta z którą porusza się światło
- drugi to taki, że jeśli naprawdę byśmy przekroczyli ta prędkość to moglibyśmy przemieszczać się w czasie o miliony lat w bardzo krótkim czasie
- trzeci z nich to taki, że zostalibyśmy zbombardowani fotonami i olbrzymią dawką energii czego byśmy nie przeżyli i nie wiem czy we wszechświecie istnieje jakiś materiał do budowy takiego pojazdu który mógłby to wytrzymać
Nie twierdzę tutaj że podróże w czasie nie są możliwe tak samo jak nie twierdze że przemieszczanie się między galaktykami również nie jest możliwe. Dajmy na to zakrzywienie czasoprzestrzeni. Albo ostatnio testowane silniki jonowe które pozwalają uzyskać bardzo duże prędkości. Myślę że zanim człowiek stworzy latający spodek to tylko kwestia czasu. A może UFO to właśnie ludzie z przyszłości, którzy podróżują w swoich wehikułach czasu?
Dla mniej spostrzegawczych chciałbym tutaj ukazać pewien fakt. Oglądając filmy Sci-Fi można zauważyć pewną prawidłowość. Otóż większość wynalazków ze starszych filmów tego gatunku w dzisiejszych czasach jest stworzona i niekiedy używana nawet w realnym życiu codziennym. 20 lat tamu nawet bym nie pomyślał że będę teraz żył w epoce gdzie mam do dyspozycji telefon komórkowy, przenośny komputer, inteligentny samochód, bezprzewodową łączność, a nawet prąd przesyłany bezprzewodowo. 10 lat temu miałem w PC dysk twardy, nowość! 8 GB, wielkość mojej ręki a nawet większy, a teraz? Karta pamięci micro sd mniejsza od mojego paznokcia 32 GB i więcej. Telefon komórkowy 3D to już zakrawa na hologram tak samo jak telewizory 3D. A sam hologram też był wytworem science fiction, dzisiaj nikogo nie dziwi, że istnieje taki wynalazek. Sam telewizor wykorzystujący plazmę, a tak naprawdę o istnieniu plazmy wiemy od niedawna, w szkole podstawowej uczono mnie ciągle, że są 3 stany skupienia a przecież było to kilkanaście lat temu.
Moim zdaniem to kwestia czasu zanim samochody zaczną latać, powstanie broń laserowa albo plazmowa, a sam człowiek stworzy latający spodek. Już dzisiaj jesteśmy tak uzależnieni od techniki, że nie moglibyśmy bez niej żyć gdyby nagle nam ja zabrano.
Myślę, że prawdopodobieństwo istnienia akurat w tym samym czasie, kiedy i my żyjemy, innej zaawansowanej technicznie cywilizacji w kosmosie jest duże, na tyle, że jest to prawdopodobne, ale skontaktowanie się nas z nimi i na odwrót jest raczej bardzo nikłe. Jeżeli odwiedzaliby nas kosmici oni również musieliby odbywać podróże w czasie przemierzając tak wielkie odległości z dużymi prędkościami pomijając tu możliwość zakrzywienia czasoprzestrzeni, ponieważ to jedyne rozsądne wytłumaczenie jak mogliby podróżować, w pierwszym przypadku pochodziliby po prostu z przyszłości. Więc jeśli do tej pory nie skontaktowali się z nami kosmici, i to my ludzie wymyśliliśmy sobie latające spodki, jestem przekonany, że powstaną w przyszłości i że to właśnie my sami odwiedzamy za pomocą nich przeszłość, czyli dla nas dzisiejszą teraźniejszość.
Ktoś może spytać o wygląd obcych. Oczywiście utarła się sylwetka szarego, która jak spojrzeć nie jest aż tak inna od nas. Nie tylko technika rozwija się w szalonym tempie, inżynieria genetyczna i medycyna również, kto wie co się wydarzy, prawdopodobnie tylko te stworki, które nas odwiedzają o ile rzeczywiście nas odwiedzają, osobiście jeszcze żadnego nie widziałem, ich statku też nie ;)
Wiem o tym, ale ja mialem na mysli tunele czasoprzestrzenne, ktore istnieja, tylko ze sa baardzo niebezbieczne, ale bedac optimista, mysle ze i tak znajdziemy jakis sposob zeby nimi podrozowac ;P
Właściwie to sposób już powstał. Pooglądaj czasem na Discovery Science jest taki cykl programów Fantastyka w laboratorium gdzie pewien światowej renomy fizyk tworzy rzeczy z filmów sci-fi za pomocą dostępnych nam obecnie technologi, w jednym z odcinków skonstruował pojazd który byłby w stanie wytworzyć tunel czasoprzestrzenny wykorzystując pole siłowe i antymaterię. Jednak puki co takowego nie stworzymy, wiemy że istnieje antymateria, wiemy czym jest i jak działa, ale nie wiemy jak ja wytwarzać puki co i jak nad nią panować.
Michio Kaku ? On jest niesamowity ! Widzialem wiele razy ten program, i zawsze tworzyl cos niemozliwego (raz zaprojektowal nowy uklad sloneczny !). Moze za jakies 200 lat bedziemy w stanie stworzyc taki pojazd ;D
Jest nawet odcinek na youtube jak właśnie Michio Kaku projektuje latający spodek, tylko niestety chyba nie ma tam drugiej części, jest pierwsza i trzecia. Co prawda jego statek był rzeczywiście mało efektowny, ponieważ musiał poruszać się po specjalnym torze i w dodatku miałby problem z opuszczeniem naszej planety. Jednak stworzenie latającego spodka nie jest takie proste, skoro nawet Michio Kaku miał z tym problem.
Bardzo prawdopodobne- patrzac na ewolucje maszyn. Wyobrażcie sobie nowy typ samolotu. Oczywiście zaawansowany technicznie. Czym łatwo latać do przodu, do tyłu i na boki? Jaki kształt ma mieć ten wehikuł by mieć jak najbardziej opływowy kształt ze wszystkich stron - oczywiscie typowy spodek kosmiczny ;]
I to ze narazie odkryte planety to sa przede wszystkim ogromne kule gazu, ekstremalnie blisko slonca, nie znaczy ze jest malo skalistych planet, poniewaz pianety skaliste sa trudne do wykrycia, nie tak jak giganty gazowe ktore mozna wykryc poprzez proste zaklucenie orbity gwiazdy albo zaklucenie flusu swiatla ;)
Z góry przepraszam [edytuję po zatwierdzeniu] że w części się powtarzam [dopiero dostrzegłem swój wcześniejszy post]
Nie brak dowodów czy przesłanek wskazujących na odwiedziny obcych cywilizacji, wymienię choćby kilka:
1. Szczegółowa mapa kosmosu, na sumeryjskich tabliczkach glinianych z przed tysięcy lat (tymczasem jedną z planet będących na tej mapie odkryliśmy dopiero niedawno, o ile pamiętam ok. 1980 roku:)
2. Bardzo dokładne mapy kuli ziemskiej, z obrysem kontynentów, a także ziemi Arktyki ukrytej pod lodem (kopiowane z wcześniejszych kopii, na długo przed Kolumbem, gdzie nie było urządzeń technicznych do wykonania "map morskich", a co dopiero bardzo dokładnych).
3. Tajemnicze budowle na całej Ziemi gigantycznych rozmiarów, gdzie aby przemieszczać i ustawiać na sobie kamienne głazy po kilkaset ton trzeba niezwykle zaawansowanej technologii (sfinksa datuje się na ponad 10 tyś. lat -na potrzeby wydzielenia bryły rzeźby w litej skale, oddzielono odeń zbędny materiał w postaci bloków skalnych o wadze 200ton i ułożono nieopodal jeden na drugim -kto by się tak męczył -jeśli nie dysponował by super technologią, oddzielał by skały po kilka ton, a jeśli nawet miało by zeń coś powstać to równie dobrze mogły to by być o wiele cieńsze i lżejsze elementy).
4. W Biblii mamy opisy wizyt Bogów, aniołów (w księdze Henocha, która weszła do kanonu kościoła w Etiopii) są dosłowne opisy statków kosmicznych, procedur startowych, zabierania na pokład proroków.
5. Potop został udowodniony naukowo, mit o arce jest obecny w kilku tradycjach, ludów żyjących na rożnych kontynentach (jeśli człowiek stworzył taką organizację jak ONZ, która ma pieczę nad pokojem i przetrwaniem słabszych narodów, jeśli dbamy o zagrożone gatunki zwierząt, wydając na ich ochronę ogromne kwoty, a na kłusowników czasem najwyższe kary, jeśli mamy zasadę, aby nie ingerować, tworzymy rezerwaty, to nie dziw się, że ewentualni obserwatorzy naszej cywilizacji postępują podobnie -pomagają abyśmy przetrwali jako rasa, podając się za Boga, aby być dyskretnym -najkorzystniej nie zabierać na pokład, a nauczyć budować statek by przetrwać potop.
Przepraszam za szczerość, ale do czego pomocne jest odrzucanie możliwości odwiedzin obcych cywilizacji?
