Tak jak pisze ''zeipap'' wypowiadały się jedynie osoby, które potępiają swoich przodków. Oczywiście nie wyobrażam sobie jak ktoś, kto popiera nazizm, mógłby wystąpić w dokumencie reżyserowanym przez Żyda i zrozumiałe jest, że brak w nim takich osób, ale dziwnym wydaje mi się fakt, że potomkowie tak jednoznacznie źle wypowiadają się o swoich przodkach. Np. syn Franka, który napisał kilka książek o swoich rodzicach, opowiada tylko o ich ''ciemnej'' stronie. A przecież Frank, który dla Polaków był katem, dla niego był po prostu tatą i nie wierzę, ze nie ma z nim chociażby kilku pozytywnych wspomnień. Właśnie takiego spojrzenia mi brakowało, bo przecież chyba żaden z nazistów nie był w 100% potworem. O wiele ciekawiej byłoby, gdyby reżyser zamieścił w dokumecie wypowiedzi potwierdzajace ich ludzkie oblicze. Większe przerażenie budzi we mnie człowiek, który dla znajomych i rodziny jest aniołem, a poza domem staje się mordercą. Taka złożoność ludzkiej natury jest interesująca, wskazuje na fakt, że ci ludzie nie urodzili się źli, że byli w stanie nawiązywać normalne relacje, a przy tym robili tak okropne rzeczy. Potrafili rewelacyjnie oddzielić ''pracę'' od życia prywatnego.
Tak czy owak współcześni Żydzi robią z holocaustu biznes i jednocześnie uprawiają syjonizm. Pozdrawiam
Azzurro: zwróciłam uwagę na to, że syn Franka mówi wprost, że szukał a) w pamięci - wspomnień przytulającego go ojca czy czułej matki (nie znalazł) i b) w dokumentach - śladu po jakimkolwiek dobrym uczynku ojca (typu: ocalenie kogoś, pomoc komuś, cokolwiek - nie znalazł).
Wczoraj w Muranowie była rozmowa z Chanochem Ze'evim, który przyznał, że szukał kontaktu z osobami, które nie potępiają postępków swych przodków i nie udało się - nie chcieli wystąpić w filmie (tak, jak piszesz, trudno się dziwić). Mimo wszystko widać w filmie, że rodziny bohaterów mają niekiedy zupełnie inne poglądy, nierzadko aprobują ideologię swych przodków (nadal).
Teraz zastanawiam się i myślę, że chyba nie podobałyby mi się w filmie obrazy postaci, które, tak, jak piszesz, byłyby "aniołami" w domu, "bestiami" poza nim - na mój (niewyrobiony, przyznaję) gust byłoby to zbyt bajkowe, przewidywalne. Tak, jak wyszło, też jest ciekawie.
Dokładnie tak, nie dokładnie oglądałeś Azzurro, była tam mowa o poszukiwaniu pozytywów u rodziców.
@Azzurro "ale dziwnym wydaje mi się fakt, że potomkowie tak jednoznacznie źle wypowiadają się o swoich przodkach." naprawdę Cię to dziwi? mnie by bardziej dziwiło, a w zasadzie przeraziło, gdyby wypowiadali się dobrze o takich potworach...
Chodzi mi o rozgraniczenie życia rodzinnego i (nazwijmy to) zawodowego. Nie pamiętam już, ile osób znało osobiście tych hitlerowców, ale o ile traktowanie np. dziadka, którego się nigdy nie widziało, jako zbrodniarza mnie nie dziwi, to już ojca, z którym był normalny kontakt- tak.
jedynie dwie osoby z wypowiadających się były dziećmi tych oprawców, a o kontakcie się nie wypowiadały, widocznie nie był jak to piszesz - normalny. mówisz, że interesująca jest złożoność natury przestępców, być może, ale, przynajmniej ja tak uważam, nie chodziło o to, żeby dokument był jak najbardziej ciekawy tylko żeby był prawdziwy. nie wiem, zupełnie nie jestem w stanie postawić się na miejscu tych nieszczęsnych osób, ale zdaję mi się ciężko, mając świadomość tego, co uczynił ojciec rozpływać się nad tym, jakim to on nie był wspaniałym tatusiem.
Widocznie tego kontaktu wcale normalnego nie miał, albo wyparł wspomnienia o tym, jak tylko uświadomił sobie kim był jego ojciec, ma do tego pełne prawo i jak widać lżej mu się z tym żyje. Stryjeczna wnuczka Himmlera właśnie o tym mówiła, że potomkowie mają problem z normalnym ustosunkowaniem się do rodziny i albo są bezgranicznie oddani, i wypierają wszystkie informacje na ich temat wierząc w jakąś utopię, czcząc pamięć o nich (oraz ideologię), albo całkowicie ich potępiają nie chcąc mieć z tym nic wspólnego. Powiedziała, że droga po środku mogłaby istnieć, ale jest niezwykle trudna do opanowania, trudniejsza niż te dwie skrajne postawy. Z resztą ja się zastanawiam, czy w ogóle taki balans istnieje i czy któremuś z nich udało się go osiągnąć, wątpię.