Na Youtubie zobaczyłem scenę śmierci Charlie, czyli tej małej dziewczynki. Jej śmierć jest na samym końcu filmu, czy jakoś w trakcie? Pytam tak z ciekawości.
Możesz powiedzieć czemu kupa? Bo chcę poznać też ten film film od ludzi, którzy jednak nie poddali się hypowi (czy słusznemu, to może się dowiem)
na pewno znajdzie się wiele osób, które będą potrafiły analizować ten film jako kosmiczny wypierd psychologii i metafor powołując się na jakąś wykręconą symbolikę. Prawda jest jednak taka, że film jest nudny, zbyt długi, nierówny i przekombinowany. Ludzie czekali 110 minut aby w końcu się BAĆ i to się udało, tyle że po 45 sekundach śmiali się z zażenowania. Puenta jest tania i w klimatach lat '80. Sama fabuła jest raczej przewidywalna od pewnego momentu, zakończenie bardzo jałowe.
Chcesz obejrzeć dobry horror? Obejrzyj jeszcze raz The Thing (1982) reż. John Carpenter
Subiektywnie? Były ostatnio duże lepsze horrory.
Ok, dziękuję za opinię. To czy mi się spodoba to się okaże, bo wiadomo ile ludzi tyle ocen :)
PS. The Thing ogromnie szanuję, za projekty potworów i klimat, chociaż początkowo było średnio, to później wszystko poszło w górę :D
Może dlatego, że to nie tyle horror a na pewno nie horror gore, tylko mieszanka filmu grozy i dramatu, niesamowicie zresztą smutna i przytłaczajaca.
Ogólnie zauważyłem, że horrory A24 są bliższe dramatom niż horrorom, ale to jest jak dla mnie na plus :)
Kupa?
Świetne aktorstwo, klimat, świetne zdjęcia, muzyka, montaż.
Kilka mocnych scen, trochę humoru, nawiązania do najlepszych klasycznych horrorów.
Oczywiście nie jest to film pokroju "Dziecka Rosemary" , "Lśnienia", "Haloween" czy nawet mojego ulubionego "Koszmaru z ulicy wiązów".
Ale jest to bardzo dobry film i wyróżnia się na tle horrorów lat ostatnich na plus.
Dziękuję za opinię :) Co jak co, ale w tym roku i zeszłym horrory wbrew pozorom trzymały się całkiem nieźle, więc nadzieja jest :D
a to prawda, od pewnego czasów świetnych filmów grozy (bo wolę to określenie) czy filmów na pograniczu thrillera/horroru jest całkiem dużo:
"Uciekaj", "To przychodzi po zmroku", "Ghostland", "Ciche miejsce", teraz "Dziedzictwo.
Co mnie cieszy, bo już myślałem, że horror poza coraz nudniejszymi filmami z nurtu gore, filmami o nawiedzonych domach i duchach czy paradokumentalnymi niestrasznymi filmami nie ma nic do zaoferowania.
na szczęście ma.
Jeszcze jakby jakiś rasowy slasher się pojawił, gdzie by klimat lat 80-tych był obecny.
Chyba że ktoś zna, a ja przegapiłem, to poproszę o tytuły.
Poza Ghostland i Hereditary, których jeszcze nie oglądałem to te horrory które wymieniłeś są solidne :D
Co do slasherów to poczekaj na nowe Halloween, które wg mnie zapowiada się zacnie :D
Film robiony pod krytyków hipsterow co to zanudza Cię setnym achem i setnym ochem, że "twórca filmu jest bardzo yntelygientny bo cytuje inne produkcje" i oni brda na tym budować kapitał produkcji specjalnie nie ruszając jej. Takie czasy jacy krytycy. Na festiwalach okrzyki radości a Ty widzu ogladasz w kinie i czujesz, że strawa zimna.
"Dziedzictwo..." to kolejny tego typu film gdzie liczy się warsztat. Forma. Tak, ta jest obledna. Dodatkowo aktorstwo przez duże A ale treść to typowe A24. Nic nowego. Film pod krytyków i nagrody. Za dziesięć lat to nie będziemy o nim pamiętać ponieważ w zrstawie innych produkcji wygląda po prostu podobnie. Skoro już są porównania z "Mother!" to to mówi, że nie mamy wcale wyjątkowej produkcji.
W kwestii treści wiem już, że tu za dużej świeżości nie ma, ale jeśli warsztatowo jest jak mówisz, a i będzie się to dobrze oglądało, to mi to wystarczy. Co do mother! (piszę z małej, bo gdzieś czytałem, że tak powinno się ten tytuł pisać). to słyszałem, że końcówka ma podobny chaos, ale to może mnie nie zrazi, bo nie wiem czemu, ale mother! mi się bardzo podobało. Dziękuję za opinię :)
To nie jest zakończenie jak ww filmie. Heredity po 90 minutach zmienia się w jakąś karykaturę samej siebie. Pojawiają się najtańsze klisze z innych horrorów a niektóre sceny są zwyczajnie śmieszne. Wiesz, tempo filmu, że nie ma jumpscareów to akurat nie jest wada, ale ostatnie 30 minut psuje film definitywnie.
No zakończenie jest dosyć przeszarżowane i ma trochę zabawnej groteski, ale szczerze nie boli mnie to za bardzo. Nie wiem czemu, może już mam słabość do groteski, albo do mindf**ków i elementów wyrwanych z czapy.
Ale to nie jest mindf....k. Matka latajaca pod sufitem czy waląca z baśki w klapę od poddasza oraz chyba najbardziej żenujący upadek z okna mocno niweczą to wszystko co film z mozołem kreuje przez pierwsze 90 minut. A mogło być uczciwe 8 :P