Już zostało tu i tam powiedziane, przez mających autorytet księży, że istnienie UFO nie godzi to w religię katolicką (swoją drogą wg. mnie to jest sekta jakich wiele -byłem weń długo i znam to dokładnie od podszewki).
Kościoły mają to do siebie, że są straszliwe pyszne, zakładają, że wiedzą wszystko najlepiej.
Tak było za czasów Kopernika -kościół nie mógł się pogodzić z tym, że nie po ich myśli, Ziemia krąży w okół słońca:)
Chcieli aby Ziemia była w centrum świata (teraz wiadomo, że jest to margines galaktyki (zachęcam do filmu, komedii, na podstawie niesamowitego opowiadania z rodzaju fantastyki naukowej "Autostopem przez galaktykę" -mam go w ulubionych).
Historia się powtarza, maniacy religijni jakoś nie akceptują postępu i chcieli by być jedyną inteligentną rasą we wszechświecie
(zupełnie tak jak by w innym wypadku zawalił się mit o odkupieniu przez Jezusa -a czy ktoś powiedział, że Bóg lub jego "Syn" nie może zbawiać lokalnie różnych planet, a może inni nie popełnili grzechu pierworodnego i nie potrzeba im tego całego cyrku -jest wiele opcji -zawsze istnienie kosmitów mogą sobie jakoś wytłumaczyć, gorzej jeśli tacy obcy zechcą ujawnić się i szczerze odpowiedzieć na pogląd na religie -wtedy stali by się wrogami kościoła, godnymi stosu -jak to niegdyś wielu).
Przepraszam, że tak wiele o religii. Lecz nie dostrzegam innego powodu, przez który można by być niechętnym wizji odwiedzin UFO.
Nasza cywilizacja rozwija się bardzo szybko, im więcej się wie, tym szybszy postęp technologiczny. Wystarczy wyobrazić sobie przesuniecie o tysiąc tal, a gdy obcy zaczęli swoją przygodę z wynalezieniem komputerów o 10, 20, tysięcy lat przed nami?
Jak ich technologia mogła by stać w porównaniu do naszej? Jeśli wydaje się komuś, że wszystko jest odkryte i doszliśmy do granic możliwości to jest w grubym błędzie (autorzy opowiadań SF wytyczają nowe kierunki dla nauki, dla badań i często okazują się być prorokami przyszłości:)
Podsumowując nie rozumiem powodów zamknięcia na inne cywilizacje, potrafiące z łatwością przemierzać kosmos, bardzo wysoko rozwinięte (dlatego najprawdopodobniej dość przyjazne, bo z wiekiem się mądrzeje:)
Co do robaczków -nie powiedział bym, że inteligentne homo sapiens, tworzące kulturę to jak robaczki, a nawet jeśli porównamy się do akwarium z mrówkami, to sami po sobie wiemy, że uwielbiamy obserwować -Big Brother, ukryte kamery, rybki, domowe hodowle myszek, mrówek, gołębi pocztowych -ludzie wydają na to masę czasu i bywa, że pieniędzy -szczególnie badania naukowe. Czy odmawiasz takiej pasji z ciekawości przybyszom z kosmosu. Mówiąc, czego maili by tu szukać -a czego my szukamy na dnie oceanów, katalogując odkrywane tam gatunki jakiś dziwacznych zwierzątek o żadnym dla nas znaczeniu (wydając domyślnie miliony na specjalistyczne batyskafy, na takie naukowe wyprawy, tak jak na loty w kosmos).
Gdybym był u władzy też bym nie ujawniał niczego o UFO, chyba że jakieś nieznaczące strzępy, mało wiarygodnych danych (tak jak zrobiły to rządy kilku państw, pod naciskiem opinii społecznej, mającej prawnie zagwarantowaną wolność informacji).
Wielka polityka rządzi się swoimi prawami, które przypominają bardziej dalekosiężne strategiczne bardziej militarne.
Jeśli upubliczni czegoś w danej chwili nie przyniesie korzyści, a może takowe przynieść później to się tego nie robi.
wielka prośba, naprawdę wielka prośba - wiem, że angażujesz się emocjonalnie w to, co piszesz, ale litości... skorzystaj czasami ze słownika ortograficznego i interpunkcyjnego...
UFO to niezidentyfikowane obiekty latające, a nie obca forma życia. Zakładanie z góry że jedno i drugie jest tym samym to błąd.
Muszę przyznać, że rzeczywiście twoja wypowiedź jest trafna. Jednakże chyba nie zrozumiałeś mnie dokładnie. Otóż chodzi mi o to, ilość planet, na których powinno się rozwinąć życie jest ogromna. Być może nawet i nieskończenie wielka.Faktem jest że istnieje wielka ilość światków rzekomych spotkań z istotami nie z naszej planety. Nie wierze we wszystko co mówią ludzie ale nawet jeśli 95% kłamię to i tak duży odłam musi osób, które wiedzą o czym mówią. Ja nie mówię tu o mikrobach tylko o inteligentnych rasach. Istnieje wiele dowodów, filmów, akt, zdjęć. Rząd w Stanach Zjednoczonych rzeczywiście często kłamie i próbuje zamydlić ludziom oczy. PS mówisz że lot na marsa jest nie możliwy. To śmieszne. Dziś wysyłamy tam sądy, a lot załogowy jest planowany na rok 2020 i już teraz trwają nad nim prace.
Mówię, że lot do najbliższej gwiazdy jest niemożliwy i dla porównania daję Marsa, który jest w mikroskopijnej odległości od ziemi, a nie odbyliśmy jeszcze nań lotu załogowego bo jest to trudne. Lot jest wykonalny, ale czy tam polecimy to zupełnie inna kwestia. Ta impreza jest niezwykle kosztowna.
W kwestii ogromu planet i życia na nich:
"Głośny brytyjski astronom (Cambridge University). Fred Hoyle, pytał (1983): "Jakim cudem samo przypadkowe połączenie się substancji chemicznych w tzw. 'pierwotnej zawiesinie organicznej' miałoby wyprodukować 2 tysiące enzymów niezbędnych do życia? To absurd. Szanse na to są mniej więcej takie, jak szansa wyrzucenia 50 tysięcy razy pod rząd szóstki zwykłą kostką do gry, lub jak prawdopodobieństwo, że idąca przez złomowisko trąba powietrzna ułoży, z rozrzuconych części, funkcjonującego boeinga 747”. Astrofizyk Trinh Xuan Thuan określił to prawdopodobieństwo inaczej: "jak szansę, że łucznik trafił strzałą kwadrat o boku 1 cm z odległości 15 miliardów lat świetlnych”. zaś francuscy astrofizycy rosyjskiego pochodzenia, bracia Bogdanowowie, "jak 1:10(do potęgi tysięcznej), co wyklucza, by materia mogła się przypadkowo zorganizować w skomplikowane i wyrafinowane struktury”."
Masz do wyboru trzy opcje odnośnie powstania życia:
1 Bóg.
2 Niewiarygodny przypadek.
3 Życie przyszło z zewnątrz.
Punkt drugi istnienie życia na innych planetach ogranicza niezwykle mocno.
Punkt trzeci udowadnia, że życie istnieje na pewno (do nas dostało się w jakichś kapsułach zarodnikowych, albo na meteorytach).
Niestety na podstawie żadnego z powyższych punktów nie możesz mieć pewności, że coś nad Ziemią latało. Nasza ekspansja celem odnalezienia nowych lądów była napędzana:
1 zdobyciem nowych terenów do zamieszkania
2 zdobyciem kruszców (złoto, srebro itd.) - nazwijmy to w skrócie zdobywaniem minerałów
3 zdobyciem taniej siły roboczej
4 zdobyciem nowych technologii
Mniej więcej te same powody powinny przyświecać obcym:
1 - Odpada. Nie musiałbyś szukać obcych po fotkach. Oni już by tu byli i nigdzie by się nie chowali. Obawiam się, że rząd USA oraz każdy inny rząd mieliby gdzieś. Potraktowaliby nas tak jak kiedyś USA Indian.
2 - Odpada. Będąc w posiadaniu statków o możliwościach długodystansowych odpowiednie minerały mogą zdobywać na dowolnej planecie. Po co im nasza, skoro jest już spenetrowana przez ludzi?
3 - Odpada. Z tych samych powodów, które widzisz w punkcie pierwszym
4 - Bez żartów.
Religia, chrześcijaństwo, katolicyzm nie wyklucza, a nieoficjalnie nawet uznaje (w osobach wysoko postawionych dostojników, min. interesujących się, także speców od astronomii. Jak to miało było z księdzem Mikołajem Kopernikiem, otwarte umysły przecierają drogę ku poznaniu prawdy, szerszemu postrzeganiu świata, poza życzeniowo przyjętymi pewnikami, że musimy być sami skoro nikt nam tego oficjalnie nie ogłosił:) Tymczasem w Biblii możemy przeczytać o przybyszach z kosmosu, znaleźć dokładne opisy statków kosmicznych, procedur startowania, a nawet podróży kosmicznej (którą odbył prorok Henoch). Z tym, że jesteśmy sami tak jak z wyobrażeniem, że Ziemia jest płaska -kiedyś wszyscy byli o tym święcie przekonani. Wiedza szybko się rozchodzi tylko wtedy gdy jest to pożądane. Dopiero gdy proporcja między sceptykami, a realistami się wyrówna można będzie uznawać powszechnie fakty odwiedzin UFO na Ziemi.
