PILINHA: {__webCacheId=filmBasicInfo_pl_PL, __webCacheKey=802930}
6,6 69 tys. ocen
6,6 10 1 69140
7,3 87 krytyków
Dziedzictwo. Hereditary
powrót do forum filmu Dziedzictwo. Hereditary

Zacznijmy od tego, że wyjaśnię, czym właściwie jest dla mnie taki horror. Często to kultowy, ulubiony film grozy. Mamy sporo takich pozycji, których w tym momencie nie będę wymieniała, ale pierwsze co przychodzi mi na myśl, to taki film, który naprawdę jeży przysłowiowy włos na głowie. Powoduje silny podskórny niepokój. Właśnie tej konkretnie cechy brakuje mi we współczesnym kinie. Wiele dziwnego już się widziało na wielkiem ekranie, a niewiele potrafi jeszcze zaskoczyć.

O "Dziedzictwie", ("Hereditary") wiem tylko tyle, że to debiut filmowy tajemniczej postaci światka filmowego- Ari Astera i przede wszystkim wciągający dramat psychologiczny, podszyty zdrową dawką horroru. Nic tak nie przeraża widza, niż kilka konkretnie mocnych scen, które długo zapadają w pamięć, powodując u widza złudne odczucie, że nocą dom wydaje się zamieszkały przez dziwne i złośliwe stworzenia, które za dnia zdają się nie robić nikomu krzywdy. Za to ciemną i głuchą porą powodują niepokój i irracjonylny lęk, przed którym trudno się bronić. Jak na debiut filmowy, powinno dziwić stwierdzenie, że jest bliski horrorowi idealnemu, ale tak nie jest w istocie. Obejrzałam go z rzędu dwa razy, co naprawdę, rzadko się zdarza, doszukiwałam się jakichś błędów, nieścisłości, słowem czegokolwiek, do czego, jako domorosły krytyk filmowy mogłabym się doczepić i nie znalazłam nic. Reżyser z wyczuciem i inteligencją prowadzi widza od pierwszych scen za rękę, ku ciemnemu tunelowi, gdzie ciśnienie krwi rytmicznie wzrasta i rodzi się głęboki strach. Daje mu wskazówki, z początku niejasne, mruży reżyserskie oko i tworzy zawiły suspens, w którym nie mogło zabraknąć twista, czyli odwrócenia fabuły o 360 stopni od początkowego toru. I właśnie sposób, w jaki to czyni po raz pierwszy Ari Aster zasługuje na wielkie oklaski. Nieśpiesznie wprowadza do scenariusza obsadę, która już raz zaistniała w horrorowym półświatku produkcji należących do kultowych i idealnych. Mowa o Toni Colette, aktorce, którą być może nie cechuje hollywoodzka piękność, ale właśnie ta dość specyficzna uroda i ciekawy sposób, w jaki oddaje grę aktorską. Colette znam przede wszystkim z fenomenalnej roli matki w "The Six Sense". Zakwalifikowany jako thriller, ale ociera się o tematykę filmów o duchach i przede wszystkim kina silnego niepokoju. Jak dla mnie to arcydzieło Shyamalana. No więc może ona kojarzyć się już dość specyficznie widzom, z tą kultową rolą. Znowu gra matkę, nietypowego dziecka. Myślę, że została do tej kreacji wybrana nieprzypadkowo i przypomina mi słynną Wendy z największego filmu Kubricka, pt: "Lśnienie". Nawet podobnie stosuje środki wyrazu. Drugą wisienką na torcie są role dzieci, a mianowicie cierpiącej na dysplazję obojczykowo-czaszkową- Milly Shapiro, ale obsadzie towarzyszy w sumie cała plejada świetnych aktorów, którzy bardzo dobrze wywiązują się z powierzonych ról.
Film Ari Astera spełnia dla mnie kryteria horroru idealnego, począwszy od wybitnie sprytnego scenariusza, poprzez obsadę, stopniowanie napięcia, wkład niesamowicie poruszającej muzyki i niepokojącego dźwięku , a skończywszy na twiście i zagmatwanej, szokującej tematyce filmu, o którym zbytnio pisać nie wypada, by nie zepsuć nikomu przyjemności płynącej z oglądanie jednego z najstraszniejszych ostatnimi laty filmu, jaki udało mi się odkryć. Powiem tylko, że film dziwnym trafem skojarzył mi się z Trierem i jego "Antychrystem", z "Szóstym zmysłem", ale przede wszystkim kultową serią "Omen" lub nawet odrobinę z Polańskim i jego "Dzieckiem Rosemary".
Uważajcie, ten film może Wami targnąć i zaszokować. Seans "Dziedzictwa" jest bowiem prawdziwą przyjemnością.