Poruszyłem kwestię religii, gdyż wydaje się ona powszechnie przeszkadzać, wierzącym może zdawać się, że UFO koliduje z wiarą (a nic podobnego -istnienie nie zaprzecza, aktowi stworzenia świata przez jednego Boga, a od siebie dodam, że .. /albo innym razem, bo mam tendencje do rozpisywania się w temacie religii -jakby co bardzo chętnie odpowiem na wszelkie wątpliwości, pytania/).
Dlaczego mieli by nas odwiedzać. Uwierz mi, że istnieje nawet aż ok. 10 min bardzo ważnych powodów, których nie wymieniłeś.
Postrzegasz przedstawicieli obcych cywilizacji przez pryzmat naszej, która jest (szczerze) strasznie prymitywna /spójrzmy chociażby na to forum, internet, media, zarządzanie -to jest jak w czarnej komedii, totalny śmietnik, mówi się ile ludzi tyle zdań na jeden i ten sam temat, nie mówiąc już o kłamstwie, złodziejstwie, prywacie, krótkowzroczności, dewastacji środowiska.
Nasza cywilizacja jest jak niemowlę, młodziutka i głupawa. Do prawdy nie ma co jak wyobrazić sobie co będzie reprezentowała gdy nieco dorośnie, przypuśćmy za kolejne z 10 tyś. lat. Wtedy łatwiej będzie zrozumieć nam przybyszów z kosmosu, bo jak na razie to poziom wiedzy o świecie, postrzegania rzeczywistości, różnicy celów, wartości w niektórych przypadkach mógłby być taki jak między półdzikimi plemionami, zaledwie przed kilku tyś. lat, a współczesnym intelektualistom. Choć nawet współcześnie dysproporcja w poziomie wiedzy jest tak duża, że równie dobrze można by było podać przykład badacza, humanisty, naukowca, a jakiegoś prostego szarego człowieka, wychowanego w gorszej dzielnicy, gdzie obowiązują zasady "życie to walka" i nie ma mowy o zrobieniu czegoś dla ogólnego interesu, społeczności, kraju, kontynentu, planety, galaktyki i dalej. Zachęcam do obejrzenia filmu "Dzień w którym zatrzymała się Ziemia" gdzie obcy przybyli z misją naprawczą dla samo-destrukcyjnego gatunku ludzkiego, ale zrezygnowano z pomocy nam, z uwagi na zbyt duży poziom głupoty wśród ludzi, których nie dało by się przekonać do wprowadzenia zmian ratujących ich cywilizacje. Więc postanowiono zachować inne gatunki (zwierząt) a wyeliminować z tej pięknej planety Ziemi, ten jedyny pasożytniczy, niszczący ja gatunek homo-sapiens. To taka dość trafnie przedstawiająca nasz problem historyjka. Co ciekawe w rzeczywistości taki plan istnienie -odludnie, znaczne zmniejszenie populacji na Ziemi jest realizowane przez regulacje cenowe i przepisy międzynarodowe. Wg. mnie nie jest to jednak konieczne... Dużo by mówić. Historia kołem się toczy, wiele nas u czy o nas samych o elicie naszej władzy (jednak jakoś mało kto wyciąga wnioski i ulega złudzeniu, że żyje w sprawiedliwym, bezpiecznym, troszczącym się o niego ustroju -taka forma medialnie ustawianej demokracji to oszustwo:)
Co masz na myśli pisząc, iż życie przyszło z zewnątrz?
Swoją drogą /przy współcześnie przyjętym rozumieniu Boga/ byłbym skłonny zaryzykować twierdzenie, że żadne z trzech wymienionych nie odpowiada za powstanie życia (taki jużem zodiakalny baran -przekorny)
To jest właśnie w forach irytujące, że przypomina to syzyfową pracę. Pchasz ten głaz mozolnie pod górę (majstrujesz te posty w dużych ilościach), a tu nagle pojawia się nowy głos, który skupia się na jednym poście i ignoruje pozostałe. I teraz jest dylemat - pchać głaz od nowa pod górę, czy rzucić go w cholerę i iść np na piwo:)
"Tymczasem w Biblii możemy przeczytać o przybyszach z kosmosu, znaleźć dokładne opisy statków kosmicznych, procedur startowania, a nawet podróży kosmicznej (którą odbył prorok Henoch)."
Jestem pod wrażeniem, że wyważasz otwarte drzwi, bo piąty post pod Twoim zawiera następujący cytat:
"Czymś, co antydänikenowcy najskwapliwiej przemilczają, prawdziwą dla nich katastrofą, jest tzw. „Koło Blumricha”, opatentowane w kilkudziesięciu krajach. Amerykanin Joseph F. Blumrich, kierownik działu konstrukcji rakiet nośnych NASA (współprojektant rakiety Saturn), pierwszy raz zetknął się z problemami paleoastronautyki roku 1970, czytając „Wspomnienia z przyszłości”. Stał się wówczas zaciekłym wrogiem Szwajcara i chcąc obalić jego twierdzenia wczytał się w Biblię, po czym... skonstruował, wertując wyłącznie biblijny przekaz o spotkaniu proroka–kapłana Ezechiela z kosmitami (istotami „błyszczącymi jak gładzony spiż” i przybyłymi na Ziemię w „ognistym pojeździe”, który „zionął dymem spomiędzy kół”), mogące poruszać się we wszystkie strony „koło w kole”, zwane dzisiaj „latającym kołem przyszłości”. O „Kole Ezechiela” Biblia mówi: „Robota jego, jakoby było koło pośrodku koła, a mając iść, na cztery strony swoje chodziło”. „Koło Blumricha” też „chodzi” na wszystkie strony bez wysiłku. Podstawowy krąg sunie tradycyjnie do przodu lub tyłu, usytuowane zaś na obwodzie mniejsze koła w postaci wałków zezwalają całości ruszać się poprzecznie"
Nie będę dalej numerował, który to post. Znajdziesz przez Ctrl+F
O sceptycyzmie:
"Ustalmy coś - nie mówię, że w kosmosie nie ma innego życia. Gdybym tak powiedział byłby to bezwartościowy bełkot, ponieważ po prostu tego nie wiem i nie mam danych, aby się w tym temacie wypowiadać ze stuprocentową pewnością."
O podobieństwie myślenia:
"Zakładasz, że sposób myślenia tej cywilizacji jest podobny do naszego np występuje coś takiego jak ciekawość - nie wiesz czy występuje - zakładasz."
Innymi słowy już wcześniej kpiłem z "klonowania" innej cywilizacji na nasz wzór i podobieństwo. Dlatego nie mam najmniejszego zamiaru odpowiadać na: "Postrzegasz przedstawicieli obcych cywilizacji przez pryzmat naszej"
"Dlaczego mieli by nas odwiedzać. Uwierz mi, że istnieje nawet aż ok. 10 min bardzo ważnych powodów, których nie wymieniłeś."
Źle postawione pytanie - czy mają odpowiednie środki transportu, żeby wybierać się na wycieczkę do nas (o tym się nieprzyzwoicie rozpisywałem - sam znajdziesz)? I czy w ogóle, mówiąc bardzo skrótowo - mogę mieć 10 mln ważnych powodów, że by odwiedzić np Boliwię, ale pewnie nigdy nie odwiedzę. Bo mam jeszcze więcej ważnych powodów, żeby robić coś zupełnie innego.
I dlaczego zwolennicy życia pozaziemskiego narzekają na arogancję ludzi myślących, że jesteśmy sami w kosmosie, jednocześnie sami grzeszą arogancją, za pewnik uznając, iż jesteśmy niezwykle ciekawi dla obcych? Syndrom pępka świata?
Tak na marginesie - "Dzień w którym zatrzymała się Ziemia" oglądałem i prócz ogólnych zarysów fabuły zdążyłem wszystko zapomnieć - widać uznałem historyjkę za miałką. Niemniej jednak dziwi mnie jak można wskazywać, że obca cywilizacja może mieć odmienny tok myślenia, a potem wskazywać powody, z ziemskiego filmu, którego scenarzystą nie jest kosmitą?
O niemowlęctwie cywilizacji
Za 10 000 lat nasza cywilizacja będzie starsza i głupawa. Za 100 000 lat będzie stara i głupawa. Puść ludzi na żywioł, kasując wszystkie prawa, zakazy i środki przymusu, a zobaczysz że nic się nie zmieniło w tym względzie od tysiącleci. I nie widzę powodu, dla którego miałoby się coś zmienić w przyszłości. Chyba, że zacznie się grzebanie przy mózgu, lub manipulacja genami. Pytanie tylko, czy chcemy, aby umysł przyszłych ludzi był kreowany przez nas, skoro jesteśmy głupawi?
Inna i najważniejsza kwestia: czy nasza cywilizacja w ogóle będzie za np 10 000 lat? W czasie istnienia planety było już kilka gatunków absolutnie dominujących i szlag je trafiał, za sprawą różnego typu kataklizmów, po których pojawiał się kolejny (i zupełnie odmienny) gatunek.
"Co masz na myśli pisząc, iż życie przyszło z zewnątrz?"
Tzn. na meteorytach, w kapsułach zarodnikowych (wtedy czas podróżowania przestaje mieć znaczenie).
Doskonale rozumiem, że niekoniecznie musisz mieć chęć przebijać się przez wszystkie moje posty, dlatego liczę, że zrozumiesz, iż nie muszę mieć chęci odpowiadać na te same wątpliwości, które już dawno zostały omówione.
Zgadzam się z twoją wpowiedzią
"Zakładasz, że sposób myślenia tej cywilizacji jest podobny do naszego np występuje coś takiego jak ciekawość - nie wiesz czy występuje - zakładasz."
dobry cytat
ps . nie wiadomo czy u obcych występuje ciekawość, - to tak jakby im dać im 1 powód do odwiedzania naszej planety,bo np .jest kolorowa na tle innych planet wokoło naszej.
pytanie------a w sumie po co nam wiedzieć - czy ze jest inna forma życia we wszechświecie - ''co ma to wywołac - powszechny strach u ludzi na ziemi ,aby i byli lepsi i się jednoczyli przeciwko obcym,przeważnie zakładamy ze - oni są ci żle nastawieni.
Raczej za 500lat może się dowiemy ze na ksieżycu jest co najwyżej ...woda ,ze trzeba będzie się tam przenieść ze względu na - jakis zbliżajacy się kataklizm na ziemi ,przeludnienie lub wirus lub po prostu będziemy sobie podróżować ziemia księzyc ,księzyc ziemia -- na wakacje .
pozdrawiam
Po co ewentualnym kosmitom wiedza o nas tego nie wiem, mogą mieć inny tok myślenia, ale impulsem dla rozwoju naszej cywilizacji niejednokrotnie była ciekawość. Czego średniowieczni żeglarze szukali za horyzontem? Tylko pieniędzy, władzy i sławy? Pewnie w dużej mierze tak, ale też pchała ich zwykła ciekawość ku nieznanemu. Mimo lęków i zabobonów. Tak samo z kosmosem. Po co nam wiedza, czy w kosmosie istnieje życie? Jeśli istnieje wolałbym jednak coś o tym wiedzieć, nawet jeśli nie z powodu ciekawości to ze względu na bezpieczeństwo. Ciekawe czy Inkowie i Aztekowie nie chcieliby wiedzieć wcześniej kto i z jaką techniką ich tak mile "odwiedzi".
Zapraszam Cię na forum oobe.pl ;)
Po rejestracji w dziale Park zajrzyj na czata - powinieś mnie tam spotkać
No wiesz gościu to jest twój punkt widzenia. Ja nie jestem takim egoistą i nie uważam, że Ziemia to jedyna zamieszkała planeta.
Jeśli jest tak małe prawdopodobieństwo, że życie powstanie to dlaczego istniejemy. Skoro my możemy to czemu gdzieś indziej nie miało by powstać życie?
Aha i jeszcze jedno myślę, że co do tego prawdopodobieństwa to nie masz racji.
W naszym układzie słonecznym są a właściwie były 2 planety na których powstało życie. 1 to mars jako, że wiadomo że sprzyjały ku temu warunki między innymi powstanie płynnej wody co zostało udowodnione i chociaż teraz jest tam jedynie w postaci lodowej to kiedyś istniała.
2 to Ziemia chyba nie muszę tłumaczyć
Skoro w naszym układzie istniały 2 takie planety to w innych też mogą wystarczy, że znajdą sie w obrębie tzw. ''złotej strefy'' czyli miejsca idealnie ułożonego względem słońca jak właśnie Ziemia.
Aha jest pewien księżyc o nazwie EUROPA składający się jedynie z wody w naszym układzie planetarnym.
To chyba księżyc Jowisza. I pod tą wastwą lodu o wielkiej grubości prawdopodobnie znajdują się wodne stworzenia, które wytorzyły własne sposoby na przetrawnie bo przecież nie muszą potrzebować wszystkich tych warunków co my np.swiatła.
Dzięki, za przeczytanie!
2 planety na których powstało życie? O jasny gwint, no to chyba dobrałeś się do tych tajnych dokumentów rządy USA, bo nigdzie oficjalnie nie słyszałem, że na Marsie odkryto życie.
Twierdzenie, że jeśli gdzieś była woda, to na pewno było/jest też życie jest równie sensowne jak to, że jeśli gdzieś jest kolektura, to i wygrana w totolotka jest murowana.
Europa nie "składa się jedynie z wody". PRZYPUSZCZA się, że powierzchnię księżyca przykrywa gruba powłoka lodowa pod którą znajduje się woda. Skąd od PRZYPUSZCZENIA o występowaniu wody w stanie ciekłym (równie dobrze może tam być tylko lód) doszedłeś do "wodnych stworzeń, które stworzyły własne sposoby na przetrwanie bo przecież nie muszą potrzebować wszystkich tych warunków co my np.światła", to ja doprawdy nie wiem. Że ja nie wiem, to pikuś, gorzej, że naukowcy też nic o tym nie wiedzą, zatem proponuję, abyś te rewelacje opublikował nie na Filmwebie, tylko na jakichś bardziej specjalistycznych łamach o wyrobionej reputacji naukowej. Sądzę że z taką wiedzą nagrodę Nobla otrzymasz bez żadnego problemu. Oczywiście jeśli potrafisz to udowodnić...
"Ja nie jestem takim egoistą i nie uważam, że Ziemia to jedyna zamieszkała planeta."
Mój drogi, egoizm nie ma z tym nic wspólnego. Oficjalny zarzut dla ludzi, którzy kwestionują, iż nie jesteśmy sami w kosmosie to zarzut arogancji. Jest to o tyle nieistotne, że nie kwestionuję istnienia w kosmosie życia. Kwestionuję, że to życie lata nad Ziemią, co w ścisłej tajemnicy ukrywa rząd USA.
"Dzięki, za przeczytanie!"
Nie ma za co. Mimo, iż się nie zgadzamy, był to jeden z ciekawszych postów jaki ostatnio czytałem, bo przynajmniej masz jakieś argumenty i wiedzę, co nie trafia się często.
Pozdrawiam.
Fakt nie zgadzamy się.
Ja twierdzę, że życie się gdzieś rozwinęło, a Ty tak nie do końca.
Może już się trochę powtarzam ale jak dla mnie to wszechświat jest tak ogromny, że coś oprócz Ziemi mogło powstać. Nie tylko coś ale nawet i ktoś.
Jest pewne równanie które świetnie określa moje przemyślenia. To tzw. równanie Drake'a. Polecam jest naprawdę ciekawe i opisuje to co ważne w powstaniu życia i jakie jest jego prawdopodobieństwo.
PS osobiście podoba mi się ta dyskusja ze względu na to, że osoby z którymi mógłbym na ten temat rozmawiać i polemizować trafiają się rzeczywiście rzadko.
Liczę na kolejną odpowiedź.
Do usłyszenia, a raczej do przeczytania!
Nie ma specjalnie o czym rozmawiać, dlatego, że trzeba bazować wyłącznie na domysłach, co nie do końca jest sensowne, bo np z góry zakładam, że ewentualni obcy będą posługiwać się logika podobną do naszej, co jest posunięciem ryzykownym. Po prostu priorytety mogą mieć zupełnie inne. Nie mówiąc o tym, że samo istnienie obcych, jest sprawą czysto hipotetyczną.
Kiedyś czytałem Danikena, ale on ma jeden bardzo słaby punkt - miesza rzeczy istotnie ciekawe z rzeczami ewidentnie słabymi, które łatwo można podważyć. Szkoda, bo jedna słabość kompromituje całą linię rozumowania (nawet gdyby cała reszta była świętą prawdą). Dla odmiany te przypadki, które potwierdzają rewelacje autora są starannie przemilczane. np:
"Czymś, co antydänikenowcy najskwapliwiej przemilczają, prawdziwą dla nich katastrofą, jest tzw. „Koło Blumricha”, opatentowane w kilkudziesięciu krajach. Amerykanin Joseph F. Blumrich, kierownik działu konstrukcji rakiet nośnych NASA (współprojektant rakiety Saturn), pierwszy raz zetknął się z problemami paleoastronautyki roku 1970, czytając „Wspomnienia z przyszłości”. Stał się wówczas zaciekłym wrogiem Szwajcara i chcąc obalić jego twierdzenia wczytał się w Biblię, po czym... skonstruował, wertując wyłącznie biblijny przekaz o spotkaniu proroka–kapłana Ezechiela z kosmitami (istotami „błyszczącymi jak gładzony spiż” i przybyłymi na Ziemię w „ognistym pojeździe”, który „zionął dymem spomiędzy kół”), mogące poruszać się we wszystkie strony „koło w kole”, zwane dzisiaj „latającym kołem przyszłości”. O „Kole Ezechiela” Biblia mówi: „Robota jego, jakoby było koło pośrodku koła, a mając iść, na cztery strony swoje chodziło”. „Koło Blumricha” też „chodzi” na wszystkie strony bez wysiłku. Podstawowy krąg sunie tradycyjnie do przodu lub tyłu, usytuowane zaś na obwodzie mniejsze koła w postaci wałków zezwalają całości ruszać się poprzecznie".
Tu jednak należy stwierdzić, że owo przemilczanie nie jest efektem spisu rządu USA, tylko wściekłością naukowców, zupełnie bezradnych wobec faktów, burzących uporządkowany świat naukowych dogmatów.
Ciekawą teorię widziałem też u Hancocka, który z kolei twierdzi, że nie było żadnych odwiedzin obcych cywilizacji. Po prostu na długo przed nami była inna rozwinięta cywilizacja. Ta teoria ma moim zdaniem spore luki, ale niesie także kolejne pytania na które ciężko znaleźć odpowiedź. Hancock przedstawia stare mapy (mapy Piri Raisa bez wątpienia bazujące na jeszcze starszych dokumentach) odwzorowujące między innymi wybrzeża Antarktydy, Owe mapy powstały w Konstantynopolu w 1513 roku. Można wzruszyć ramionami - no i cóż z tego? Nudy. Otóż nie. Bo wystarczy spojrzeć na datę odkrycia Antarktydy i zobaczymy datę 1818 r. Ponad 300 lat później. Co więcej stare mapy przedstawiają zarys wybrzeży Antarktydy POD POWŁOKĄ LODU. Co to oznacza? Że albo mapy były robione w momencie kiedy lodu na Antarktydzie nie było, czyli 13 000 lat temu (nie muszę chyba dodawać, że w tamtych czasach nie było żadnej cywilizacji, która miałaby środki, aby dokonać odpowiednie pomiary i nanieść je na mapę), albo posiadała odpowiednie środki, które my mamy dopiero od połowy ubiegłego stulecia, dzięki czemu mimo lodowej pokrywy mogli zobaczyć co jest pod spodem. Co więcej rzut kartograficzny użyty przy wykonaniu starych map jest zrobiony przy użyciu metod, których stopień zaawansowania jest porównywalny z współczesnym (rzut dokładnie uwzględnia kulistość Ziemi).
Hancock skupił się na mitycznej Atlantydzie, która ponoć była kiedyś kolebką rozwiniętej cywilizacji, a która zginęła w wyniku potężnej katastrofy. Badania geologiczne dna mórz i oceanów, a także lądów storpedowały całą teorię, ponieważ nie wykryły na powierzchni planety (w określonym odcinku czasowym) żadnych ruchów tektonicznych, które potwierdzałyby istnienie zaginionego lądu. Storpedowały, ale nie wykluczyły definitywnie. Otóż wg naukowych teorii co pewien czas zmienia się biegun Ziemi. Czapa lodowa na biegunie rośnie nierównomiernie, zatem ruch obrotowy planety bywa zakłócany siłą odśrodkową ciągnącą mocniej w kierunku większego nagromadzenia lodu. Ponieważ powłoka ziemska jest jak skórka na pomarańczy, więc przy dużym zakłóceniu skorupa potrafi przesunąć się, dzięki czemu biegun przesuwa się przykrywając lodem nowy obszar, natomiast ten który dotychczas był na biegunie trafia w rejony bliższe równika. Zatem można sobie wyobrazić, że mityczna Atlantyda, to nic innego, jak dzisiejsza Antarktyda. Teoria jest elegancka, i tym bardziej kusząca, że gruba powłoka lodu powinna zakonserwować ewentualne pozostałości po dawnej cywilizacji. Natomiast bardzo słaba strona tej teorii jest taka, że ja osobiście nie wierzę, aby społeczeństwo o bardzo wysokim stopniu rozwoju skoncentrowało się na jednym kontynencie, zupełnie ignorując pozostałe. Zatem gdzie się podziały pozostałości zaginionej cywilizacji na innych kontynentach? Tego pytania Hancock nie stawia, więc nawet nie próbuje na nie odpowiedzieć. Niemniej bez odpowiedzi pozostaje również pytanie jak udało się komuś odwzorować w nowoczesnym rzucie mapę czegoś, co zostało odkryte 300 lat później, na dodatek odwzorowując z pominięciem potężnej warstwy lodu, która wszystko przesłania?
I to by było na tyle. W końcu jest to forum filmowe, a nie o UFO, dlatego pozwolę sobie na tym zakończyć.
PS
Książka Hancocka jest z 1995 roku. Książki Danikena są dużo starsze, więc być może część, albo i nawet wszystko z tego co napisałem jest dawno nieaktualne. Tego niestety nie wiem.
Mozna dodac jeszcze piramidy, ktore sa nadzwyczajne, wystarczy o nich troche lepiej poczytac ! Jeszcze mozna dodac (kurcze, nie pamietam nazwy) wykopaliska w ameryce srodkowej, gdzie znalezli wielkie monumenty i mury z granitu, ktory mozna deformowac tylko diamantem ! Temat jest bardzo gleboki i interesujacy ... Dochodza do tego rysunki Egipskie, dziwne pokoje w egipskich swiatyniach, wszedzie piramidy, perfekcyjne wykonanie wszystkiego, wszytkie teksty religijne sa podobne do siebie i zawsze mowia o ''swietych'' co zchodza z nieba (anioly) ect. Pelno tego jest, ale masz racje, to nie jet forum o UFO ;)
Na istnienie "pozaziemskich istot żywych" jest wzór !!!! ...i wynik był pozytywny w ilości ponad stu (planet) z życie pozaziemskim,i niema drugiej identycznej ZIEMI wiec każde odkryte życie nie będzie takie jak na ziemi,
polecam program "Wszechświat znany i nieznany" na Nat.Geo.HD w Soboty :) , Doświadczenia, świetne animacje i zdjęcia , prekursorzy wszechświata , jeden z naj programów jakie oglądałem
Ale obce formy życia nie muszą wyglądać ani być podobne do czegokolwiek co znamy. Wszystko zależy od warunków w jakich życie sie rozwinie, jeśli ma tyle szczęścia oczywiście. Mikroorganizmy wcale niekoniecznie muszą dalej ewoluować w faune i flore, ani tym bardziej społeczną cywilizacje taką jak ludzie
No, o tym nie wiedziałem orion_2 więc sprzeczać się na pewno nie będę.
Ale wiesz ja jeszcze mam czas na przeczytanie książek o których mówiłeś bo mam zaledwie 15 lat.
Wiem, że to nie jest forum ale fajnie z kimś porozmawiać o kosmosie. Z osobą która by tylko o nim wiedziała i o obcych.
Niezależnie od tego czy istnieją, czy też nie.
Jeśli kiedyś gdzieś w księgarni natrafię na taką książkę to chętnie wypożyczę.
A jak narazie to pozdrawiam !
Zgadzam się z pabloyo5 , przy tak wielkim ogromnie znanego fragmentu wszechświata jest bardzo prawdopodobne ze gdzieś może istnieć życie, może ich wiedza techniczna jest taka jak nasza , może są bardzo zaawansowani a może to jakieś mikroorganizmy, tak czy siak na pewno istnieje coś więcej, nie ważne jaką ideologią się posługujemy czy nauką czy religią żadne nie zaprzecza istnieniu innego życia.
Kilka lat temu mówiono że życie na innej planecie w naszym układzie jest nie możliwe naukowcy dawali sobie rękę uciąć a tu BAH ślady po mikroorganizmach na marsie, nie zaprzeczajmy rzeczą na które nie potrafimy się otworzyć, jeszcze nie jedno nas zaskoczy i to nie za 200 czy 300 lat a być może za czasów nasze pokolenia
Czizas ludzie... Jesli zabieracie sie do tematu jak jego zalozyciel, to chociaz rozrozniajcie formy. UFO - to niezidentyfikowane obiekty latajace (jak nazwa wskazuje nie zadne obce formy zycia, co wiara przyjmuje od razu slyszac UFO) i w UFo mozna nie wierzyc poniewaz po pierwsze ludzie za UFO potrafia uznac chmure, puszczane lampiony, Wenus, jasniejsze gwiazdy, satelity, samoloty, efekty towarzyszace halo slonecznemu (jak slonca poboczne - tu czesto obok UFO mowi sie tez o cudach). Po drugie wg naszej obecnej wiedzy nie istnieja prawa na podroze miedzygwiezdne (swiatlo do najblizszej gwiazdy leci ponad 4 lata - predkosc w prozni to 300tys km/s - zachodza tu efekty relatywistyczne i nie sposob by czlowiek lub inna istota z taka predkoscia podrozowala). Wierzyc mozna natomiast w zycie pozaziemskie, zycie na inncyh planetach, ale tez nalezy pamietac, ze wcale nie musi go tam byc - na Ziemi mamy farta: 1 odpowiednia odleglosc ziemii od slonca, slonce odpowiedniej wielkosci budowy i temperaturze, w miare spokojne, temperatura sprzyjajaca zyciu na planecie, woda w stanie cieklym, atmosfera o odpowiednim skladzie i wysokosci, a co najwazniejsze dodatkowo pole magnetyczne o odpowiednim natezeniu - chroniace atmosfere ziemska przed wydmuchaniem w kosmos przez wiatr sloneczny. Jeszcze jedna kwestia wielu jest tu madrych, ale jak widze takie tematy a studiuje to i wiem, wiec mnie to drzazni - predkosc swiatla zostala przekroczona. Pamietac nalezy ze predkosc swiatla w prozni to 300 tys km/s, ale w np wodzie jest ona wolniejsza (zalezy od osrodka, jak szklo, krysztal, gaz etc) i w wodzie sa czasteczki ktore ja pokonuja (tam nie wynosi ona 300 tys km/s ale mniej i dlatego jest to mozliwe). Dobrym przykladem jest tu blekitna poswiata (jakby plazmowa) wokol rdzeni reaktorow zanurzonych w wodzie. Blagam nie piszcie o zyciu pozaziemskim okreslajac je UFO, czy mowiac ze predkosci swiatla nie da sie pokonac - nie da sie ale w prozni i to przy obecnym stanie wiedzy ;p
Szanowny dyskutancie, ubolewam, iż podrażniłem Cię swoim stwierdzeniem o prędkości światła, aczkolwiek sądzę, że się czepiasz. Rozmowa jest o podróżach międzygwiezdnych, a nie o podróżach podwodnych. Chciałbym również podkablować, iż producenci samolotów bezczelnie twierdzą, że ich maszyny przekraczają barierę dźwięku, podczas gdy np w głębinach morskich, to ten samolot wcale taki szybki nie jest. Dalszych przykładów nie będę mnożył, bo się pewnie rozdrażnisz jeszcze bardziej.
No proszę.
Ja tu chciałem wyjaśnić tylko kilka kwestii, a dochodzimy tu już do takich stwierdzeń.
Zgadzam się z orionem_2. Pozwolisz, że Cię zacytuję ,,Rozmowa jest o podróżach międzygwiezdnych, a nie o podróżach podwodnych.''
Cieszę się, że mój temat przyciąga tylu mądrych ludzi i jestem szczęśliwy, że możemy podyskutować o wielu sprawach w gronie tak zacnych osób.
Pozdrawiam wszystkich wypowiadających się w temacie!
Nie ma dla mnie wątpliwości, czy istnieją inne cywilizacje. Jest to dla mnie pewne, biorąc pod uwagę ogrom wszechświata. Argument o niesprzyjających warunkach łatwo obalić - na samej naszej planecie istnieją organizmy perfekcyjnie przystosowane do koszmarnych warunków (ryby żyjące na ogromnych głębokościach, formy życia zamieszkujące pustynie, bakterie przeprowadzające fotosyntezę z użyciem zabójczego dla nas arsenu i mnóstwo innych). Tych, które wykształciły cywilizacje wystarczające do obdywania międzygwiezdnych podróży nie może być wiele, ale również z pewnością istnieją, może nawet prowadząc ogromne wojny lub odwrotnie - w zgodzie budując Unię Międzyplanetarną - nasza wiedza w tym temacie jest tak nikła, że niewiele teorii możemy wykluczyć. orion2 napisał, że kosmici musieliby kierować się chęcią zdobycia terenów, surowców mineralnych czy technologii.
Właśnie w tej chwili gdzieś na świecie grupa naukowców obserwuje życie żuków gnojarzy, a nie mamy z tego ani terenów, ani surowców, ani technologii, ani innych wymiernych korzyści.
Tym samym mogłaby się kierować każda inteligentna forma życia obserwując NASZĄ planetę - chęcią poznania i zdobycia wiedzy o innym gatunku. Zwyczajnie, chcą coś wpisać w swych encyklopediach pod hasłem "Ziemia" - co w tym dziwnego?
Mogło nawet dojść do omawianej tu sytuacji, w której zalążki cywilizacji przekazali ludziom właśnie kosmici - mogli to zrobić w wielu różnych celach i trzeba taką wersję zdarzeń uznać za prawdopodobną (zwłaszcza, że jest niewiele innych dobrych teorii w tym temacie). Przyznam, że znawcą zagadnienia nie jestem - lecz temat niezwykle mnie zaciekawił i postanowiłem wyrazić swoje zdanie.Pozdrawiam.
"Jest to dla mnie pewne, biorąc pod uwagę ogrom wszechświata."
Gratuluje pewności. Ja natomiast jestem pewien, że na Saharze muszą żyć pingwiny. No bo to duży kawał ziemi jest. Bez obrazy, ale pewność, to można mieć, jeśli się ma niezbite dowody.
"Właśnie w tej chwili gdzieś na świecie grupa naukowców obserwuje życie żuków gnojarzy, a nie mamy z tego ani terenów, ani surowców, ani technologii, ani innych wymiernych korzyści."
Napisałem też, że od innych planet dzieli nas spora odległość, zatem rozumiem, iż znów masz pewność, że te cywilizacje z łatwością pokonują ogromne odległości, oraz że są zainteresowane "żukami gnojarzami". Nie napisałeś tylko dlaczego ukrywają się przed nami. Chyba nie ze strachu, bo raczej do nich konkwistadorów nie wyślemy. Jak mi się wydaje nie ma na czym.
Przepraszam za sarkastyczny ton, ale ta życzeniowa "pewność", nie poparta żadnymi dowodami, nieco mnie dobija. Pozdrawiam.
A ja jestem pewien, że pingwiny nie mają warunków ani do podróży na Saharę, ani do przeżycia na niej.
Nie ujawniają się nam, bo nie chcą zaburzać naturalnego biegu rzeczy. Jeśli włazisz z buciorami do mrowiska to
nie obserwujesz naturalnego zachowania mrówek, tylko ich reakcję na wtargnięcie.
Wyrażając swą opinię ZAŁOŻYŁEM, że mogą pokonać takie odległości i wyraziłem PEWNOŚĆ że jeśli mogą, to jako istoty inteligentne będą zainteresowane obserwowaniem innych cywilizacji.
Dobrze. Mam absolutną pewność, że istnieją krasnoludki. Zakładam, że jako istoty inteligentne, obserwują nas z boku i nie chcą włazić w mrowisko z butami, dlatego ukrywają się przed nami. Krasnoludki istnieją w różnych przekazach pisanych, np u Konopnickiej.
W czym moje założenie jest gorsze od Twojego?
1. Mamy dość dużą wiedzę o terenach na których żyjemy - zbadaliśmy ogromną część jaskiń, że nie wspomnę o powierzchni - nie mam pojęcia, gdzie według ciebie miałyby żyć krasnoludki i jak udaje im się ukrywać swą egzystencje.
O kosmosie wiemy niewiele, głównie opieramy się na założeniach i spekulacjach.
2. Przekaz pisany przekazowi pisanemu nierówny. Konopnicka pisała o krasnoludkach sama traktując je jako fikcję - były to bajki i wiersze, nie reportaże czy dokumenty. Tak jak Dzień Niepodległości nie jest wiarygodnym źródłem informacji, tak - tym bardziej - nie jest nim O krasnoludkach i sierotce Marysi. O Obcych dokumentacje ujawnia choćby FBI - instytucja dosyć wiarygodna.
Znajdowano jedynie gazowe olbrzymy w pobliżu gwiazd ponieważ tylko takie planety można wykryć. Całe to wykrywanie planet polega tylko i wyłącznie na zaćmieniach - jeśli obserwowana gwiazda zacznie emitować mniejszą ilość promieniowania em to można spokojnie założyć, że w jej pobliżu jest planeta, która ją zasłania. Albo inny obiekt zdolny zaćmić gwiazdę :P
Nic więc dziwnego, że nie znaleziono dotychczas skalistych planet. Są po prostu za małe by zaćmienie było widoczne z odległości n lat świetlnych.
Co do podróży międzygwiezdnych - nawet jeśli jakaś tam cywilizacja opanowałaby podróże z prędkością równą 1% prędkości światła, a każda jej nowa kolonia (gwiazda) wysyłałaby nowy pojazd kosmiczny co 500 lat to owa cywilizacja podbiłaby Drogę Mleczną w 10 milionów lat. Nie jest to zbyt wiele w skali kosmologicznej więc coś tu jest nie tak skoro jeszcze nikt nas nie odwiedził.
Co do panspermii - znaleziono meteoryty zawierające proste bakterie więc teoria nie dość że ma solidny dowód na możliwość jej występowania to dodatkowo przyczynia się do uznania życia pozaziemskiego.
Polecam zapoznanie się z paradoksem Fermiego i odnośnikami do niego. Choćby na wiki, nie jest to wcale tam tak źle opisane.
Pozdrawiam.
1) Przykład Stanów Zjednoczonych - to była kolonia brytyjska i ile nią została? Co oznacza, że byłby to zbiór osobno rządzonych planet, a nie jedna cywilizacja, bo i możliwości komunikacyjne są raczej słabiutkie.
2) No proszę. Nagle okazało się, że co 500 lat jest planeta nadająca się do zamieszkania.
3) A jeszcze lepiej wygląda ta podróż - statek wyładowany raczej dużą ilością żyjących istot (przy małej ilości jest problem - jedno pokolenie nie doleci, a krzyżówki w tej samej puli genów doprowadzą do paskudnych rzeczy), do tego wyładowany po brzegi żywnością na 500 lat i ciągnący za sobą stację benzynową, bo paliwa też trzeba dużo, no i trzeba też jakoś powietrze zrobić, i wodę, czyli zapasik chemikaliów by się przydał. Części też trzeba koniecznie wziąć, bo niestety po 500 latach coś się zepsuć może. Nawet może się zepsuć na amen i wtedy kłopot jest bardzo poważny. Byłbym zapomniał - leki. 500 lat to nie w kij dmuchał - wylęgnie się jakaś zaraza i po załodze. Jeszcze dobrze, jak się wylęgnie taka, na którą leki są. A jak to będzie jakaś nieznana? Prócz tego jakieś ciuchy, no bo po 500 latach to nawet stal może nie wytrzymać, a co dopiero materiał.
Powiedzmy, że załoga to nudziarze i nie potrzebują rozrywki, typu nowy film, czy nowa książka, w końcu można też przez całe życie grać w warcaby i cieszyć, się misja kolonizatora.
No i po 500 latach jak dolatują i się jednak okazuje się, że nie ma żadnej nadającej się do życia planety, a jedzenia i paliwa też już nie ma. To co, dzwonią po taksówkę i wracają do domu?
Ale dobrze - weźmy wariant optymistyczny - docierają na skalistą planetę, ta planeta ma nawet atmosferę i ma odpowiednią odległość od gwiazdy i pewnie ma też jakieś czapy lodowe, z których można wodę wziąć. A niech stracę - ona się nawet dosyć szybko kręci dookoła swojej osi, więc doba trwa powiedzmy 24 godziny (bo bez tego jedna część planety, nagrzewałaby się zbyt mocno, a na drugiej byłoby odrobinę mroźno. Nasi dzielni koloniści przylatują, i co? Tam już rosną rozłożyste jabłonie i rozciągają się bezkresne pola pszenicy? Tylko brać i jeść? Żeby przekształcić planetę trzeba kolejnych, długich lat, czyli niezbędne są jeszcze większe zapasy żywności. I nie tylko żywności.
Czy ja już wspominałem, że zdarzają się uderzenia meteorytów o planetę, co kończy się zwielokrotnioną erupcją wulkanów i emisją pyłów do atmosfery, które blokują światło słoneczne i w efekcie najpierw padają rośliny, potem zwierzęta roślinożerne, a na końcu mięsożerne? Bo nie ma co jeść. A tu naraz mamy wiekową cywilizację - 10 milionów lat. Coś mi się zdaje, że macierzysta gwiazda oświetlająca układ planetarny obcych zaliczyłaby w tym czasie zgon. Czy wspomniałem, że zdarzają się czarne dziury, których koniecznie trzeba unikać i pulsary, które promieniowanie mogą taki statek obrócić w cmentarz, więc lot po prostej bezpieczny nie jest? Czy wspominałem, że podczas podróży kosmicznej w stanie nieważkości zanikają mięśnie, bo przy braku ciążenia nie są potrzebne? Za to są bardzo potrzebne po wylądowaniu.
Musisz albo pójść po bandzie i założyć optymistycznie, tak jak kolega powyżej, że obcy sobie bez problemu latają z prędkością większą od światła, na co liczne dowody mają agenci FBI z "Archiwum X", albo porzuć myśli kolonizacyjne, bo z takim transportem jaki opisujesz, to pewna katastrofa.
Pozdrawiam również.
Jak już wspomniałem cytuję paradoks Fermiego, gościa, który jako pierwszy zbudował elektrownię jądrową (dokładnie stos, ale nie ma to większego znaczenia bo udało mu się zapanować nad rozszczepianiem się uranu), a więc nie w kij dmuchał jego umysł.
Poza tym, co za różnica. 10 milionów czy miliard lat? Nasza galaktyka ma 13 miliardów lat, do tego czasu spokojnie wytworzyłoby się życie.
Problemy, o których mówisz są istotne, ale chyba nie oczekujesz, że ktoś poleci w dany układ nie wiedząc wcześniej czy nie zwróci mu się za wielką fregatę ogromnych statków fabryk/szklarni itp.?
Zresztą nasza argumentacja opiera się o udowodnienie czy istnieją szaraki, które mogą podróżować między planetami. Cóż, sam Einstein powiedział, że byłoby to możliwe gdyby wszechświat nie był rozpatrywany w układzie kartezjańskim. Po części to udowodnił ogólną teorią względności, ale nie o to nam przecież chodzi, nie?
Założenie, że nie ma inteligentnych form życia w galaktyce poza nami, ponieważ żadnego nie zauważyliśmy jest sporym uproszczeniem. W przestrzeni kosmicznej może być masa planet przepełnionych miastami i gatunkami podobnymi do naszego, ale nie musimy wcale tego zauważać. Telewizyjny sygnał radiowy jest trudny do odróżnienia od białego szumu po odległości 0,3 lat świetlnych, a przecież wiadomo, że Proxima Centauri, najbliższa nam gwiazda, znajduje się w odległości 4 lat świetlnych. Poza tym, spójrz na nas. Dzisiaj nie nadaje się fal radiowych do przekazywania telewizji w stopniu takim jak 20 lat temu. Coraz mocniej korzystamy z mikrofal, a te są powszechne w przestrzeni kosmicznej. Poza tym część sygnałów z Ziemi w formie promieniowania mikrofalowego zgarniają satelity.
Generalnie ONI mogą, ba nawet w 100% tam są. Ale nie muszą wcale latać statkami międzygwiezdnymi.
Pozdrawiam ponownie.
Ustalmy coś - nie mówię, że w kosmosie nie ma innego życia. Gdybym tak powiedział byłby to bezwartościowy bełkot, ponieważ po prostu tego nie wiem i nie mam danych, aby się w tym temacie wypowiadać ze stuprocentową pewnością. Jeszcze raz zacytuję:
"Głośny brytyjski astronom (Cambridge University). Fred Hoyle, pytał (1983): "Jakim cudem samo przypadkowe połączenie się substancji chemicznych w tzw. 'pierwotnej zawiesinie organicznej' miałoby wyprodukować 2 tysiące enzymów niezbędnych do życia? To absurd. Szanse na to są mniej więcej takie, jak szansa wyrzucenia 50 tysięcy razy pod rząd szóstki zwykłą kostką do gry, lub jak prawdopodobieństwo, że idąca przez złomowisko trąba powietrzna ułoży, z rozrzuconych części, funkcjonującego boeinga 747”. Astrofizyk Trinh Xuan Thuan określił to prawdopodobieństwo inaczej: "jak szansę, że łucznik trafił strzałą kwadrat o boku 1 cm z odległości 15 miliardów lat świetlnych”. zaś francuscy astrofizycy rosyjskiego pochodzenia, bracia Bogdanowowie, "jak 1:10(do potęgi tysięcznej), co wyklucza, by materia mogła się przypadkowo zorganizować w skomplikowane i wyrafinowane struktury”
Oczywiście nawet przy skrajnie niskim prawdopodobieństwie zawsze jest ten minimalny promil, że jednak coś zaiskrzyło i życie powstało, zwłaszcza, że nawet nie potrafimy dosięgnąć wzrokiem krańców wszechświata.
Stanowczo jednak kwestionuję, że to życie w formie statków kosmicznych, napakowanych obcymi dociera do nas. Kwestie przemieszczania się po tak ogromnych rejonach to jednak problem poważny (oczywiście każdy może sobie usiąść i założyć np że obcy się teleportują w jednym momencie z jednego krańca galaktyki na drugi, ale chwilowo założeń wziętych z filmów fantastycznych mam serdecznie dość) Ogrom wszechświata, prócz tego, że zwiększa szansę na powstanie życia ma jeszcze jedną cechę - potężnie zmniejsza szansę na spotkanie się cywilizacji. A założenie, że ktoś u nas bywa ma tę słabą stronę, że trzeba najpierw założyć, że ten ktoś nas w ogóle odnalazł, co uważam za skrajnie mało prawdopodobne.
Konkludując, generalnie oni MOGĄ tam być (na pewno nie na 100% - 100% to pewnik, a ja nie znam twardych faktów w tym temacie, które mogą stanowić pewnik).
Technika rzecz jasna idzie do przodu, ale są pewne bariery - jak już pisałem niżej - prędkość światła jest dal organizmów zabójcza. Kierowca formuły 1 na zakrętach boryka się z poważnymi przeciążeniami. Pilot który wyprowadza samolot z lotu nurkującego może stracić przytomność, a to jest niewart uwagi drobiazg w porównaniu z prędkością światła. I tylko w filmach fantastycznych dzielny kapitan statku wydaje komendę "włączyć hipernapęd" i prędkość stapia wymijane gwiazdy w świetliste linie, natomiast załoga rutynowo obserwuje wskaźniki, lub się nudzi. Faktycznie taki rozkaz byłby ostatnim w życiu dzielnego kapitana.
Ale sa tez tacy, ktorzy twierdza ze to nie jest tak bardzo nieprawdopodobne... Tak naprawde nie wiemy prawie nic o tym gdzie i jak moze powstac zycie, i w jakich warunkach moze przetrwac (na przyklad mozna dac ziemie, na ktorej sa bakterie ktore wytrzymuja w ekstremalnych warunkach). Obcy nie musza oddychac tlenem, ich planeta nie musi miec zaawansowanego pola magnetycznego (moga miec wyksztalcone obrony w swoim ciele), nie musza miec wody (naukowcy przypuszczaja ze na przyklad, Metan moglby wziasc miejsce Wody), po prostu moga byc zupelnie inni od nas !
Warto poczytac takze o eksperymencie Stanley-a Miller-a, ktory wytworzyl ''amminoacidi'' (przepraszam ale mieszkam we wloszech od 6 lat i nie znam polskich nazw) uzywajac do tego wody, metanu, amoniaku, wodoru i swiatla. A teraz zrobmy mala analize: Metan, dosc powszechny element w naszym ukladzie, tak samo Amoniak, Woda mniej powszechna ale tez jest (ale tylko na ziemi w trzech statach), a o Wodorze nie bede wspominal ... Wiec widac ze zycie nie musi byc tak nierealne ( wiele naukowcow twierdzy ze zycie moglo sie rozwinelo na Europie i Tytanie, i niebezpodstawnie).
Jesli dodamy najnowsze badanie mlodych studentow na Uniwersytecie, ktorego imienia nie pamietam ;P , ktorzy dosli do wniosku ze planety skaliste sa najbardziej ''popularne'' we wszechswiecie, dojdzie do wniosku ze zycie najprawdopodobniej istnieje poza ziemia. (o tych studentach czytalem na jakims portalu naukowym, nie pamietam niestety nazwy, i wykorzystalem to do mojego referatu ;P)
Chcialbym dodac, tak od siebie, ze osobiscie nie wierze w te wszystkie zdjecia statkow kosmicznych, porwania przez kosmitow itp. Bo tak naprawde to co by od nas chcieli ? Przeciez jak sa tak inteligenti ze przylecieli do nas, to bez zadnego zakrozenia mogli by sie wszystkim pokazac. Chociaz moze my jestesmy ich ''eksperymentem'' ? (niekturzy tez tak mysla, chociaz wedlug mnie, te osoby, nie czuja sie chyba dobrze ;) bez obrazy ! )
Pozdrawiam, i przepraszam za moj okropny jezyk, ale jak wczeszniej napisalem, niestety od wielu lat w polsce nie mieszkam. PS. Narazie to co naukowcy mowia to sa wszystkie przypuszczenia, nic nie jest pewne, wiec tak samo mozesz miec racje ty, i tak samo ja. ;)
Zaczyna mnie denerwować twoje (świadome lub nie) błędne interpretowanie moich słów. Powiedziałem, że ZAKŁADAM możliwość takich podróży na potrzeby dyskusji - tak jak zrobiłeś to Ty, pisząc o motywach jakie musiałyby kierować ewentualnymi przybyszami [jeden z pierwszych postów w temacie]. Pewność wyraziłem jedynie wobec istnienia innych form życia - czego, owszem, jestem pewien.
Twoje argumenty opierają się na tym, że cywilizacja pozaziemska zdolna do opanowania lotów międzygwiezdnych miałaby problemy z paliwem czy UBRANIAMI? Litości. Woda? Powietrze? Mogą mieć układ pokarmowy i oddechowy skrajnie różniący się od naszego, rozrodczy i odpornościowy z resztą też. Zakładasz nieustannie, że istota o znacznie wyższym poziomie zaawansowania technologicznego a więc i prawdopodobnie lepiej zbudowana fizycznie i bardziej inteligentna (zwyczajnie, istota istniejąca znacznie dłużej od nas i zwyczajnie lepiej rozwinięta) ma takie same potrzeby i nawyki jak ludzie.
Zakładasz, że istota o tym poziomie inteligencji pchałaby się na planetę nie mając pewności, czy może na niej zamieszkać? Przerasta ich wysłanie sondy, lub chociaż zwyczajna obserwacja? Nawet ludzie to potrafią.
Zakładasz, że istota o tym poziomie zaawansowania technicznego i inteligencji nie przewidziałąby i nie rozwiązałą problemu zanikających mięśni?
Może oni generalnie są tępi i nie myślą, a statki międzygwiezdne i inne technologie zbudowali przypadkiem?
P.S. Owszem, FBI ma bogatą dokumentację na temat Obcych, ich statków i wielu innych. www.vault.fbi.gov
Strona rządowa, masz tu całą masą odtajnionych dokumentów, całkiem jawnie. Jest tu również Roswell i masa innych. FBI w nagłym przypływie humoru postanowiło pobawić się w internetowy trolling? Nie sądzę.
Czy wiesz co znaczy słowo - zakładasz?
Otóż zakładasz wiele różnych rzeczy, czyli, że jest planeta, która nadaje się do życia - nie wiesz czy jest - zakładasz
Zakładasz, że na tej planecie rozwinęło się życie, choć prawdopodobieństwo jest nikłe (łagodnie mówiąc - patrz wyżej, gdzieś tam już odpowiedni cytat dałem) - nie wiesz, czy się rozwinęło - zakładasz.
Zakładasz, że nie tylko się rozwinęło, ale też jest na dużo wyższym poziomie - nie wiesz, czy jest na wyższym - zakładasz.
Zakładasz, że sposób myślenia tej cywilizacji jest podobny do naszego np występuje coś takiego jak ciekawość - nie wiesz czy występuje - zakładasz.
Zakładasz, że w związku z tym owa cywilizacja potrafi się poruszać przynajmniej z prędkością światła (bo najbliższa gwiazda jest w odległości 4 lat świetlnych, zatem 8 tam i z powrotem z prędkością światła, a to dużo jak na chęć obserwowania żuka gnojarza. Nie licząc pobytu na Ziemi, bo przecież te obserwacje też trwają) - nie wiesz czy osiągają taka prędkość - zakładasz.
Wreszcie - zakładasz, że organizm żywy potrafi przetrwać lot z prędkością światła - co jest zresztą niemożliwe ze względu na przeciążenie (organizm nie wytrzyma nawet 1/10 prędkości światła - nie wątpię, że zaraz założysz coś odwrotnego) - nie wiesz czy potrafi przeżyć - zakładasz.
Suma tych założeń (których jest zresztą więcej, ale nie ma sensu się rozpisywać, bo inwencję w tworzeniu radosnych założeń masz niesamowitą) wygląda jak suma niewiadomych:
(a+b+c+d+e+f).
Nie mając pewności co do żadnej z niewiadomych, stwierdzasz, że wynik tej sumy daje konkretną liczbę, powiedzmy 1 ("Nie ma dla mnie wątpliwości, czy istnieją inne cywilizacje. Jest to dla mnie pewne").
Oczywiście mógłbym dyskutować, czy jest to pewne, ale po co? Nie znasz wartości niewiadomych, a mimo wszystko znasz wynik, to niby jak miałbym naruszyć Twoją pewność? Ja nie mam pewności, że (a+b+c+d+e+f) nie równa się jeden (bo też nie znam wartości niewiadomych), ale przynajmniej nie wygłupiam się z pryncypialnymi stwierdzeniami.
Założenia, które przedstawiłeś, przyjęliśmy obaj na potrzeby dyskusji. Nie widzę w tym niczego złego. Ty przyjąłeś założenie wypowiadając swoje zdanie na temat motywacji którymi kierują się Obcy i aby przedstawić trudności ewentualnego lotu międzygwiezdnego, ja na potrzeby własnej argumentacji. Różnica jest taka, że ty mi to założenie wypominasz ;).
Poza tym, uważam, że próba obalenia oficjalnych dokumentów FBI (które nie jest instytucją której celem jest robienie sobie jaj ze społeczeństwa, ani nei zwykła opierać się na gdybaniach), zeznań tysięcy ludzi i wypowiedzi wielu szanowanych ekspertów (jak chociażby Stephen Hawking, niepodważalny autorytet) ciągłym powtarzaniem jakie to mało prawdopodobne nie jest wykształcenie się życia jest nieco idiotyczna.